Niespokojnie w Tajlandii. Zakaz wyjazdu dla byłego rządu
Napięta sytuacja w Tajlandii, gdzie w czwartek doszło do przewrotu wojskowego. Władzę w kraju przejęła armia. Aresztowano przywódców protestów.
2014-05-23, 11:45
Posłuchaj
W Tajlandii 155 osób, między innymi członków obalonego rządu, objęto zakazem wyjazdu z kraju. Wśród nich jest była premier Yingluck Shinawatra oraz jej krewni.
Nowe władze wojskowe nakazały byłej premier stawienie się na specjalne spotkanie poświęcone sytuacji w kraju. Decyzją Sądu Konstytucyjnego została ona odsunięta od rządzenia na początku maja. Udowodniono jej nadużycia.
Choć w mediach społecznościowych pojawiły się plotki dotyczące opuszczenia przez Shinawatrę kraju, to była premier rano stawiła się na wezwanie armii w siedzibie wojska w stolicy. Na spotkanie przybył także Niwattumrong Boonsongpaisan, który zastąpił panią premier na początku maja po usunięciu jej ze stanowiska przez Trybunał Konstytucyjny w związku z oskarżeniami o nepotyzm.
Łącznie nowo powstała sześcioosobowa Narodowa Rada ds. Utrzymania Spokoju i Porządku wezwała na rozmowy ok. stu byłych przywódców politycznych z jeszcze do niedawna rządzącej Partii dla Tajów (PdT) oraz opozycyjnej Partii Demokratycznej (PD).
Od czwartku premierem Tajlandii jest szef sił zbrojnych generał Prayuth Chan-ocha, który dokonał zamachu stanu.
W piątek spotkać się ma z królem Tajlandii w jego letniej rezydencji w Hua Hin. Sytuacja w stolicy kraju, Bangkoku, na razie jest spokojna. Zawieszone zostało jednak nadawanie stacji telewizyjnych i radiowych. Część z nich emituje jedynie wojskowy kanał informacyjny. Zablokowano też zagraniczne kanały informacyjne.
REKLAMA
CNN Newsource/x-news
Od godziny 22 do 5 rano w Tajlandii obowiązuje godzina policyjna. Turystom, którzy w tym czasie wylądują na międzynarodowych lotniskach, poleca się przeczekanie tam nocy.
Wojskowi zabronili też zgromadzeń liczących więcej niż pięć osób.
Zamach stanu w Tajlandii potępiły m.in. USA i Unia Europejska.
REKLAMA
Apel MSZ
Ministerstwo Spraw Zagranicznych apeluje do Polaków przebywających w Tajlandii o zachowanie szczególnej ostrożności. Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że Polacy powinni przede wszystkim unikać publicznych zgromadzeń i bezwzględnie stosować się do zaleceń władz. Wojciechowski dodał, że na razie nie odnotowano wzrostu zagrożenia dla turystów. Rzecznik powiedział, że polska ambasada w Bangkoku stale monitoruje sytuację. MSZ ustala, ilu Polaków jest w Tajlandii.
Polskie MSZ apeluje też do wszystkich uczestników procesu politycznego w Tajlandii, a w szczególności do sprawującej obecnie władzę armii, "o unikanie dalszej eskalacji konfliktu oraz o jak najszybszy powrót na drogę demokracji". - Opierając się na polskich doświadczeniach transformacyjnych sprzed 25 lat uznajemy, że tylko dialog i porozumienie mogą przynieść trwałe rozwiązania polityczne - przekonuje MSZ.
IAR, PAP, bk
REKLAMA
REKLAMA