Afera Sikorskiego? Polityczna burza po prasowych doniesieniach

Prawo i Sprawiedliwość domaga się dymisji Radosława Sikorskiego z funkcji marszałka Sejmu. Liderzy Platformy Obywatelskiej chcą, by marszałek wyjaśnił sprawę opisaną przez "Wprost". Tygodnik twierdzi, że były szef polskiej dyplomacji pobrał dziesiątki tysięcy złotych zwrotu kosztów za używanie prywatnego auta do celów służbowych.

2014-12-08, 23:59

Afera Sikorskiego? Polityczna burza po prasowych doniesieniach
Marszałek Sejmu Radosław Sikorski. Foto: Paweł Kula/sejm.gov.pl

Posłuchaj

PiS mówi o aferze Sikorskiego. Relacja Iwony Szczęsnej (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Według gazety, sprawa Sikorskiego jest o tyle szczególna, że będąc ministrem spraw zagranicznych i mając prawo do rządowej limuzyny oraz ochrony BOR pobierał z sejmowej kasy pieniądze za korzystanie z prywatnego samochodu.

Tygodnik twierdzi, że w 2009 roku ówczesny szef dyplomacji pobrał z kasy Sejmu 1245 złotych, ale już rok później kwota urosła do ponad 21 tysięcy złotych. W 2011 roku było już 26,5 tysiąca złotych, w 2012 roku pobrał 19,1 tysięcy złotych. W ubiegłym roku - niecałe 10 tysięcy.

Rzeczniczka marszałka Małgorzata Ławrowska określiła publikację "Wprost" jako "insynuacje". Zaznaczyła, że kwota 80 tys. zł jako zwrot kosztów przejazdu prywatnym samochodem dotyczy siedmiu lat. Jak powiedziała, jest to średnio niecały 1 tys. zł miesięcznie wydatków na paliwo i stanowi zaledwie jedna trzecia limitu, który przysługiwał ówczesnemu szefowi MSZ na wydatki na podróże prywatnym samochodem w celach poselskich. Wyliczała, że każda podróż z Warszawy do okręgu wyborczego, czyli województwa kujawsko-pomorskiego, to ok. 700 km tam i z powrotem, nie licząc jazd po samym okręgu.

REKLAMA

Małgorzata Ławrowska, rzeczniczka marszałka Sejmu (źródło: TVN24/x-news)
Ławrowska podkreśliła, że sprawa była wielokrotnie wyjaśniana w mediach, a prokuratura po zbadaniu sprawy odmówiła wszczęcia śledztwa. W oświadczeniu rzeczniczka podkreśliła, że jest zwyczajem, że ministrowie wszystkich rządów, bez względu na skład koalicji rządzącej, rozdzielają podróże ministerialne od poselskich, co szczególnie obowiązuje w okresie kampanii wyborczych.

Sikorski podziękował na Twitterze tygodnikowi za "potwierdzenie zdjęciem, że do i po okręgu wyborczym jeździ także samochodem prywatnym".

Według polityków Prawa i Sprawiedliwości sprawa opisana przez "Wprost" jest wystarczającym powodem do dymisji marszałka.

Poseł PiS Bartosz Kownacki, który już wcześniej zwracał się do prokuratury o sprawdzenie sprawy wyjazdów Sikorskiego, poinformował, że odmówiła ona wszczęcia postępowania. Zapowiedział, że zwróci się do Prokuratora Generalnego o sprawdzenie zasadności postępowania prokuratury Warszawa-Śródmieście w tej sprawie. Według niego takie zachowanie prokuratury pokazuje, że nie działa mechanizm kontrolny państwa.

REKLAMA

(źródło: TVN24/x-news)
Natomiast szef klubu PiS Mariusz Błaszczak zwrócił się do Ewy Kopacz o usunięcie Sikorskiego z PO, a w konsekwencji także z fotela marszałka Sejmu. - Mamy do czynienia z aferą Sikorskiego - oświadczył klubu PiS Mariusz Błaszczak. - Zobaczymy, jakie standardy obowiązują w PO - czy takie, jakie obowiązują w PiS, gdy żegnamy się ze wszystkimi, którzy naruszają jakiekolwiek obyczaje i zasady - czy też mamy do czynienia z tym, co widzieliśmy przez lata w PO, więc z tą piosenką: "Polacy nic się nie stało" i z zamiataniem afer pod dywan - dodał.
Pełniący obowiązki sekretarza generalnego PO minister sportu Andrzej Biernat poinformował, że władze partii zwrócą się do Sikorskiego o wyjaśnienia. - Jeżeli złamał prawo, to od tego są odpowiednie organy, żeby to prawo egzekwować, a jeżeli prokuratura uznała, że nie, to znaczy, że wszystko działo się w ramach obowiązujących przepisów - powiedział.

Katarzyna Całów-Jaszewska, Prokuratura Okręgowa w Warszawie (źródło: TVN24/x-news)
Oprócz Sikorskiego wyjaśnienia ma złożyć także minister zdrowia Bartosz Arłukowicz oraz Sławomir Neumann.
"Wprost" twierdzi, że Arłukowicz - jako poseł - na podróże własnym autem pobrał w 2012 r. 27 tys. zł. Neumann - według "Wprost" - w 2009, 2010, 2011, 2012 i 2013 roku deklarował przejazdy za każdym razem na identyczną kwotę - 35 tys. 103 zł.
Arłukowicz oświadczył w poniedziałek, że większa liczba służbowych wyjazdów poselskich w 2012 i 2013 r. jest m.in. naturalną konsekwencją powołania go na stanowisko ministra. Dodał, że liczba przejechanych kilometrów wynika też "ze szczególnego położenia województwa zachodniopomorskiego" - Arłukowicz ma biuro poselskie w Szczecinie. Minister zaznaczył, że zgodnie z obowiązującym w resorcie zarządzeniem dyrektora generalnego przysługuje mu prawo korzystania z samochodu służbowego wraz z kierowcą na czas pełnienia funkcji ministra. Jednocześnie zapewnił, że "służbowy samochód Ministerstwa Zdrowia nigdy nie był wykorzystany do celów związanych z wykonywaniem mandatu posła".

REKLAMA

Z kolei wiceminister zdrowia Sławomir Neumann uznał zarzuty "Wprost" za "absurdalne". Polityk mówił w TVN24, że rocznie przemierza w podróżach związanych z jego pracą poselską więcej, niż wynosi limit określony w przepisach, stąd co roku pobiera tak zwaną "kilometrówkę" w maksymalnej wysokości. To ponad 35 tysięcy złotych ryczałtu.
Sławomir Neumann mówił, że również inni posłowie, w tym opozycji, rozliczają maksymalny limit "kilometrówki". Dodał, że mimo iż przynależy mu jako wiceministrowi samochód służbowy, to nie korzysta z tego.

IAR/PAP/asop

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej