ABW w redakcji "Wprost". Helsińska Fundacja Praw Człowieka zabrała głos

2014-06-18, 23:20

ABW w redakcji "Wprost". Helsińska Fundacja Praw Człowieka zabrała głos
Funkcjonariusze ABW w redakcji "Wprost". Foto: PAP/Radek Pietruszka

Redakcja wydając nośniki pozwalające na zidentyfikowanie informatora złamałaby prawo - skomentowała odmowę wydania nagrań ABW przez tygodnik "Wprost" Dorota Głowacka z Obserwatorium Wolności Mediów w Polsce Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Posłuchaj

ABW w redakcji "Wprost" - relacja Pawła Buszko (IAR)
+
Dodaj do playlisty

AFERA TAŚMOWA W POLSKIM RZĄDZIE - czytaj więcej >>>

Na zlecenie Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zażądała w środę od "Wprost" wydania nośników nagrań z rozmowami polityków. Tygodnik odmówił, bo - jak tłumaczył Sylwester Latkowski, naczelny gazety - "musimy chronić informatora i na razie nie możemy wydać żadnych nośników, bo źródło sobie zastrzegło tajemnicę dziennikarską".

Zdaniem prawniczki Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka "redakcja ma nie tylko prawo, ale też obowiązek odmówić wydania nośników, gdy albo wie, że znajdują się tam dane pozwalające na identyfikację informatora, albo nie ma co do tego pewności". - To nie jest tylko przywilej dziennikarski, ale też obowiązek - podkreśliła w rozmowie z PAP Głowacka.

Według niej redakcja wydając nośniki pozwalające na zidentyfikowanie informatora złamałaby zobowiązanie wobec osobowego źródła informacji. Jak podkreśliła prawniczka, zachowanie tajemnicy dziennikarskiej, zwłaszcza w zakresie ochrony źródeł informacji, jest w kwestii ochrony swobody wypowiedzi kluczowe. - Traktujemy tajemnicę dziennikarską jako bardzo ważny element pełnienia przez media funkcji publicznego stróża - zaznaczyła.

Źródło: TVN24/x-news

- Gwarancje dotyczące ochrony informatorów są bardzo silne, często mówi się o tym, że jest to gwarancja o charakterze niemalże bezwzględnym. Z obowiązku zachowania tajemnicy dziennikarskiej w tym elemencie może zwolnić dziennikarza sąd, ale tylko w przypadku, gdy rzecz dotyczy jednego z najpoważniejszych przestępstw wymienionych w art. 240 Kodeksu karnego. Obowiązuje tu nie samo postanowienie o wydaniu rzeczy, ale osobne postanowienie o zwolnieniu z tajemnicy dziennikarskiej - mówiła Głowacka.

Według niej "wszystkie działania mogące narazić służby na zarzut naruszenia tajemnicy dziennikarskiej powinny być wykonywane z dużą ostrożnością, powinny być jak najmniej inwazyjne i podejmowane w ostateczności, by służby nie korzystały z nich wtedy, gdy to jest dla nich wygodne, ale wtedy, gdy nie ma innego sposobu".

Afera taśmowa

Tygodnik "Wprost" ujawnił w sobotę nagrania rozmów m.in. szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem Narodowego Banku Polskiego Markiem Belką oraz b. wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza z ówczesnym ministrem transportu Sławomirem Nowakiem.

We wtorek prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nielegalnego podsłuchiwania osób pełniących ważne funkcje publiczne. W środę ABW przekazała śledczym zebrane przez siebie materiały w sprawie nielegalnych podsłuchów polityków i prezesa NBP.

Kodeks karny stanowi, że grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 podlega ten, kto w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem specjalnym. Tej samej karze podlega, kto informację tak uzyskaną "ujawnia innej osobie".

Źródło: Wprost.pl/x-news

Zawiadomienia w tej sprawie złożyli w poniedziałek szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz i Dariusz Zawadka, b. dowódca jednostki GROM, obecnie członek zarządu spółki PERN.

Na upublicznionym przez "Wprost" nagraniu słychać, jak Sienkiewicz rozmawia z Markiem Belką i byłym ministrem Sławomirem Cytryckim o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS; Belka w zamian za wsparcie stawia warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz nowelizacji ustawy o banku centralnym. Tygodnik twierdzi, że do rozmowy doszło w lipcu 2013 roku. W listopadzie Rostowski został zdymisjonowany; pod koniec maja 2014 roku do Rady Ministrów wpłynął projekt założeń nowelizacji ustawy o NBP.

W innej nagranej rozmowie b. wiceminister finansów Andrzej Parafianowicz miał mówić ówczesnemu ministrowi transportu Sławomirowi Nowakowi, że użył swych wpływów do zablokowania kontroli skarbowej u żony Nowaka. W sprawie treści tej rozmowy prokuratura wszczęła śledztwo już w poniedziałek.

PAP/aj

Polecane

Wróć do strony głównej