Audyt poselskich wyjazdów: polityk Platformy Obywatelskiej zawieszony. "Sprawa jest błaha"
Poseł Platformy Obywatelskiej Jan Kaźmierczak zawieszony w prawach członka klubu PO. Sprawa ma związek z audytem służbowych wyjazdów posłów.
2014-12-05, 14:17
Posłuchaj
- Pan poseł Kaźmierczak został zawieszony w prawach członka klubu PO do czasu wyjaśnienia sprawy. Zawieszenie ma związek z wątpliwościami dotyczącymi wyjazdu do Londynu - powiedział sekretarz klubu Platformy Paweł Olszewski. Jak dodał, w jego odczuciu sprawa jest "błaha". - Nie mniej do czasu wyjaśnienia taką decyzję podjęliśmy - zaznaczył Olszewski.
Sam Kaźmierczak potwierdził w piątek w rozmowie z dziennikarzami, że złożył w Kancelarii Sejmu wyjaśnienia dotyczące swego wyjazdu do Londynu. - Nie mam sobie nic do zarzucenia - wykonałem bardzo rzetelnie to, co mi Sejm zlecił w zakresie tej delegacji zagranicznej, ale ponieważ pojawił się ten osad, zresztą także napędzany przez media, doszedłem do wniosku, że będzie rozsądniej, żeby nie obciążać koleżanek i kolegów w klubie tymi moimi kłopotami, napisałem w czwartek pismo do pana przewodniczącego (klubu PO) Rafała Grupińskiego, sugerując zawieszenia mnie na okres do wyjaśnienia tej kwestii - podkreślił poseł PO.
Kaźmierczak tłumaczył, że do Londynu udał się na posiedzenie komisji kultury, edukacji, nauki i młodzieży Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. - Ponieważ jestem już starszym człowiekiem, postanowiłem ten wyjazd zorganizować tak, że napisałem wniosek o finansowanie ryczałtowe, następnie pojechałem samochodem, ale tylko do Brukseli, bo chciałem raz w życiu przejechać tunelem pod kanałem La Manche. W Brukseli zostawiłem samochód na parkingu przy dworcu, wsiadłem w pociąg Eurostar - on jedzie dwie godziny z Brukseli do Londynu i przejechałem ten odcinek - powiedział polityk Platformy.
Jan Kaźmierczak poinformował też, że w piśmie, które w sprawie swego wyjazdu otrzymał od szefa Kancelarii Sejmu Lecha Czapli, poddano w wątpliwość, czy był w stanie w określonym czasie dotrzeć samochodem do stolicy Wielkiej Brytanii. Pytany, czy posiada na dowód bilety z podróży pociągiem do Londynu, poseł odparł że "nie ma w zwyczaju trzymać" takich rzeczy. - To było półtora roku temu. Ja zazwyczaj trzymam jakieś rachunki, czy dokumenty do momentu aż się nie rozliczę w Kancelarii Sejmu i takiego rozliczenia dokonałem w odpowiednim okresie, oczywiście składając też sprawozdanie - zapewnił.
REKLAMA
Zaznaczył przy tym, że biletów nie dołączył do rozliczenia, ponieważ wówczas "nie było takiej procedury". - Kwota ryczałtu na wyjazd nie wymagała żadnych rozliczeń, żadnych rachunków typu bilety na pociąg, bilety parkingowe, koszty benzyny - wyjaśnił poseł.
Pytany, czy "zmieścił się" w kwocie ryczałtu, jaką otrzymał z Sejmu, Kaźmierczak odpowiedział, że nie jest tego pewien. - Być może coś dopłaciłem, bo ten Eurostar nie jest tani - tam bilet kosztuje chyba około 130 funtów w jedną stronę o ile dobrze pamiętam plus koszty tego parkingu w Brukseli - dodał.
Audyt wyjazdów służbowych posłów
Wątpliwości dotyczące wyjazdu Jana Kaźmierczaka to efekt audytu służbowych wyjazdów zagranicznych posłów, który w listopadzie zarządził marszałek Sejmu Radosław Sikorski. Stało się tak po ujawnionej przez media sprawie podróży do Madrytu trzech byłych już posłów PiS: Adama Hofmana, Mariusza Antoniego Kamińskiego oraz Adama Rogackiego.
Media donosiły, że w wyjeździe posłom towarzyszyły żony, i że z ich udziałem doszło do incydentu na pokładzie samolotu, którym posłowie wracali z Madrytu. Informowały ponadto, że Kamiński i Hofman wzięli kilkanaście tysięcy złotych zaliczki na służbową podróż do stolicy Hiszpanii. Posłowie PiS mieli zgłosić wyjazd do Madrytu samochodem, ale w rzeczywistości polecieć tanimi liniami lotniczymi.
REKLAMA
W czwartek z powodu wątpliwości związanych z podróżą zagraniczną z członkostwa w klubie PiS i w partii zrezygnował poseł Zbigniew Girzyński.
Zobacz galerię - Dzień na zdjęciach >>>
PAP/aj
REKLAMA