Ponad połowa Rosjan zamierza głosować na Władimira Putina

55 proc. Rosjan gotowych jest głosować w wyborach prezydenckich w 2018 roku na obecnego szefa państwa Władimira Putina - wynika z sondażu niezależnego Centrum Lewady.

2015-01-15, 11:06

Ponad połowa Rosjan zamierza głosować na Władimira  Putina
Prezydent Rosji Władimir Putin. Foto: World Economic Forum/Flickr

18 proc. gotowych jest poprzeć kandydata, który zaproponuje inną receptę na problemy Rosji.

Dalszych 10 proc. Rosjan na pytanie, kogo chcieliby widzieć na stanowisku prezydenta po wyborach w 2018 roku wybrało odpowiedź: "inną osobę, która kontynuowałaby kurs obecnego prezydenta".

Z sondażu wynika, że notowania Putina znacznie wzrosły w ciągu ostatniego półtora roku. Jeszcze w kwietniu 2013 roku tylko 23 proc. respondentów chciało, by Putin sprawował następną kadencję prezydencką, a 41 proc. wskazało przywódcę, który obrałby inny kurs polityczny. Największy wzrost popularności Putina socjolodzy odnotowali po referendum na Krymie ws. przyłączenia półwyspu do Rosji i w kwietniu 2014 roku już 49 proc. Rosjan wyraziło poparcie dla kolejnej kadencji Putina.

"Nie ma polityka, który mógłby zastąpić Putina"

W najnowszym badaniu 54 proc. Rosjan oceniło, że nie ma obecnie w kraju polityka, który mógłby zastąpić Władimira Putina. To znacznie więcej niż w 2013 roku, kiedy uważało tak 31 proc. ankietowanych.

REKLAMA

Gdyby wybory prezydenckie odbyły się w Rosji w najbliższą niedzielę, na obecnego szefa państwa głosowałoby 55 proc. respondentów i 88 proc. spośród tych, którzy są zdecydowani, na kogo głosować. Dalekie drugie miejsce zajął w sondażu Giennadij Ziuganow, na którego głosowałoby 6 proc.

Ekspert Centrum Lewady Denis Wołkow wyjaśnia znaczny wzrost notowań Putina tym, że zaprezentował się on jako sprawca przyłączenia Krymu do Federacji Rosyjskiej. Według socjologa konfrontacja z Zachodem i konflikt na Ukrainie sprzyjają władzy. Media rosyjskie, przede wszystkim kanały państwowe, mobilizują elektorat przedstawiając Rosję jako siłę pokojową, która stara się pomóc w konflikcie, ale przeszkadza jej w tym, "nie wiadomo dlaczego", Zachód.

KRYZYS NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>

Wołkow porównał obecną sytuację z 2008 rokiem, kiedy wybuchła wojna rosyjsko-gruzińska o Osetię Południową. Wówczas jednak mobilizacja trwała krócej - kilka tygodni. - Teraz konflikt trwa prawie rok. Ten nienormalny stan ciągłej mobilizacji jest podtrzymywany przez media, przede wszystkim telewizję państwową. Inne punkty widzenia po prostu są niedostępne. W rezultacie widzimy nadzwyczajną konsolidację i nienormalny stan notowań z zawyżonymi cyframi - powiedział socjolog.

REKLAMA

Według Wołkowa należy oczekiwać jednak spadku poparcia dla władz Rosji. Ekspert wskazał, że w listopadzie i grudniu 2014 r. obniżyły się wskaźniki mówiące o oczekiwaniach Rosjan dotyczących rozwoju sytuacji w kraju. Wołkow przypomniał, że po wydarzeniach z 2008 roku, w warunkach stagnacji gospodarczej, notowania władz spadały stopniowo i najniższy poziom osiągnęły w grudniu 2011 roku. Wówczas niezadowolenie społeczne przerodziło się w masowe protesty przeciwko fałszerstwom na wyborach do Dumy.

- Jeśli sytuacja będzie rozwijać się tak jak po wojnie gruzińskiej, to notowania będą spadać wolno i osiągną poziom najniższy dopiero za 3-4 lata. Jeśli sytuacja będzie gorsza, to nastąpi to szybciej, jednak w 2008 roku nie było takiej mobilizacji w mediach - powiedział Wołkow.

Według niego większość respondentów Centrum Lewady nie uważa na razie za problem polityki Kremla wobec Ukrainy. Jednak zaczynają oni odczuwać pogorszenie się sytuacji gospodarczej.

"Wiara w obecną władzę się zachwieje"

Konstantin Kałaczow, szefa think tanku Polityczna Grupa Ekspercka, tak komentuje obecną sytuację: "Motyw "nie zmienia się koni podczas przeprawy przez rzekę" jest dobry na początku kryzysu. Jeśli jednak kryzys przedłuży się na lata, to wiara w obecną władzę się zachwieje. Póki co, sytuacja wygląda jak inercja. Putin dotąd udowadniał swoją skuteczność i z tym związane są nadzieje wobec niego. To, co będzie dalej, zależy od szybkości rozwoju, głębokości i czasu trwania kryzysu" - powiedział Kałaczow, cytowany przez portal Gazeta.ru i Centrum Lewady.

REKLAMA

Sondaż przeprowadzono w dniach 19-22 grudnia wśród 1,6 tys. osób w 134 miejscowościach w 46 regionach kraju. Margines błędu statystycznego nie przekracza 3,4 proc.

Czytaj też<<<"Niezawisimaja Gazieta": cudów w polityce Kremla nie będzie>>>

PAP,kh

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej