Zebrano DNA ofiar katastrofy airbusa. Zaczyna się identyfikacja

Eksperci z dziedziny kryminalistyki zdołali zebrać na miejscu katastrofy airbusa A320 linii Germanwings w Alpach 78 odrębnych kodów genetycznych.

2015-03-29, 21:00

Zebrano DNA ofiar katastrofy airbusa. Zaczyna się identyfikacja

Posłuchaj

Zidentyfikowano ponad połowę DNA ofiar katastrofy A320. Korespondencja Marka Brzezińskiego (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Teraz rozpoczyna się proces ich porównywania do próbek pobranych od rodzin ofiar. Żandarmeria zainstalowała w pobliżu miejsca katastrofy tymczasowe laboratorium, gdzie przeprowadzane są badania genetyczne.

Nadal trwają poszukiwania ciał oraz drugiej czarnej skrzynki samolotu.  Akcja cały czas odbywa się drogą powietrzną. Ratownicy ze śmigłowców są na linach spuszczani na dno głębokiej doliny, otoczonej stromymi, skalistymi ścianami. Helikoptery wykonują około 60 lotów dziennie. Prowadzący dochodzenie podkreślają, że uderzenie samolotu o skałę spowodowało, iż ciała są porozrywane na drobne strzępy i akcja jest bardzo trudna.

Prokurator Brice Robin poinformował, że w górzystym terenie, gdzie nadal znajdują się ciała ofiar i części samolotu, budowana jest prowizoryczna droga umożliwiająca dojazd na miejsce tragedii. Droga ma zostać ukończona do poniedziałkowego wieczoru.

REKLAMA

źródło: DE RTV TV/x-news

Nagrania z czarnej skrzynki

Według francuskiej prokuratury, do tragedii doprowadził drugi pilot Andreas Lubitz, który celowo obniżał wysokość lotu Airbusa A320. Wykorzystując chwilową nieobecność kapitana w kokpicie, zablokował drzwi i rozbił o górski stok.

Z zapisu czarnej skrzynki rejestrującej głosy wynika, że kapitan samolotu 4U9525 nie zdążył podczas postoju w Barcelonie skorzystać z toalety. Drugi pilot zaproponował, że przejmie stery, jednak kapitan początkowo nie skorzystał z tej propozycji.

Po osiągnięciu przez samolot wysokości przelotowej (11,6 km) kapitan nakazuje drugiemu pilotowi przygotowanie lądowania w Düsseldorfie. Ten odpowiada lakonicznie "miejmy nadzieję" i "zobaczy się".

REKLAMA

Po sprawdzeniu przygotowań do lądowania Lubitz ponownie zwraca się do kapitana - "Możesz teraz iść". Ten odczekuje jeszcze dwie minuty i w końcu przekazuje mu stery mówiąc - "możesz przejąć". Na taśmie słychać dźwięk odsuwanego fotela i zamykające się drzwi.

Jest godz. 10.29 i radar rejestruje obniżanie wysokości. W ciągu minuty maszyna obniża lot o blisko 100 metrów. W ciągu kolejnej minuty samolot obniża wysokość o prawie 600 metrów. O 10.32 kontrolerzy lotu usiłują skontaktować się z pilotami, jednak bez powodzenia. W samolocie słychać automatyczny sygnał alarmowy "sink rate".

Wkrótce potem słychać głośne uderzenie, tak jakby ktoś usiłował wyłamać drzwi do kokpitu. Słychać głos kapitana: "Na Boga, otwórz drzwi". O 10.38 słychać "głośne metaliczne uderzenia". 90 sekund później włącza się sygnał "terrain - pull up - pull up". Samolot jest w tym momencie około 5 km nad ziemią. Słychać okrzyk kapitana: "Otwórz te cholerne drzwi".

W kabinie słychać tylko oddech drugiego pilota, który nie odzywa się.

O 10.40 samolot zawadza prawym skrzydłem o górę. Ostatnim dźwiękiem utrwalonym na taśmie rejestratora są krzyki pasażerów.

REKLAMA

źródło: CNN Newsource/x-news

Pilot miał problemy z psychiką

Jak donoszą media Lubitz miał poważne problemy zdrowotne, które ukrywał przed pracodawcą. W jego domu znaleziono zwolnienia lekarskie, których nigdy jednak nie dostarczył do firmy. Jedno z nich obejmowało dzień katastrofy.

Powołując się na osoby zbliżone do śledztwa, gazeta "Welt am Sonntag" podaje, że pilot leczony był przez kilku neurologów i psychiatrów. Leki zabezpieczone w jego mieszkaniu to środki stosowane przy chorobach psychicznych. Jak czytamy, mężczyzna cierpiał na syndrom przeciążenia, depresję, a także chorobę psychosomatyczną, czyli schorzenie fizyczne, którego powodem są czynniki psychologiczne, zazwyczaj silne, negatywne emocje.

REKLAMA

Dziennik "New York Times" podaje tymczasem, że Andreas Lubitz miał problemy z oczami i był z tego powodu leczony. Choroba oczu groziła jego dalszej karierze pilota. Śledczy nie wykluczają, że problemy z oczami mogły mieć podłoże psychosomatyczne.

Dziennik "Bild" opublikował wcześniej rozmowę z była partnerką Lubitza. Według kobiety, mężczyzna mógł doprowadzić do tragedii, bo zrozumiał, że jego problemy zdrowotne zamykają mu drogę do objęcia stanowiska kapitana w Lufthansie. Kobieta przytacza też słowa Lubitza, który miał powiedzieć, że pewnego dnia zrobi coś, co zmieni cały system i wszyscy zapamiętają jego imię. Pytana o powody rozstania, powiedziała, że było widać, iż mężczyzna miał problemy z samym sobą, bywał wybuchowy, zaczynała się go bać.

IAR/PAP/fc

 

REKLAMA

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej