Pierwszy pacjent z wirusem Ebola w USA w stanie krytycznym
Choroba u pochodzącego z Liberii Thomasa Duncana rozwinęła się już po jego przybyciu do Ameryki.
2014-10-05, 17:42
Czytaj więcej na temat epidemii Eboli >>>
Jeszcze w piątek jego stan oceniano jako ciężki, ale stabilny. W sobotę pogorszył się do tego stopnia, że Texas Health Presbyterian Hospital w Dallas wydał lakoniczne oświadczenie, że "Thomas Duncan jest w stanie krytycznym".
Mężczyzna przyleciał do Stanów Zjednoczonych 19 września 2014 r. Kilka dni później, wieczorem 25 września, zgłosił się na pogotowie do Texas Health Presbyterian Hospital z powodu złego samopoczucia. Wtedy jednak jego objawy zignorowano, choć wspomniał pielęgniarce, że przyjechał z Liberii. Odesłano go do domu z zaleceniem zażywania antybiotyków.
Stan zdrowia Duncana pogorszył się 28 września, wtedy wezwano karetkę, która ponownie przywiozła go Texas Health Presbyterian Hospital. Stwierdzono zakażenie Ebolą i umieszczono go w izolatce. Zaalarmowani pracownicy szpitala rozpoczęli gorączkowe poszukiwania wszystkich osób, które miały z nim bezpośredni kontakt.
REKLAMA
W odosobnieniu z własnej woli przebywa również 100 innych osób, które przypadkowo lub pośrednio zetknęły się z Duncanem. - Wśród nich jest pięcioro dzieci, które stykały się zarażonym Ebolą mężczyzną w miejscowej szkole - poinformował Mike Miles z Dallas Independent School District. Prawie 50 osób jest pod stałą obserwacją - ich stan zdrowia jest codziennie sprawdzany.
Źródło: CNN Newsource/x-news
REKLAMA
Dyrektor Centrum Kontroli Chorób (CDC) w Atlancie dr Thomas Frieden zapewnił, że w amerykańskiej służbie zdrowia wzmożono procedury wykrywania potencjalnych zakażeń Ebolą, szczególnie wśród tych osób, które przybywają z Afryki Zachodniej. Podkreślił również, że poza Thomasem Duncanem w USA nie wykryto żadnego innego przypadku zakażenia wirusem Ebola.
CDC poinformowało, że w sobotę na wszelki wypadek eskortowano dwóch pasażerów, mężczyznę i jego córkę, samolotu United Airlines, który wylądował w Newark Liberty International Airport w New Jersey, ponieważ podczas lotu wykazywali oni objawy jakiegoś zakażenia. Nie byli jednak zakażeni Ebolą.
Źródło: CNN Newsource/x-news
REKLAMA
Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła, że liczba potwierdzonych śmiertelnych przypadków Eboli osiągnęła 3338. Do zgonów doszło w pięciu krajach Afryki Zachodniej - Gwinei, Liberii, Sierra Leone, Nigerii i Senegalu. Przedstawiciele Organizacji zastrzegają jednak, że dane mogą być znacznie niedoszacowane. W sumie obecność wirusa stwierdzono dotąd u 7178 osób.
Ebola
Gorączkę krwotoczną Ebola wywołuje wirus Ebola należący do rodziny Filoviridae - jednoniciowych wirusów RNA. Jego rezerwuarem są prawdopodobnie owocożerne nietoperze, często spożywane w krajach Afryki (w Polsce nie występują). Zarazić się wirusem od człowieka można poprzez kontakt z wydzielinami osoby chorej, zwłaszcza krwią.
Objawy rozpoczynają się po okresie trwającym nawet 21 dni i początkowo przypominają grypę. Zarażony odczuwa bóle mięśni, dreszcze, ma wysoką gorączkę. Później pojawiają się wymioty, bóle klatki piersiowej i wysypka. Chory słabnie, następują obfite krwawienia wewnętrzne, z jam ciała, a nawet poprzez pory skóry. Umiera od 50 do 90 proc. chorych. Jeśli chory przeżył dwa tygodnie od wystąpienia gorączki, ma szansę wyzdrowieć.
Wirus Ebola jest stosunkowo mało odporny - niszczy go na przykład promieniowanie UV (także światło słoneczne), temperatura powyżej 60 stopni Celsjusza, a także powszechnie dostępne chemiczne środki do dezynfekcji. Przestrzeganie zasad higieny dobrze chroni przed wirusem.
REKLAMA
REKLAMA