33. rocznica stanu wojennego. "Byli tacy, którzy odważyli się marzyć o przyszłości"
W 33. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w wielu polskich miastach uczczono pamięć ofiar tamtych dni. O 19.30 para prezydencka zapaliła w oknie symboliczną świecę.
2014-12-13, 20:47
Posłuchaj
Bronisław i Anna Komorowscy zapalili w oknie Belwederu "światło wolności" w akcie pamięci o wydarzeniach sprzed 33 lat i ofiarach stanu wojennego. Prezydent apelował, aby każdy z Polaków, zapalając światło, myślał też o Ukraińcach, którzy wciąż walczą o niezależność swojego kraju.
Jak powiedział prezydent Bronisław Komorowski, płomień tej świecy rozpalany jest już w wolnej ojczyźnie, ale wciąż na świecie są tacy, którzy dążą do wolności.
Wcześniej prezydent odznaczył ponad 40 działaczy opozycji antykomunistycznej oraz osoby zasłużone dla przemian demokratycznych. Dziękował im za walkę. Jak przekonywał prezydent, warto zadbać o to, by dominowała opowieść o tym, że wprowadzenie stanu wojennego to był moment, kiedy w zasadzie zabito polską nadzieję, choć ta nadzieja do końca nie dała się zabić i wygrała. Według niego trzeba dziś pamiętać, że suma dobrych, odważnych wyborów ludzi złożyła się na sumę zachowań, które pozwoliły polskiej nadziei przetrwać i zwyciężyć.
Przypomniał, że to w czasie stanu wojennego byli ludzie, którzy marzyli o zmianie świata, nie tylko o odzyskaniu wolności czy niepodległości, ale m.in. o przebudowie gospodarczej i wolnym rynku, zbliżeniu narodów naszego regionu. - Mam nadzieję, że wszyscy mamy satysfakcję, że udało się uzyskać tak wiele - wolność, demokrację, wolny rynek, integrację europejską, zbliżenie z sąsiadami, że dzisiaj cieszymy się 25 latami polskiej wolności - dodał. Prezydent dziękował "za każdy gest, za każdą decyzję, za każdy ogieniek odwagi, który wtedy łączył się w tę wspólną wiarę, że wysiłkiem, trwaniem możemy odwrócić bieg wydarzeń na naszą dobrą, polską stronę".
Kwiaty przed więzieniami
Uroczystości rocznicowe zorganizowali byli opozycjoniści przed murem Aresztu Śledczego Warszawa-Białołęka. To właśnie tu po 13 grudnia 1981 roku przetrzymywano blisko 680 działaczy opozycyjnych. Świecę przed aresztem zapalił prezydent Komorowski.
Uroczystość zorganizowało Stowarzyszenie Wolnego Słowa, którego prezes Wojciech Borowik podkreślał, że spotkanie przed murem aresztu to nie tylko wyraz pamięci o ofiarach stanu wojennego. Jak mówił jest to symbol solidarności z osobami, które dziś znalazły się w trudnej sytuacji, a są dla Polski zasłużone, walczyły o wolność ale z tej wolności w pełni nie mogą korzystać.
Wojciech Borowik przypomniał, że opozycjoniści czekają od wielu lat na ustawę, która będzie wspierała tych, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji. Były opozycjonista mówił, że według deklaracji polityków istnieje szansa na to, by taka ustawa wreszcie weszła w życie w połowie 2015 roku. Jak zaznaczył jest to ostatnia szansa na uchwalenie zapisów o wsparciu, ponieważ coraz więcej osób potrzebuje pomocy. Wojciech Borowik dodał, że 35. rocznica podpisania porozumień sierpniowych jest dobrą okazją, by zakończyć ten temat.
Opozycjoniści złożyli też kwiaty przy murze Aresztu Śledczego Warszawa Grochów oraz przy murze więzienia na ulicy Rakowieckiej.
Demonstracja przed domem Kiszczaka
W Warszawie w nocy z piątku na sobotę kilkadziesiąt osób demonstrowało przed domem generała Czesława Kiszczaka. Zwykle w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego demonstrowano przed domem zmarłego w tym roku gen. Wojciecha Jaruzelskiego.
TVN24/x-news
REKLAMA
Przed domem Kiszczaka ułożono krzyż z kilkudziesięciu płonących zniczy, ustawiono drewniany krzyż i odczytano apel poległych - osób, które straciły życie podczas stanu wojennego.
Uroczystości w Gdańsku
Rocznicę wprowadzenia stanu wojennego upamiętniono też w innych miejscach kraju. W piątek przed północą podczas uroczystości pod pomnikiem Poległych Stoczniowców w Gdańsku przewodniczący gdańskiego regionu Solidarności Krzysztof Dośla powiedział, że 13 grudnia 1981 r. to jedna z najbardziej haniebnych dat w historii Polski. Apelował, aby po tylu latach zbrodniarzy nazwać zbrodniarzami, wskazać kto był katem. Przypomniał, że ofiary od wielu lat w sądach muszą się upokarzać, dochodząc odszkodowania, a o emerytury nie muszą martwić się ci, którzy wydawali rozkaz wprowadzenia stanu wojennego.
Premier Ewa Kopacz odwiedziła pierwszego przywódcę Solidarności b. prezydenta Lecha Wałęsę, który ze złamaną nogą przebywa w domu w Gdańsku. Według prezesa Instytutu Lecha Wałęsy Mieczysława Wachowskiego rozmawiano o problemach Polski, służbie zdrowia, świętach i 33 latach po stanie wojennym.
