Prezydent Ukrainy odwołuje specjalny status Donbasu i wycofuje urzędników
Petro Poroszenko wycofuje ukraińskie urzędy i ich personel z terenów zajętych przez separatystów oraz postanawia, że Donbas nie będzie się już cieszyć specjalnymi uprawnieniami.
2014-11-15, 15:31
Prezydent Ukrainy podjął obie decyzje w drodze dekretów.
Jeden dokument nadaje moc postanowieniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, która przedłożyła parlamentowi anulowanie ustawy o wyjątkowym statusie regionów na wschodzie kraju.
Drugi dekret prezydenta wprowadza w życie postanowienie RBNiO o podjęciu działań w celu przerwania działalności urzędów i przedsiębiorstw w rejonie "operacji antyterrorystycznej". W ten sposób władze w Kijowie nazywają strefę działań ukraińskich sił rządowych przeciwko ugrupowaniom prorosyjskich separatystów.
Personel tych instytucji ma być ewakuowany, a ich dokumentacja i majątek - wywieziony.
REKLAMA
Oba dekrety Poroszenko podpisał 14 listopada, weszły one w życie w dniu ich opublikowania. Informację o tym podała 15 listopada RBNiO.
KRYZYS NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>
Decyzję o odwołaniu przepisów o specjalnym statusie Donbasu RBNiO podjęła po przeprowadzonych 2 listopada wyborach w dwóch samozwańczych "republikach ludowych": donieckiej i ługańskiej (DRL i ŁRL). Kijów, który uznaje te wybory za nielegalne, w reakcji na nie zaostrzył politykę wobec separatystów.
W zeszłym tygodniu premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk ogłosił, że opanowane przez separatystów rejony Donbasu nie będą otrzymywały dotacji z budżetu państwa, a ich mieszkańcy mogą liczyć wyłącznie na pomoc humanitarną.
Decyzję o odwołaniu przepisów o specjalnym statusie Donbasu RBNiO podjęła po przeprowadzonych 2 listopada wyborach w dwóch samozwańczych "republikach ludowych": donieckiej i ługańskiej (DRL i ŁRL). Kijów, który uznaje te wybory za nielegalne, w reakcji na nie zaostrzył politykę wobec separatystów.
W zeszłym tygodniu premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk ogłosił, że opanowane przez separatystów rejony Donbasu nie będą otrzymywały dotacji z budżetu państwa, a ich mieszkańcy mogą liczyć wyłącznie na pomoc humanitarną.
JU/PAP
REKLAMA