Niemcy źli na dowódcę NATO w Europie. "Uprawia propagandę"

Naczelny dowódca NATO w Europie, amerykański generał Philip Breedlove, swoimi wypowiedziami zaostrza konflikt z Rosją - pisze "Der Spiegel". To niebezpieczna propaganda - oceniają niemieckie władze.

2015-03-07, 17:08

Niemcy źli na dowódcę NATO w Europie. "Uprawia propagandę"
Ukraińscy żołnierze. Foto: PAP/EPA/SERGEY DOLZHENKO

Jak twierdzi "Der Spiegel", niemiecki minister spraw zagranicznych interweniował w tej sprawie u sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga.

- Niemiecki rząd jest zaniepokojony - ocenia redakcja wydawanego w Hamburgu tygodnika. W Berlinie zadają sobie pytanie czy Breedlove chce pokrzyżować plany kanclerz Angeli Merkel i innych krajów europejskich w sprawie rozwiązania kryzysu na drodze negocjacji - czytamy w najnowszym wydaniu "Spiegla".

W wypowiedzi dla agencji dpa w Rydze Steinmeier bagatelizował znaczenie różnicy zdań z amerykańskim generałem. Przyznał, że dwukrotnie prosił NATO o wyjaśnienie, skąd pochodzą informacje o rosyjskich działaniach na Ukrainie. Jak wyjaśnił, uczynił tak, ponieważ wiadomości z jego źródeł nie były identyczne z informacjami przekazywanymi przez NATO i Stany Zjednoczone.

Słowa gen. Breedlove’a

Wśród przykładów niewłaściwych - z niemieckiego punktu widzenia - wypowiedzi generała USA, "Der Spiegel" wymienia jego wystąpienie z 25 lutego. W tych dniach we wschodniej Ukrainie panował - jak pisze autor materiału - niespotykany od dawna spokój. W tym dniu Breedlove powiedział w Waszyngtonie, że sytuacja na Ukrainie ulega stałemu pogorszeniu, a ukraińskie siły zbrojne na wschodzie kraju nie mogą sobie poradzić ze wspieranymi przez Rosję separatystami. Breedlove mówił o dalszej eskalacji konfliktu przez Putina i wysłaniu na Ukrainę "ponad tysiąca pojazdów bojowych, rosyjskich oddziałów wojskowych i batalionów artylerii".

REKLAMA

Źródło: CNN Newsource/x-news

Wcześniej w lutym amerykański generał zwracał uwagę, że Zachód nie powinien wykluczać opcji militarnej na Ukrainie. Tłumaczył jednak, że pod tym pojęciem rozumie pomoc w dostawach sprzętu wojskowego dla Kijowa.

- W Berlinie (słowa generała) przyjęto ze zdumieniem. Niemcy nie rozumieli, dlaczego Breedlove zabiera głos - pisze "Der Spiegel".

Zdaniem redakcji dowódca NATO postępuje według stałego wzoru: podawane przez niego liczby dotyczące sił rosyjskich są znacznie wyższe niż pochodzące z innych źródeł, co jest wodą na młyn "jastrzębi" w amerykańskim Kongresie i w NATO.

REKLAMA

Krytyczną ocenę postawy gen. Breedlove'a podzielają inne kraje - twierdzi "Der Spiegel". Podczas spotkania przedstawicieli krajów NATO w zeszłym tygodniu ambasadorzy kilku państw zgłaszali uwagi do wypowiedzi dowódcy Sojuszu w sprawie Ukrainy. Ten jednak odrzucił wszystkie krytyczne uwagi. - Nie wycofuję się z żadnej wypowiedzi w czasie kryzysu na Ukrainie - zaznaczył.

"Putin rozbija NATO"

Kilka dni temu dowódca wojsk USA w Europie generał Frederick Hodges przyznał, że wysłanie amerykańskich czołgów na wschodnią granicę NATO będzie skutecznym środkiem odstraszającym Rosję przed ewentualną formą agresji.

- Jestem pewien, że prezydent Rosji Władimir Putin chce zniszczyć nasz sojusz, nie atakując go jednak, ale doprowadzając do podziałów wewnątrz NATO - powiedział generał Hodges w wystąpieniu przed dowódcami i politykami w Berlinie, cytowanym na stronie internetowej "Guardiana". - Jeżeli nie uszanujemy artykułu 5, wtedy nasz sojusz będzie skończony - ocenił amerykański dowódca w Europie odnosząc się do zapisu mówiącego, że atak na jednego z członków NATO jest traktowany jako agresja wobec całego bloku.

W związku z trwającym konfliktem na wschodzie Ukrainy generał Hodges zaapelował do państw NATO o zwiększenie nakładów budżetowych na obronność. Oskarżył też władze w Moskwie o wysłanie na terytorium Ukrainy 12 tys. żołnierzy.

REKLAMA

Porozumienia mińskie

Zgodnie z zawartymi 12 lutego w Mińsku porozumieniami pokojowymi na wschodniej Ukrainie od 15 lutego miało obowiązywać zawieszenie broni. Następnie z obu stron linii walk w ciągu 14 dni miało być wycofane ciężkie uzbrojenie i wytyczona strefa buforowa o szerokości od 50 do 70 km. Do rzeczywistego zawieszenia broni nie doszło, strony zarzucają sobie nawzajem łamanie porozumień. Już po mińskich rozmowach prorosyjscy separatyści opanowali miasto Debalcewe w obwodzie donieckim; twierdzili, że ustalenia z Mińska nie dotyczą tego miasta będącego ważnym węzłem komunikacyjnym.

KRYZYS NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>

IAR/PAP, to

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej