Chorzy na Ebolę uciekli ze szpitala. "Sytuacja może okazać się trudna do opanowania"

2014-08-18, 16:15

Chorzy na Ebolę uciekli ze szpitala. "Sytuacja może okazać się trudna do opanowania"
Dzielnica West Point, Monrovia, Liberia . Foto: PAP/EPA/AHMED JALLANZO

Władze Liberii wciąż poszukują 17 pacjentów, którzy w weekend opuścili centrum leczenia gorączki krwotocznej w stolicy kraju Monrovii.

W sobotę szpital zaatakował niezadowolony z poziomu leczenia tłum protestujących. W trakcie zamieszania z placówki zniknęło 17 pacjentów z podejrzeniem zarażenia śmiertelnym wirusem lub u których potwierdzono zarażenie. Władze Liberii poinformowały, ze trwają poszukiwania chorych.

- Najgorsze jest to, że ci, którzy splądrowali ośrodek, zabrali poplamione krwią i innymi płynami materace i prześcieradła. Możemy znaleźć się w sytuacji, która będzie trudna do opanowania - ocenił liberyjski minister informacji Lewis Brown.
Epidemia Eboli - czytaj więcej>>>
"Najpewniej wszyscy zarazili się wirusem"
Brown, którego prezydent Ellen Johnson Sirleaf wyznaczyła na rzecznika rządu ds. epidemii Eboli, przyznał, że zastanawia się nad objęciem kwarantanną całej dzielnicy West Point, w której znajduje się centrum leczenia. To jedna z najbiedniejszych i najniebezpieczniejszych dzielnic w liberyjskiej stolicy.
- Ci bandyci, którzy splądrowali centrum, najpewniej zarazili się już wirusem. Wprowadzenie kwarantanny w dzielnicy mogłoby być rozwiązaniem - oświadczył minister.
Mieszkaniec West Point Wilmont Johnson powiedział, że w slumsach zorganizowano ekipę poszukiwawczą. Nie znalazła ona jednak żadnych śladów zaginionych. - Przeczesaliśmy całą dzielnicę, ale na próżno. Ci, którzy widzieli ich, mówią, ze udali się w kierunku innych dzielnic - oznajmił.
Mieszkańcy slumsów zarzucają rządowi, że chorzy nie otrzymują odpowiedniej opieki. Jedna z kobiet opowiedziała gazecie "FrontPageAfrica", że jej mąż mimo wielu telefonów do placówek opieki medycznej nie otrzymał żadnej pomocy i zmarł.
Ponad tysiąc ofiar śmiertelnych
Obecna epidemia Eboli rozpoczęła się w marcu w Gwinei i rozprzestrzeniła się do Sierra Leone, Liberii i Nigerii. Część państw regionu zdecydowała o zamknięciu granic.
Jak podała Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) liczba ofiar śmiertelnych epidemii Eboli w Afryce Zachodniej wynosi 1145 - w Liberii zmarło 413 osób, w Gwinei 380, w Sierra Leone 348, a w Nigerii cztery. 1975 osób jest zarażonych wirusem.
Obecna epidemia jest najpoważniejszą od pojawienia się gorączki krwotocznej Ebola w 1976 roku.
Prezydent Liberii zaapelowała do wspólnoty międzynarodowej o większe wsparcie w walce z rozpowszechniającym się wirusem Eboli:

x-news.pl, CNN
Umiera od 50 do 90 proc. chorych
Gorączkę krwotoczną Ebola wywołuje wirus Ebola należący do rodziny Filoviridae - jednoniciowych wirusów RNA. Jego rezerwuarem są prawdopodobnie owocożerne nietoperze, często spożywane w krajach Afryki (w Polsce nie występują). Zarazić się wirusem od człowieka można poprzez kontakt z wydzielinami osoby chorej, zwłaszcza krwią.

Objawy rozpoczynają się po okresie trwającym nawet 21 dni i początkowo przypominają grypę. Zarażony odczuwa bóle mięśni, dreszcze, ma wysoką gorączkę. Później pojawiają się wymioty, bóle klatki piersiowej i wysypka. Chory słabnie, następują obfite krwawienia wewnętrzne, z jam ciała, a nawet poprzez pory skóry. Umiera od 50 do 90 proc. chorych. Jeśli chory przeżył dwa tygodnie od wystąpienia gorączki, ma szansę wyzdrowieć.

Wirus Ebola jest stosunkowo mało odporny - niszczy go na przykład promieniowanie UV (także światło słoneczne), temperatura powyżej 60 stopni Celsjusza, a także powszechnie dostępne chemiczne środki do dezynfekcji. Przestrzeganie zasad higieny dobrze chroni przed wirusem. Szczególnie ważne jest odizolowanie osób chorych od zdrowych w odpowiednich ośrodkach i neutralizacja wirusa wydzielanego przez pacjenta. Wyjątkowo duży zasięg obecnej epidemii specjaliści przypisują, między innymi, brakowi właściwej izolacji chorych.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, PAP, kk

''

Polecane

Wróć do strony głównej