Tragedia pod Annapurną. Polacy zginęli w burzy śnieżnej w Himalajach
Wciąż nie wiadomo, ile osób zginęło w lawinie, która zeszła w trakcie burzy śnieżnej na trasę trekkingową wokół Annapurny.
2014-10-15, 15:40
Posłuchaj
Według miejscowej policji i wojska, wśród ofiar na pewno jest dwóch Polaków, Izraelczyk i Nepalczyk. W rejonie poszukiwań wciąż znajduje się ponad sto osób. Oficer prasowy nepalskiej armii Dżagadisz Czandra powiedział IAR, że ma informacje o kolejnych ofiarach śmiertelnych, ale nie jest w stanie podać szczegółów - ile dokładnie osób zginęło i jakiej są narodowości.
BBC, powołując się na lokalne władze, informuje, że nie żyje co najmniej 12 osób, w tym trzech Polaków. Media izraelskie piszą z kolei o czterech zabitych turystach z Izraela.
Dżagadisz Czandra w rozmowie z IAR zaznaczył, że akcja ratunkowa w rejonie Annapurny trwa, a do tej pory udało się zapewnić bezpieczeństwo tylko kilkudziesięciu turystom. W rejonie Annapurny znajdowało się kilka wycieczek, w sumie ponad 150 osób. Z większością wciąż nie ma kontaktu. Do akcji ratunkowej wysłano wojskowe śmigłowce.
Jedna z grup, która była w środę pod Annapurną, została wysłana przez krakowskie biuro podróży. Jego szef Artur Ragan powiedział IAR, że nie ma kontaktu z trzema z siedmiu osób, uczestniczących w wyprawie. Wśród nich było dwóch Polaków i nepalski przewodnik. Cztery pozostałe osoby, które uczestniczyły w trekkingu są bezpieczne w hotelu w miejscowości Muhtinath.
REKLAMA
Polskie MSZ sprawdza informacje napływające z Nepalu. - Konsulowie z ambasady w New Delhi weryfikują dane o poszkodowanych obywatelach RP. Jesteśmy w kontakcie z nepalskimi służbami - napisał na Twitterze rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski.
W związku z wydarzeniami w Nepalu ministerstwo spraw zagranicznych uruchomiło infolinię dla rodzin polskich turystów. Dzwonić można pod numer: +48 22 523-88-80.
Trekkingi wokół Annapurny stały się w ostatnich latach bardzo popularne. Krzysztof Renik, wieloletni korespondent Polskiego Radia w Indiach, w rozmowie z IAR podkreśla, że na tym szlaku jest wiele schronisk i kawiarni. Dziennikarz zwraca uwagę, że ta trasa staje się jednak o wiele trudniejsza przy załamaniu pogody. Kiedy nie pada intensywnie śnieg, przemierzenie szlaku nie jest trudne, choć trzeba przekroczyć przełęcz liczącą prawie 5400 metrów. Potrzebna jest więc dobra aklimatyzacja i przygotowanie do życia na wysokości.
Według Renika agencje trekkingowe wysyłające turystów często nie mówiły o istniejącym ryzyku wspinaczki w tym teoretycznie bezpieczniejszym rejonie Nepalu. - Firmy ze względów marketingowych opowiadają tylko o urokach trasy, nie informując o potencjalnym zagrożeniu - dodaje.
REKLAMA
REKLAMA