Katastrofa w kopalni Mysłowice-Wesoła. "Zagrożenie rosło od tygodnia"
Ze wstępnego raportu w sprawie przyczyn tragedii wynika, że w tygodniu przed katastrofą w kopalni w okolicach miejsca zdarzenia rosło zagrożenie metanowe oraz pożarowe.
2014-11-07, 15:44
Posłuchaj
6 października na poziomie 665 m kopalni Mysłowice-Wesoła doszło do zapalenia metanu oraz do wybuchu tego gazu. W strefie zagrożenia znajdowało się wówczas 37 pracowników. 36 wyjechało na powierzchnię, 31 trafiło do szpitali. Lekarze nie zdołali uratować czterech spośród ocalałych. Ciało 42-letniego kombajnisty, któremu nie udało się opuścić kopalni, ratownicy znaleźli w 12. dobie poszukiwań.
- Na podstawie bardzo wstępnych wypowiedzi ekspertów - zresztą zdania niektórych z nich na pewne tematy były podzielone - można powiedzieć, że w przeciągu ostatniego tygodnia przed zdarzeniem w rejonie ściany 560 rosło zagrożenie i metanowe, i pożarowe - powiedział przewodniczący komisji Wyższego Urzędu Górniczego, wiceprezes WUG Wojciech Magiera.
Ma to wynikać zarówno z zeznań świadków, jak i wskazań czujników, które jednak nie są do końca jednoznaczne. Jednolite wskazania pochodzą bowiem z czujników stacjonarnych, natomiast istnieją różnice w zabezpieczonych pomiarach czujników indywidualnych. Odczytywanie danych z różnych instrumentów jest czasochłonne - omówienie możliwie pełnego ich zbioru będzie najprawdopodobniej możliwe w okolicach przełomu stycznia i lutego.
Magiera zaznaczył, że nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, czy któryś czujnik był "zabezpieczony" w taki sposób, żeby nie pokazywał to, co miał pokazywać. Oświadczył natomiast, że w Mysłowicach-Wesołej na pewno doszło i do zapłonu, i do wybuchu metanu. Dotąd specjaliści tylko sygnalizowali, że poza zapłonem, który nastąpił na pewno, w kopalni mogło również dojść do wybuchu.
Wyższy Urząd Górniczy założył wstępnie dwie hipotezy przyczyn zdarzenia. Pierwsza dotyczy samoistnego pożaru endogenicznego - będącego efektem samozapłonu węgla w miejscach po jego eksploatacji, tzw. zrobach. Druga wiąże wypadek z robotami strzałowymi przy wysokim stężeniu metanu. Urządzenia pomiarowe wskazywały, że w rejonie wypadku mogły być prowadzone takie roboty - na wykresach pojawiają się chwilowe wzrosty stężeń gazów.
Na razie nie wiadomo, kiedy może powstać końcowy raport z prac komisji WUG. Wielu potrzebnych danych dostarczy dopiero wizja lokalna bezpośrednio w miejscu katastrofy. Wizja stanie się możliwa po wygaszeniu i wychłodzeniu zapożarowanego obecnie rejonu. Ze wstępnych szacunków zajmującego się tą kwestią zespołu wynika, że może to stać się możliwe w maju lub czerwcu 2015 roku.
Niezależnie od komisji WUG, która wyjaśnia przyczyny i okoliczności katastrofy w Mysłowicach-Wesołej, śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Katowicach.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP, kk
REKLAMA