Bob Geldof w ogniu krytyki. Afryka ma dość akcji Live Aid
Charytatywny singiel Boba Geldofa na rzecz walki z ebolą nieźle się sprzedaje w Europie i USA, jednak w Afryce kampania zespołu Geldofa Band Aid wywołała krytykę. Geldofowi zarzucono m.in. ignorancję.
2014-12-21, 09:53
W trzydziestą rocznicę klęski głodu w Etiopii Bob Geldof po raz czwarty w towarzystwie międzynarodowych gwiazd, takich jak Bono, Coldplay czy One Direction, wydał nową wersję piosenki "Do they know it's Christmas?" - tym razem na rzecz walki z ebolą w Afryce Zachodniej. W dniu rozpoczęcia kampanii piosenka zyskała miano najszybciej sprzedającego się singla w 2014 roku.
Jednak krytycy zarzucają Geldofowi ignorancję, protekcjonalne traktowanie całego kontynentu, powielanie krzywdzących stereotypów, wskazują na wątpliwą skuteczność tego typu akcji charytatywnych.
Już sam tytuł piosenki "Do they know it's Chritsmas" (Czy oni wiedzą, że jest Boże Narodzenie) na kontynencie zamieszkanym przez ponad 700 mln chrześcijan od lat jest tematem żartów. W sezonie świątecznych promocji, kiedy bożonarodzeniowe dekoracje zdobią centra handlowe i supermarkety, w większości miast Afryki Subsaharyjskiej ten refren brzmi dość absurdalnie.
- To jest Afryka, a nie inna planeta - w tych dniach do dyskusji włączył się również William Pooley, brytyjski pracownik humanitarny, który po wyzdrowieniu z eboli powrócił do pracy w szpitalu w Sierra Leone. - Ten rodzaj kulturowej ignorancji jest godny pożałowania, a wers piosenki o tym, że śmierć czyha w każdej łzie, to duża przesada - powiedział Pooley w wywiadzie dla radia Times.
- Kiedy w Etiopii trwała klęska głodu, miałem 15 lat - opowiada Girma Berhanu, biznesmen z Etiopii. - Jednego dnia cała moja rodzina została zamordowana przez reżim. Słowa piosenki Band Aid dotarły do mnie kilka lat później: Dziś wieczór podziękuj Bogu, że to oni, a nie ty - wydały mi się obrzydliwe. Pomyślałem: jak to możliwe, że reszta świata dziękuje Bogu, że to ja cierpię, a nie oni - powiedział.
Wersja piosenki sprzed 30 lat przedstawiała Afrykę jako kraj, w którym nigdy nic nie rosło, w którym nie ma deszczu i rzek. W rzeczywistości susza nie była głównym powodem klęski głodu. Była nim wojenna taktyka rządu, który w ten sposób chciał pozbyć się grup etnicznych sprzeciwiających się komunistycznemu reżimowi Mengistu Haile Mariama.
Krytyka pierwszej akcji Live Aid
Wśród ekspertów zajmujących się konfliktami w Afryce Wschodniej nadal trwa spór o to, czy pierwsza globalna akcja Live Aid przyniosła więcej szkód czy pożytku. Nieumiejętne niesienie pomocy podczas konfliktów w Etiopii i Sudanie miało również spory wpływ na przebieg tych krwawych wojen.- W sieci co jakiś czas natykam się na zdjęcia zrobione w moim kraju podczas klęski głodu - mówi etiopski biznesmen. - I jest mi strasznie głupio, że są ludzie na tym świecie, którzy 30 lat po tej tragedii nadal wyłudzają pieniądze na walkę z głodem, publikując zdjęcia zrobione podczas tamtej katastrofy. Kampania Boba Geldofa tak silnie wryła się w pamięć. W Etiopii wojna skończyła się ponad 20 lat temu - mówi Etiopczyk.
Zdaniem biznesmena kampanie, które wrzucają wszystkie 54 kraje do jednego worka pod nazwą Afryka, tej Afryce szkodzą, kreując przy tym obraz bezradnego Afrykanina, który bezczynnie czeka na pomoc.
Strach przed ebolą wyrządza realne szkody w krajach oddalonych od ognisk choroby nawet o 8 tys. km. W Kenii, Tanzanii czy Ugandzie, gdzie turystyka jest dość istotnym źródłem dochodu, liczba turystów spadła o 30-40 proc.
Bob Geldof na krytykę odpowiedział w wywiadzie dla dziennika "The Telegraph". - Wyluzujcie, to tylko popowa piosenka, a nie rozprawa doktorska - powiedział.
Zdaniem pracującego w szpitalu w Sierra Leone Williama Pooleya lepiej jest pomagać niż nie pomagać. - Najlepiej poczytaj, ile możesz, zbierz informacje o tym, co dzieje się w Afryce Zachodniej, i wpłacaj pieniądze na jedną z organizacji działających w Liberii, Gwinei czy Sierra Leone. (...) Ludzie nadal umierają przed szpitalem, ponieważ nie ma dla nich wystarczającej liczby łóżek. Miałem nadzieje że ten problem będziemy mieli już za sobą - oświadczył Pooley. Według niego rządy wysłały pieniądze wiele miesięcy temu, jednak wszystko okropnie spowalnia biurokracja.
PAP, to
REKLAMA
REKLAMA