Zatrzymano kilkanaście osób popierających protesty w Hongkongu

2014-10-01, 15:00

Zatrzymano kilkanaście osób popierających protesty w Hongkongu
Kolejny dzień antyrządowych protestów na ulicach Hongkongu. Foto: PAP/EPA/DENNIS M. SABANGAN

Chińskie władze zatrzymały w ostatnich dniach co najmniej kilkanaście osób, które w internecie wyrażały poparcie dla prodemokratycznych demonstrantów w Hongkongu lub planowały się do nich przyłączyć - poinformowali obrońcy praw człowieka.

Posłuchaj

Kolejny dzień protestów w Hongkongu - relacja Tomasza Sajewicza (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Więcej o protestach w Hongkongu czytaj tutaj>>>

AFP przypomina, że sprawująca władzę Komunistyczna Partia Chin zaostrzyła cenzurę w mediach społecznościowych, by uniemożliwić Chińczykom przekazywanie informacji o fali protestów w byłej brytyjskiej kolonii.

Po niedzielnych starciach między demonstrantami a policją "pewna liczba chińskich obywateli padła ofiarami represji" za popieranie walki hongkońskich studentów - podała organizacja obrońców praw człowieka China Human Rights Defenders (CHRD) z siedzibą w Waszyngtonie. Według niej zatrzymanych zostało co najmniej 12 osób, a ośmiu grożono.

Rosnąca kontrola Pekinu?

Z kolei organizacja Amnesty International (AI) poinformowała o 20 zatrzymaniach i 60 wezwaniach na przesłuchania. - Represje wobec działaczy w Chinach wyjaśniają, dlaczego tylu mieszkańców Hongkongu obawia się rosnącej kontroli Pekinu - napisał w komunikacie specjalista od Chin w AI William Nee. AI wezwała chińskie władze do "natychmiastowego uwolnienia wszystkich osób, które zatrzymano za pokojowe wyrażanie poparcia dla demonstrantów z Hongkongu".

Według CHRD jeden z aktywistów Wang Long został zatrzymany w poniedziałek w Shenzhen (Szenczen) na południu kraju, w pobliżu Hongkongu, niedługo po umieszczeniu w internecie informacji o protestach. O tym 25-letnim prawniku stało się głośno we wrześniu, gdy pozwał on państwową firmę telekomunikacyjną za blokowanie dostępu do wyszukiwarki Google.

Aktywistka z Szanghaju Shen Yanqiu, która jako wyraz poparcia dla demonstrantów opublikowała w sieci swoje zdjęcia z ogoloną głową, została zatrzymana we wtorek i jest obecnie przetrzymywana w nieznanym miejscu. W Kantonie policja interweniowała, gdy około 20 obywateli zebrało się w parku, by poprzeć protesty.

Do zatrzymań doszło też w Pekinie, Chongqing (Czungcing) i prowincji Jiangxi (Ciangsi) na południowym wschodzie kraju.

"Są w stanie wydobyć praktycznie wszystkie informacje"

Z kolei amerykańska firma zajmująca się bezpieczeństwem, poinformowała, że telefony komórkowe uczestników prodemokratycznych protestów w Hongkongu zostały zaatakowane przez zawansowany technologicznie wirus, za którym stoją najpewniej hakerzy chińskiego rządu.

Chodzi o złośliwe oprogramowanie typu koń trojański, Xsser mRAT, które podszywa się pod program służący do lepszego koordynowania protestów za pomocą aplikacji Whatsapp - podała Lacoon Mobile Services (LMS). Ta aplikacja służy jako komunikator internetowy. Umożliwia użytkownikom wymianę wiadomości tekstowych, plików graficznych, dźwiękowych i nagrań wideo, a także może wskazywać aktualne miejsce pobytu użytkownika.

Wirus atakuje telefony zarówno z systemem operacyjnym Android, jak i iOS. Według firmy LMS ucierpiały tylko te aparaty z iOS, których użytkownicy wcześniej wykonali tzw. jailbreak, czyli usunęli narzucone przez firmę Apple ograniczenia uniemożliwiające instalację darmowego oprogramowania.

LMS ostrzega, że hakerzy są w stanie wydobyć z zainfekowanej komórki "praktycznie wszystkie informacje", w tym adres e-mail, wiadomości SMS, listę kontaktów, daty połączeń, nazwy użytkowników i hasła dostępu.

Według LMS tak rozległe działanie i zaawansowanie technologiczne wirusa wskazują, że za jego stworzeniem i dystrybucją muszą stać hakerzy "dużej organizacji lub państwa". Jako głównego podejrzanego wskazano rząd w Pekinie, ponieważ trojan jest w języku chińskim i atakuje telefony uczestników demonstracji w Hongkongu, którym rząd chiński jest przeciwny.

Źródło: CNN Newsource/x-news

Liderzy protestów w Hongkongu grożą okupacją budynków rządowych

Tymczasem przywódcy studentów, którzy odgrywają kluczową rolę w prodemokratycznych protestach w Hongkongu, ostrzegli, że jeśli szef lokalnej administracji nie złoży dymisji do końca czwartku, zintensyfikują swoje działania, w tym zaczną okupować budynki rządowe.

Według agencji AP w ten sposób demonstranci ryzykują kolejną konfrontację z policją, która najpewniej nie zezwoli na szturmowanie budynków rządowych. Zwiększa się też presja na rząd w Pekinie, który dotychczas głównie milczał i wolał, by szef administracji Hongkongu Leung Chun-ying sam poradził sobie z kryzysem.

Jak poinformował na konferencji prasowej wiceszef hongkońskiego stowarzyszenia studentów Lester Shum, liderzy studentów są chętni do rozmów z przedstawicielami rządu centralnego Chin.

- Prosimy ich jednak, by przyszli na plac i przemówili do tłumu - dodał Shum. - To ruch mieszkańców Hongkongu i nie kieruje nim żadna konkretna grupa - podkreślił.

Shum zażądał, by Leung zrezygnował do końca czwartku, jednocześnie oświadczając, że przywódcom studentów nie zależy na rozmowach z nim.

- Nie ma już miejsca na dialog, gdyż w weekend rząd nakazał policji, by wystrzeliła 87 pocisków z gazem łzawiącym. Leung Chun-ying musi odejść. Jeśli nie zrezygnuje do jutra, zintensyfikujemy nasze działania, takie jak okupowanie kilku ważnych budynków rządowych - zaznaczył. Shum poinformował jednak, że demonstranci nie będą zajmować m.in. szpitali czy budynków opieki społecznej.

Pekin stara się zacieśniać kontrolę polityczną nad regionem?

W tej byłej brytyjskiej kolonii od końca września trwają prodemokratyczne demonstracje, głównie studentów i wykładowców akademickich. Domagają się oni, by przewidziane na 2017 rok pierwsze w historii regionu wybory powszechne mające wyłonić szefa lokalnej administracji przebiegały bez ograniczeń ze strony Pekinu.

<<<Protesty w Hongkongu. Dziesiątki tysięcy ludzi zablokowało największe dzielnice>>>

Hongkongowi, który w 1997 roku został zwrócony Chinom przez Wielką Brytanię, obiecano szeroki zakres autonomii, w tym politycznej, w ramach ukutej przez byłego przywódcę ChRL Deng Xiaopinga zasady "jeden kraj, dwa systemy". Tymczasem hongkońscy zwolennicy demokracji ostrzegają, że Pekin stara się stopniowo zacieśniać kontrolę polityczną nad regionem.

IAR,PAP,kh,mr

''

Polecane

Wróć do strony głównej