Katastrofa smoleńska. Wstrząs w życiu milionów
Dla wielu z nich kwiecień jest najgorszym miesiącem w całym roku. Wracają wspomnienia, obrazy, koszmarne sny. Pięć lat, jakie właśnie mijają nie załagodziło bólu rozstania, braku drugiej osoby. – Pięć lat w życiu społeczeństwa to bardzo długi czas, ale w życiu rodziny to bardzo mało – mówi Jolanta Przewoźnik, żona Andrzeja.
2015-04-10, 14:29
Posłuchaj
Śniadanie w Trójce z 10.04.2010 [nagranie archiwalne]
Dodaj do playlisty
Dzieci, które w 2010 roku miały zaledwie roczek teraz po woli szykują się do szkoły, co którzy przygotowywali się do matury – dziś pracują lub kończą studia. Dlatego – jak mówi Jolanta Przewoźnik - te pięć lat to bardzo długi okres w życiu każdej rodziny. Ona podobnie jak wiele innych bliskich tych, którzy mieli wziąć udział w 70. rocznicy zbrodni katyńskiej a zginęli wraz z prezydentem Lechem Kaczyńskim w katastrofie pod Smoleńskiem, wciąż nosi w sobie ból rozstania. - Nadal jest świadomość straty, szczególnie w takich sytuacjach życiowych, kiedy brakuje tej drugiej osoby, kiedy potrzeba jej rady. Czy jest ból? Staram się budować życie na tym co dobre – przyznaje.
Jolanta Przewoźnik: mąż był człowiekiem szlachetnym>>>
Jak grom z jasnego nieba spadła ta wiadomość: w Smoleńsku rozbił się samolot. Na jego pokładzie było 96 osób, wśród nich para prezydencka, parlamentarzyści, duchowni, wojskowi a także rodziny tych, którzy zostali rozstrzelani przez NKWD wiosną 1940 roku w lesie katyńskim. Wraz z Lechem Kaczyńskim na rocznicowe obchody leciał ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, Rzecznik Praw Obywatelskich, prezes NBP, prezes IPN a także legenda „Solidarności” Anna Walentynowicz.
To bez wątpienia była największa tragedia narodowa od zakończenia II wojny światowej. – Poczułam straszny cios w żołądek – wyzna w rozmowie z Teresą Torańską Ewa Komorowska, żona Stanisława - wiceministra obrony narodowej. – Nie pamiętam, kiedy powiedziano, że samolot się rozbił i wszyscy zginęli. A może to w ogóle do mnie nie dotarło? Jedna z najważniejszych obserwacji, jakie mam z tamtego czasu to ta, że człowiek uczy się życia na bieżąco i w najstraszniejsze doświadczenia wchodzi bez żadnego przygotowania.
REKLAMA
Widok płaczących ludzi w autobusach, czy na ulicach wszystkich polskich miast nikogo nie dziwił. Całkiem spontanicznie tysiące ludzi zaczęły gromadzić się przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Miliony kwiatów, zniczy zapalano by uczcić tych, którzy odeszli.
Pierwsze trumny z ciałami ofiar przyleciały do Polski po kilku dniach. Konduktowi żałobnemu towarzyszyły na trasie przejazdu tysiące ludzi. A później rozpoczęły się pogrzeby. Czasem po kilka dziennie.
(źródło: PAP)
REKLAMA
Roman Skąpski, brat stryjeczny Andrzeja Sariusza-Skąpskiego, prezesa Federacji Rodzin Katyńskich, który zginął w katastrofie smoleńskiej tak w książce "Smoleńsk" mówi: - Nigdy z tego nie wyjdę. Ale mam taką konstrukcję, że to jest gdzieś bardzo głęboko schowane i to jest moje, tylko moje. Sam ze sobą o tym rozmawiam. jak zamknę oczy, to widzę Andrzeja, nie wymazuję tego.
Zobacz specjalny serwis poświęcony katastrofie smoleńskiej >>>
asop
REKLAMA