Dziewczynka zmarła z głodu. Znachor z Nowego Sącza usłyszał zarzut
Marek H. usłyszał zarzut sprawstwa kierowniczego do narażenia zdrowia lub życia, skutkiem czego miało być spowodowanie nieumyślnej śmierci dziecka.
2014-05-14, 13:45
Posłuchaj
Mężczyzna miał opracować pseudoterapię 6-miesięcznej Magdy z Brzeznej. Leczenie opierało się na ziołach i modlitwie. Kiedy dziecko umierało, Marek H. zabronił rodzicom jechać do lekarza. Dziewczynka zmarła z głodu w połowie kwietnia.
Jak poinformował rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, Piotr Kosmaty, H. został przesłuchany. Nie przyznał się do stawianych mu zarzutów, odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu pięć lat więzienia.
- Prokurator cały czas gromadzi materiał dowodowy i go analizuje. Nie jest wykluczone, że zarzuty zostaną rozszerzone. Mówimy tu o ustawie o wykonywaniu zawodu lekarza, gdzie jest przepis, który pozwala karać osoby udzielające tzw. usług medycznych bez uprawnień - zaznaczył prokurator.
Po przeanalizowaniu materiału dowodowego śledczy wystąpili do sądu z wnioskiem o tymczasowy areszt dla znachora. - Zachodzi obawa matactwa, obawa ukrywania się - wyjaśnił Kosmaty. Znachor po śmierci dziecka opuścił miejsce zamieszkania. Pojawił się w nim z powrotem dopiero po niemal miesiącu. - Prokurator miał też na względzie to, że gdyby ten mężczyzna pozostał na wolności, mógłby dopuścić się ponownie przestępstwa przeciwko zdrowiu lub życiu - dodał rzecznik.
Rodzice półrocznej dziewczynki usłyszeli już zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem i nieumyślnego spowodowania śmierci. Oboje przebywają w policyjnym areszcie. Matka podczas przesłuchania przyznała, że w leczeniu córki razem z mężem korzystali z usług znachora.
x-news.pl, TVP
Trwają poszukiwania klientów znachora
- Ustalamy krąg osób, które mogły korzystać z tzw. usług medycznych Marka H. Będziemy chcieli do nich dotrzeć i przesłuchać ich w charakterze świadków - oświadczył prok. Kosmaty.
Według informacji mediów z "pomocy" Marka H. miały korzystać setki osób. W 2006 roku rodzice chorego 5-letniego Przemka z okolic Nowego Sącza zerwali kontakty z lekarzami i oddali swoje dziecko w ręce znachora. Chłopiec zmarł, a sąd skazał jego matkę na karę pięciu lat więzienia w zawieszeniu za nieumyślne doprowadzenie do śmierci dziecka.
Izba lekarska złożyła wówczas zawiadomienie do prokuratury, ale ta odmówiła wszczęcia śledztwa. Znachor stawał w tej sprawie przed sądem, ale za składanie fałszywych zeznań. Zeznał bowiem, że nie zna rodziny chłopca, chociaż wezwany na miejsce zgonu policjant odnotował w protokole jego obecność. Został za to skazany "na niewielki wyrok w zawieszeniu".
Kosmaty dodał, że w sprawie Przemka "prokurator robił, co mógł". - Matka, która usłyszała prawomocny wyrok skazujący, przed prokuratorem odmówiła zeznań. Kiedy nikt, kto jest przesłuchiwany, nie chce się podzielić jakąkolwiek wiedzą, to dla śledczych jest kwestia skomplikowana - powiedział.
- Zapewne również sprawdzimy tamto postępowanie i ocenimy wówczas zgromadzone dowody. Nic nie stoi na przeszkodzie, jeśli pojawią się nowe okoliczności, aby prokurator podjął tamto śledztwo i je na nowo prowadził - zadeklarował Kosmaty.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, PAP, kk
REKLAMA