Jemen: prezydent uciekł z pałacu w Adenie. Rebelianci przejmują lotnisko
Wszystko wskazuje na to, że prezydent Jemenu opuścił swoją siedzibę w Adenie - informują amerykańskie władze. Rezydencję plądrują inni lokatorzy pałacu - twierdzą świadkowie, cytowani przez Reutera.
2015-03-25, 20:30
Wcześniej, samolot, należący prawdopodobnie do rebeliantów, wystrzelił rakiety w kierunku gmachu. Pociski trafiły w pobliski budynek, zajmowany przez ochronę. Nie było ofiar.
O tym, że Abd ar-Rab Mansur al-Hadi opuścił pałac w Adenie poinformowała Jen Psaki, rzeczniczka amerykańskiego Departamentu Stanu. Jak dodała, Amerykanie kontaktowali się z al-Hadim. Zapewniła, że dobrowolnie wyjechał ze swojej siedziby. Na razie nie wiadomo dokąd.
Siły szyickiego ugrupowania Huti zajęły lotnisko w Adenie. We wrześniu opanowały stolicę kraju - Sanę. Twierdzą, że aresztowali ministra obrony Mahmuda al-Subaihiego.
Zagrożono podjęciem "dalszych środków"
REKLAMA
W niedzielę, na wniosek Jordanii, odbyło się specjalne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych poświęcone zaostrzającemu się kryzysowi w Jemenie. W wydanym po spotkaniu oświadczeniu RB ONZ wezwała strony konfliktu do podjęcia rozmów pokojowych. Rada potwierdziła swe poparcie dla prezydenta Hadiego i potępiła rebeliantów z ugrupowania Huti.
Zagrożono podjęciem "dalszych środków" przeciwko tym, którzy będą stwarzać przeszkody na drodze do pokoju. W listopadzie zeszłego roku Rada Bezpieczeństwa nałożyła sankcje na dwóch przywódców ugrupowania Huti i na poprzedniego prezydenta Jemenu Saleha.
Specjalny wysłannik ONZ Dżamal Benomar ostrzegł, że wydarzenia w Jemenie prowadzą to państwo "na skraj wojny domowej". Jego zdaniem Jemenowi może grozić "scenariusz iracko-libijsko-syryjski". Podkreślił, że "jedyną opcją jest pokojowy dialog".
Amerykanie wycofują się z Jemenu
W związku z pogarszającą się sytuacją USA wycofują z bazy lotniczej Al-Anad w Jemenie ostatnich stu żołnierzy amerykańskich sił specjalnych, uczestniczących w operacjach przeciw Al-Kaidzie i sprzymierzonym z nią ugrupowaniom terrorystycznym - poinformowała w sobotę telewizja CNN. W lutym, gdy Huti przejęli kontrolę nad stolicą, Amerykanie zamknęli swoją ambasadę w Sanie.
Jemen boryka się też z dżihadystami, którzy często atakują siły bezpieczeństwa oraz szyitów. W piątek w trzech samobójczych zamachach bombowych na dwa meczety w Sanie zginęły co najmniej 154 osoby, a kilkaset zostało rannych. Do ataków przyznało się Państwo Islamskie w Jemenie, które zagroziło kolejnymi atakami na Huti.
REKLAMA
IAR/PAP/iz
REKLAMA