Wenecja chce ograniczyć liczbę turystów. Miasto się przez nich dusi

Rocznie do miasta przyjeżdża prawie 25 milionów zwiedzających. Mieszkańcy są już zmęczeni "inwazją turystów" i szukają sposobu na zmniejszenie tłoku na ulicach.

2015-03-21, 07:00

Wenecja chce ograniczyć liczbę turystów. Miasto się przez nich dusi
Wenecja. Foto: freeimages.com

Zamknięcie placu Świętego Marka w Wenecji i wprowadzenie biletów wstępu - to najbardziej radykalna z dyskutowanych propozycji uregulowania napływu turystów. Pomysł ogrodzenia najsłynniejszego weneckiego placu i wpuszczania turystów za drobną opłatą zostanie przedstawiony nowemu burmistrzowi, którego mieszkańcy wybiorą w maju. Sugestia ta ma już wielu zwolenników. Zainteresowanie nią wyrazili niektórzy kandydaci.

Na razie propozycja ta jest tematem rozmów podczas spotkań i konferencji na temat przyszłości turystyki w Wenecji. Dominuje bowiem przekonanie, że obecna sytuacja, czyli jakikolwiek brak kontroli nad liczbą turystów przybywających nad Canal Grande musi ulec zmianie. Przypomina się, że przez większość roku plac Świętego Marka jest zatłoczony do granic możliwości.

Największym problemem ma być napływ tzw. jednodniowych turystów, którzy przybywają tylko na kilka godzin do miasta i nie zostawiają pieniędzy w hotelach, a do tego mało wydają podczas zwiedzania. Szacuje się, że stanowią oni 70 procent wszystkich przyjeżdżających.

To właśnie oni, zdaniem pomysłodawców, powinni płacić za wstęp na plac Świętego Marka, a nawet wcześniej zarezerwować miejsce. Z opłaty byliby natomiast zwolnieni posiadacze karty wstępu do weneckich muzeów i turyści, zatrzymujący się na nocleg. Wówczas dodatkowa drobna opłata turystyczna pobierana w hotelach upoważniałaby do wejścia za darmo.

REKLAMA

Przeciwni pomysłowi zamknięcia Piazza San Marco są kupcy z samego placu. Ale i oni przyznają, że trzeba znaleźć rozwiązanie dla problemu, który nazywają "inwazją na miasto".

"Wenecja nie może być parkiem tematycznym otwieranym rano i zamykanym wieczorem. Trzeba uregulować napływ ludzi" - mówią właściciele sklepów i lokali na jednym z najbardziej zatłoczonych placów na świecie.

PAP/fc

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej