Premier odpowiadał na pytania posłów. "Afera taśmowa to nie Watergate"
- Jest zasadnicza różnica między sytuacją , kiedy rząd podsłuchuje obywateli, a kiedy to rząd jest nielegalnie podsłuchiwany - przekonywał w Sejmie Donald Tusk.
2014-06-25, 21:32
Premier tłumaczył, że rząd nikogo nie podsłuchuje. - Mylicie bilingi z podsłuchami - powiedział.
Afera Watergate wywołała najpoważniejszy kryzys konstytucyjny w historii Stanów Zjednoczonych, który doprowadził do ustąpienia prezydenta i głębokich zmian w funkcjonowaniu administracji. W czerwcu 1972 w kwaterze wyborczej demokratów, która mieściła się w kompleksie biurowym Watergate w Waszyngtonie przyłapano włamywaczy. Był wśród nich James McCord, pracownik Komitetu Reelekcji Prezydenta, który działał na rzecz kandydata republikanów, urzędującego prezydenta Richarda Nixona.
Rząd na podsłuchu. Serwis specjalny portalu Polskiego Radia >>>
W sumie zatrzymano 5 mężczyzn, którzy mieli założyć podsłuchy w siedzibie Partii Demokratycznej. Okazało się, że byli oni powiązani ze sztabem Nixona. Przy okazji ujawniono cała serię nielegalnych operacji, w którą zaangażowani byli pracownicy Białego Domu i sam prezydent USA co sprawiło, że Nixon musiał podać się do dymisji.
REKLAMA
Według premiera Tuska, wydarzeń sprzed 40 lat nie można porównywać z tym, czym obecnie mamy do czynienia w Polsce.
Donald Tusk przyznał, że kiedy rozmawiał z premierami Viktorem Orbánem i Davidem Cameronem o aferze podsłuchowej i padających tam stwierdzeniach, to zauważył, że politycy "przyjęli rewelacje z taśm z poczuciem humoru".
Premier poruszył również temat cen benzyny. W ujawnionych nagraniach prezes PKN Orlen Jacek Krawiec mówi o wieczorze wyborczym PO w 2011 roku. Twierdzi, że podczas świętowania zwycięstwa Tusk powiedział: "Teraz, k***a to paliwo może być nawet i po 7 zł".
Szef rządu tłumaczył posłom, że osoba, która to cytowała, "nie jest z nim w zażyłych stosunkach". - To, że ktoś mówi o mnie Donald, nie znaczy, że jesteśmy blisko - tłumaczył. Mówił, że tamtego wieczora szybko wrócił z żoną do domu. - Jak się okazuje jednym z warunków bezpieczeństwa w Warszawie jest spędzać czas z żoną a nie w restauracji - powiedział.
Tusk zaapelował też do posłów, by nie dodawali propagandy politycznej do ujawnionej wypowiedzi ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego o Polsce wschodniej. W jednym z opublikowanych fragmentów rozmów Karpiński nawiązując do rozmowy z wicepremier Elżbietą Bieńkowską mówił o profesorze "od rozwoju regionalnego". Naukowiec - jak mówił Krawcowi Karpiński - miał teorię, która według niego miała sprowadzać się do stwierdzenie "ch... tam z tą Polską wschodnią". Posłowie dopytywali o tę wypowiedź, pojawiły się głosy, że rząd nie szanuje Polski wschodniej.
Tusk podkreślił, że z nagrania jednoznacznie wynika, iż Karpiński opisuje sytuację sprzed lat, która dotyczy osoby trzeciej, naukowca. - Jego teza czy opinia sprowadzała się do tego wulgarnego skrótu, z którym pan minister Karpiński się nie zgadza i to wynika jednoznacznie z tej rozmowy. Wszyscy mogli ją przeczytać, więc ją przeczytajcie. Ma wystarczająco za kołnierzem, używając takich wulgaryzmów, żeby mu dokładać coś, co jest odwrotne od rzeczywistości - mówił premier.
- Jeśli ktoś nie wierzy w te intencje, to proszę prześledzić, ile ekstra miliardów euro, także z pomocy europejskiej, za naszych rządów trafiło na ścianę wschodnią. Macie pełne prawo czepiać się wielu sformułowań, nie dodawajcie swojej politycznej propagandy, bo ona nie jest prawdziwa w tym przypadku - przekonywał. - Uważam, że podsłuchy są podsłuchami wstydu dla kilku osób, które zostały nagrane, bez dwóch zdań. Dostarczają wystarczająco dużo materiału dla opozycji, by celnie uderzyć, trafnie zdefiniować problem i by nie trzeba było w związku z tym kłamać - mówił premier, zwracając się do opozycji
PAP/asop
REKLAMA
REKLAMA