Wotum zaufania dla rządu. Będą kolejne wnioski o odwołanie ministrów
Gorąca atmosfera po głosowaniu nad wotum zaufania dla rządu. Opozycja zapowiada, że nie złoży broni.
2014-06-26, 10:43
Posłuchaj
Sejm udzielił gabinetowi Donalda Tuska wotum zaufania. Za było 237 posłów, przeciw - 203. Nikt nie wstrzymał się od głosu.
Janusz Palikot bez zaskoczenia przyjął wynik głosowania. Szef Twojego Ruchu zapowiada, że decyzja Sejmu nie kończy kłopotów koalicji.
- Będziemy składać kolejne wnioski o komisje śledcze, o wotum zaufania dla poszczególnych ministrów, konstruktywne wotum nieufności - zapowiedział. Jego zdaniem, Donald Tusk "niczego nie naprawił". - Utaplani w brudnej rozpuście, a na gębach fałszywy uśmiech - podsumował.
Janusz Palikot poinformował też, że dziś po głosowaniu nad wotum zaufania dla rządu z klubu Twojego Ruchu został usunięty poseł Andrzej Piątak. Ponad miesiąc temu złożył wniosek o rezygnację, a w środę głosował "za" wotum zaufania dla rządu, czyli przeciwnie niż jego partyjni koledzy.
Sejm/x-news
SLD również zapowiada, że będzie składać kolejne wnioski o odwołanie ministrów. Tak przekonywał poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej Dariusz Joński.
Poseł przyznał, że nie jest zaskoczony wynikiem głosowania. - Na sali Tusk wygrywa, ale gdyby zrobić wybory poza salą i budynkiem, to premier Tusk i PSL już by większości nie mieli - stwierdził. Dariusz Joński zapowiedział, że jego partia zrobi wszystko, by zdymisjonować dwóch ministrów: Sienkiewicza i Sikorskiego.
REKLAMA
Wniosek o wotum nieufności?
Posłowie PiS przyznali, że nie są zaskoczeni wynikiem. Wiceprezes PiS Mariusz Kamiński powiedział, że jest jedynie zdziwiony tempem głosowania i tym, że parę rzeczy zostało - jego zdaniem - nieładnie przeprowadzonych. Przypomniał, że sześciu posłów Prawa i Sprawiedliwości pojechało do Strasburga, podczas gdy posłowie PO, również reprezentujący parlament w Radzie Europy, zostali w Warszawie.
- Jakby mieli sygnał, że dzisiaj będzie głosowanie - ocenił Mariusz Kamiński i dodał: - Układ się trzyma i boi się przyspieszonych wyborów. Jak stwierdził, "degeneruje się on coraz bardziej" ze szkodą dla Polski.
Również szef Klubu Parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak krytykuje koalicję. Jak mówił w rozmowie z dziennikarzami "polityczny błąd" popełniło Polskie Stronnictwo Ludowe. Polityk stwierdził, że posłowie tej partii przedłożył swoje własne interesy ponad interesy kraju.
Tuż po zapowiedzi premiera, że wnosi o udzielenie przez Sejm wotum zaufania dla jego rządu, Jarosław Kaczyński zapowiedział, że PiS złoży wniosek o wotum nieufności. Ponieważ wygłosił tylko oświadczenie, dziennikarze nie mieli szansy zapytać, kiedy wniosek będzie złożony i kto jest kandydatem na następcę Donalda Tuska. Ale jeszcze we wtorek - gdy nie było pewne czy premier wystąpi o udzielenie jego rządowi wotum zaufania - Mariusz Błaszczak powtarzał, że wniosek PiS zostanie złożony na tym posiedzeniu Sejmu.
Marek Sawicki z PSL uważa, że PiS nie umie zorganizować opozycji i z nikim nie dogada się w sprawie wotum nieufności bo "PiS interesuje sam PiS". Minister rolnictwa dodał, że partia, która ma w nazwie "prawo" i "sprawiedliwość" powinna przestrzegać zasad a tymczasem jego zdaniem okłamuje opinię publiczną, stosuje półprawdy i pomówienia w kampanii wyborczej i "strach z nimi siadać do stołu bo nie wiadomo, czy partnerów też nie okłamią.
Koalicja zadowolona
- To dobra decyzja i dobry sygnał - na gorąco komentował szef klubu PO Rafał Grupiński. Polityk wyjaśnił, że nie chodzi tylko o sytuację wewnętrzną. W jego opinii będzie to też dobry sygnał dla Europy.
Rafał Grupiński był też pytany o działania prokuratury, która bada sprawę nielegalnych podsłuchów. Zarzuty w tej sprawie usłyszały dwie osoby - Marek F. i Krzysztof R. Zatrzymani wyjdą jednak na wolność. Prokurator zastosował wobec nich środki zapobiegawcze. Jednocześnie przyznał, że nie znaleziono elementów charakterystycznych dla grupy przestępczej. Rafał Grupiński precyzował, że w kontekście "afery podsłuchowej" z ust premiera nie padły słowa o spisku przeciwko rządowi. Mówił tylko o tym, że grupa zorganizowana nagrywała ważnych ludzi w państwie.
Ewa Kopacz również nie kryje zadowolona po głosowaniu nad wotum zaufania dla rządu. Marszałek Sejmu podkreśliła, że Rada Ministrów otrzymała "silny mandat do dalszych działań". Wiceprzewodnicząca PO jest wdzięczna Sejmowi za rezultat głosowania. Stwierdziła po głosowaniu, że "jest dumna z tego, że polski Sejm nie poddał się próbie destabilizacji, którą próbowali wprowadzić w życie ci, którzy nielegalnie podsłuchiwali".
TVP/x-news
REKLAMA
Wśród 237 posłów, którzy głosowali za udzieleniem wotum zaufania gabinetowi Donalda Tuska, było 201 członków Platformy Obywatelskiej, 31 Polskiego Stronnictwa Ludowego, 1 polityk z Twojego Ruchu i 4 posłów niezrzeszonych.
Na głosowaniu byli nieobecni między innymi Adam Hofman, Zbigniew Girzyński, Mariusz Kamiński oraz Witold Waszczykowski.
Premier przeprasza i prosi posłów o wotum zaufania>>>
Premier swój wniosek o wotum zaufania zgłosił pod koniec ponad 20-minutowego przemówienia. Jego wystąpienie rozpoczęło się od przeprosin. Szef rządu przeprosił opinię publiczną za "bulwersujące, a momentami skandaliczne" zachowania i niestosowne słowa, utrwalone w nagraniach opublikowanych przez "Wprost".
W jego opinii, którzy zostali uwiecznieni na taśmach, mają obowiązek "indywidualny i polityczny" wytłumaczenia się z tego. Tym bardziej, że sprawa nie jest już poufna, a stała się publiczna. - Żaden z bohaterów nagrań nie może powiedzieć, że nic się nie stało - dodał premier. Donald Tusk przyznał, że w jednym przypadku mogło dojść do przekroczenia prawa, ale - jak dodał - na szczęście nie musi się tym zajmować Sejm, bo zajęła się już prokuratura.
- Jednak to nie "obyczajowe dwuznaczności czy skandale" są problemem - mówił Tusk. Zdaniem premiera, ważniejsze jest to, że grupa przestępców zakładała podsłuchy, nagrywała polityków, a następnie publikowała te nielegalne materiały. Szef rządu przyznał, że ma do czynienia z kryzysem i problemem politycznym. - Dziś znamy tło i kontekst tych zdarzeń - mówił premier. Jak dodał, pierwsze zatrzymania wskazują na to, że podsłuchujący kierowali się złymi intencjami biznesowymi i politycznymi i że były one "oczywiste". - Wobec działań tych osób państwo polskie miało określone zdanie i podejmowało określone działania - dodał premier.
REKLAMA
Sejm/x-news
Premier przypominał, że w tle afery są trzy ważne obszary w który rząd polski ma istotne interesy. Jako skutek afery taśmowej, interesy te mogą być zagrożone. Wymienił działania związane z energetyką - między innymi z węglem i gazem. Premier mówił, że w podsłuchy mogą być zaangażowane osoby związane z sektorem energetycznym. Podkreślał, że służby prowadziły "zdecydowane" działania wobec importerów i dystrybutorów węgla, także w kopalniach. Dodał, że może to być wątek poboczny afery, ale jest w tej sprawie obecny. - Sprawa węglowa jest na dużą skalę - dodał premier.
IAR, PAP, bk
REKLAMA
REKLAMA