TVN24/x-news
Największy śląski obóz internowanych
Także na Śląsku upamiętniono rocznicę stanu wojennego. W zabrzańskiej dzielnicy Zaborze, gdzie w stanie wojennym mieścił się jeden z największych ośrodków internowania, przed krzyżem i tablicą, które upamiętniają internowanych przedstawiciele Solidarności i władz samorządowych złożyli kwiaty.
REKLAMA
33 lata temu wprowadzono w Polsce stan wojenny >>>
Jak ocenił prezes Stowarzyszenia Represjonowanych w Stanie Wojennym Regionu Śląsko-Dąbrowskiego Eugeniusz Karasiński, 13 grudnia 1981 r. jest synonimem zdrady polskiej racji stanu, ale może być także okazją do lekcji demokracji. - Mówi ona, że dialog społeczny będący podstawą demokracji nie jest nam dany raz na zawsze - zaznaczył. "Jawną kpinę z elementarnej sprawiedliwości" nazwał brak prawnego uregulowania statusu weterana opozycji antykomunistycznej.
Młodzieżowa inscenizacja w Lublinie
W Lublinie młodzież i Solidarność zainscenizowała uliczne starcia demonstrujących związkowców z milicją i siłami ZOMO. Wcześniej w centrum miasta rozstawiono koksowniki, a po ulicach chodzili młodzi mężczyźni przebrani w mundury ZOMO, rozdawali ulotki, informowali napotkanych mieszkańców o wprowadzeniu stanu wojennego. Na zakończenie inscenizacji na lubelskim Placu Litewskim uczestnicy uroczystości zapalili ustawione w kształt krzyża białe i czerwone znicze.
O północy 13 grudnia 1981 r. Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, kierowana przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego wprowadziła w Polsce stan wojenny. Zawieszono go z końcem grudnia 1982 roku, a zniesiono 22 lipca 1983 r.
Happening w Radomiu
Młodzi zorganizowali happening, starsi złożyli kwiaty i zapalili znicze przed pomnikiem "Ludzi skrzywdzonych". Radomianie, bez względu na wiek, ale za to na różne sposoby upamiętnili 33. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Licealiści postanowili odtworzyć tamte realia. Przebrali się w mundury, wypożyczyli koksownik i milicyjną Nyskę. Historię znają tylko z opowieści, a chcieli poczuć się jak jej uczestnicy. Uznali, że to będzie znakomita lekcja, przede wszystkim patriotyzmu. Młodych nie zabrakło też przed pomnikiem, upamiętniającym protest robotników w czerwcu w 76 roku. Dla Radomia to miejsce symboliczne, a zdaniem polityków tamte wydarzenia dały początek "Solidarności". Dlatego właśnie w tym miejscu jak co roku w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego spotkali się działacze opozycji. Zgodnie z apelem prezydenta Bronisława Komorowskiego w domach prywatnych i w budynkach użyteczności publicznej zapłoną świece. Będzie to symbol pamięci o ofiarach stanu wojennego.
Przemówienia w Łodzi
Kilkadziesiąt osób - opozycjoniści z czasów PRL-u, działacze Związku Zawodowego Solidarność oraz przedstawiciele władz województwa i miasta Łodzi - upamiętnili 33. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego.
Uroczystości rozpoczęły się od mszy świętej w kościele Najświętszego Imienia Jezus, później zgromadzeni przemaszerowali przed Pomnik - Krzyż Pamięci Ofiar Stanu Wojennego i Walki o Godność Człowieka - gdzie złożono kwiaty.
Podczas uroczystości - przewodniczący Związku Zawodowego Solidarność w regionie łódzkim - Waldemar Krenc podkreślał, że ówcześni opozycjoniści do dzisiaj nie doczekali się sprawiedliwości.
Waldemar Krenc mówił, że "Solidarność" jest sumieniem, które przywracało Polsce wolność i niepodległość. - Nie może być tak, że kat chowany jest ze hołdami, a ofiara jest zapomniana. To jest nasze przesłanie. Cieszę się, że są z nami ludzie, których nic nie dzieliło. Dzisiaj nasze drogi się trochę rozchodzą, ale dalej łączy nas Solidarność - mówił Krenc.
Marsz PiS w Warszawie
Ulicami Warszawy przeszedł współorganizowany przez PiS "Marsz w Obronie Demokracji i Wolności Mediów". Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił na początku marszu, że trzeba pamiętać o wszystkich, którzy ponieśli ofiarę w walce o wolną Polskę. Ta pamięć jest nam potrzebna, aby Polska mogła być demokratyczna - dodał. Podczas apelu poległych uczczono ofiary stanu wojennego.
REKLAMA
TVN24/x-news
Potem marsz z placu Trzech Krzyży przeszedł pod pomnik Józefa Piłsudskiego przy Belwederze. Tam Kaczyński nawoływał do pilnowania przebiegu kolejnych wyborów - prezydenckich i parlamentarnych. - Także wyborów samorządowych, bo jestem przekonany, że przyjdzie taki dzień, w którym zostaną powtórzone - mówił.
Ocenił, że bez wolności słowa, bez swobód, które mają dziennikarze, nie może funkcjonować demokracja, nie mogą być chronione nasze prawa. "Możemy być wolni i możemy bardzo szybko się rozwijać. Możemy uzyskać szybko pozycje tych, którzy dziś są od nas bogatsi i silniejsi. Musimy zrzucić z pleców naszego narodu ten worek kamieni, którym jest obecna władza" - przemawiał. Prezes PiS apelował: "Nie lękajmy się, a zwyciężymy", przypominając słowa papieża Jana Pawła II.
Zobacz więcej o wydarzeniach stanu wojennego w serwisie specjalnym Polskiego Radia.
REKLAMA
IAR, PAP, bk
REKLAMA