Mija pięć miesięcy od zaginięcia malezyjskiego Boeinga 777. Przeszukają dno oceanu
To jedna z największych tajemnic współczesnego lotnictwa cywilnego. Do tej pory nie natrafiono na żaden ślad maszyny. Władze Australii wybrały właśnie firmę, która przeprowadzi kolejny etap poszukiwań.
2014-08-07, 11:20
Posłuchaj
Holenderska firma inżynieryjna Fugro będzie kierowała zespołem, którego zadaniem będzie przeszukanie 60 tys. km kw. dna Oceanu Indyjskiego. W akcji wykorzystane zostaną dwa statki wyposażone w sprzęt do poszukiwań na dużych głębokościach. Podwodne drony będą zaopatrzone m.in. w kamery.
Zaginiony malezyjski samolot - serwis specjalny >>>
Jak zakładają eksperci, to właśnie na dnie oceanu spoczywać może wrak zaginionego malezyjskiego boeinga. Przypominają jednak, że ten obszar jest znany nauce w mniejszym stopniu niż powierzchnia Marsa czy Wenus. Głębokość wody na przeszukiwanym terenie sięga 6 tys. m.
Boeing 777 malezyjskich linii lotniczych z 239 osobami na pokładzie zaginął 8 marca, mniej niż godzinę po starcie z lotniska w stolicy Malezji, Kuala Lumpur. Samolot leciał do Pekinu (rejs MH370).
Z raportu na temat zaginięcia maszyny wynika, że malezyjskie władze rozpoczęły akcję poszukiwawczą i ratunkową dopiero cztery godziny po tym, jak samolot zniknął z wojskowych radarów. Wcześniej nie powiodły się próby zlokalizowania boeinga.
Wojsko śledziło lot samolotu do momentu, gdy ten skręcił na zachód w kierunku Półwyspu Malajskiego. Po utracie kontaktu nie kontynuowano namierzania, ponieważ uznano boeinga za jednostkę "przyjazną". Raport nie tłumaczy, dlaczego podjęto taką decyzję, skoro w tym czasie transponder na pokładzie samolotu był już wyłączony.
Akcja poszukiwawcza Boeinga 777 to największa tego typu operacja w historii lotnictwa.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, PAP, kk
REKLAMA