Niemcy: o połowę więcej uchodźców, przybędzie 300 tys. ludzi. Będą protesty?
Niemiecki Urząd Imigracyjny przewiduje, że w 2015 r. wniosek o przyznanie azylu w Niemczech złoży 300 tys. osób - o 50 proc. więcej niż w roku ubiegłym. Schronienia szukają tam przede wszystkim uchodźcy z Syrii, Iraku i Kosowa.
2015-02-19, 22:20
Tak wysoką liczbę azylantów odnotowano ostatnio w 1993  roku. Do Niemiec przybyło wówczas 322 tys. uchodźców. Ich napływ  wywołał protesty mieszkańców RFN. Doszło też do ataków na ośrodki dla  uchodźców. By ograniczyć liczbę azylantów, władze zaostrzyły przepisy  imigracyjne.  
Federalny Urząd Imigracyjny w Norymberdze  uzasadnia prognozę utrzymującym się napięciem w Iraku i Syrii, a także  sytuacją w Kosowie, gdzie wielu mieszkańców nie widzi dla siebie żadnej  perspektywy życiowej. 
W styczniu do norymberskiej placówki  wpłynęło ponad 10 tys. wniosków o azyl od obywateli Kosowa.  W tym samym  czasie o azyl wystąpiło 21 tys. Syryjczyków i 9 tys. Irakijczyków. Fala  wniosków uchodźców z Kosowa spowodowała opóźnienia w rozpatrywaniu  traktowanych dotychczas priorytetowo wniosków obywateli Syrii i Iraku. 
W  przypadku uchodźców z tych ostatnich krajów decyzje zapadały wcześniej w ciągu  dwóch tygodni; obecnie proces decyzyjny wydłużył się do czterech, a  nawet sześciu tygodni. Średni okres podejmowania decyzji o przyznaniu  azylu dla wszystkich imigrantów wynosił w zeszłym roku ponad siedem  miesięcy. Odsetek pozytywnych decyzji o przyznaniu azylu wobec uchodźców  z Kosowa wynosi zaledwie 0,1 proc. 
W 2014 roku wniosek o przyznanie  azylu złożyło w Niemczech 202 tys. obcokrajowców. Niemieckie samorządy  skarżą się na trudności w zakwaterowaniu azylantów ze względu na brak  środków finansowych.
W wielu miejscach kraju dochodziło w zeszłym roku do protestów mieszkańców przeciwko budowie ośrodków dla imigrantów. Największy ruch społeczny przeciwko napływowi uchodźców z krajów islamskich powstał w Dreźnie, gdzie na przełomie zeszłego i tego roku co poniedziałek w w wiecach i marszach Pegidy demonstrowało kilkadziesiąt tysięcy osób.
JU/PAP