Szef MSZ Włoch: UE musi być zjednoczona w polityce sankcji wobec Rosji
- Utrzymywanie dialogu z Moskwą jest podejściem realistycznym, bo Rosja odgrywa ważną rolę w polityce międzynarodowej - mówi szef MSZ Włoch Paolo Gentiloni. Podkreśla, że UE powinna jednoznacznie wspierać Ukrainę, i być zjednoczona w kwestii sankcji wobec Rosji.
2015-05-09, 16:23
PAP: Powiedział pan w niedawnym wywiadzie dla dziennika "La Stampa", że Włochy nie mogą sobie pozwolić na zamykanie drzwi przed Rosją. Co dokładnie miał pan na myśli, czy tylko relacje gospodarcze, czy także polityczne?
Minister spraw zagranicznych Włoch Paolo Gentiloni: Rosja może odgrywać, i de facto właśnie to robi, znaczącą rolę w wielu ważnych zagadnieniach polityki międzynarodowej, na przykład w negocjacjach z Iranem, w debatach w ONZ na temat imigracji na Morzu Śródziemnym czy sytuacji uchodźców z Syrii.
Unia Europejska powinna brać to pod uwagę w swej polityce. Z jednej strony musimy być bardzo jednoznaczni i zjednoczeni w naszej polityce wspierania niepodległości i integralności terytorialnej Ukrainy, jak również w polityce sankcji wobec Rosji. Z drugiej jednak strony musimy uwzględniać to, że Rosja nadal odgrywa istotną rolę w różnych międzynarodowych zagadnieniach, jest ważnym graczem.
KRYZYS NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>
Włochy, podobnie jak USA, czy kraje europejskie, muszą to uwzględniać. Utrzymywanie otwartych drzwi w międzynarodowym dialogu z Rosją to podejście realistyczne. Nie oznacza to, że polityka Włoch przestaje być spójna we wspieraniu naszych ukraińskich przyjaciół.
REKLAMA
CNN Newsource/x-news
PAP: Jak zareagował pan na decyzję ministra spraw zagranicznych Francji Laurenta Fabiusa, by 9 maja być w Moskwie, gdzie tego dnia odbywają się obchody 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej, bojkotowane przez większość krajów zachodnich? To właściwy krok?
P.G.: Włochy, tak jak Francja, jak inne kraje europejskie nie biorą udziału w paradzie wojskowej, bo słuszną rzeczą jest, by dać sygnał, że po tym, co wydarzyło się w ostatnim roku na Krymie i na wschodzie Ukrainy, coś się zmieniło, ale bierzemy udział w uroczystości przy Grobie Nieznanego Żołnierza i w spotkaniu na Kremlu, bo także słuszną rzeczą jest upamiętnienie ogromnego wkładu, jaki Rosja, wówczas Związek Radziecki, wniosła w wyzwolenie Europy od nazizmu i faszyzmu.
PAP: Przed przyjazdem do Polski i środowym spotkaniem z ministrem spraw zagranicznych Grzegorzem Schetyną odwiedził pan też Kijów i rozmawiał z ukraińskimi przywódcami. Z jakim przekazem jechał pan do Kijowa i co od przywódców ukraińskich usłyszał?
P.G.: Podczas mojej wizyty w Kijowie odniosłem wrażenie, że przywódcy Ukrainy, z którymi się spotkałem, prezydent Petro Poroszenko, premier Arsenij Jaceniuk i minister spraw zagranicznych Pawło Klimkin, są mocno zaangażowani nie tylko w realizację porozumienia z Mińska, ale także w kwestie reform wewnętrznych: gospodarczych i instytucjonalnych.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Prezydent Poroszenko podkreślał jednak, że sytuacja na wschodzie jego kraju nadal jest bardzo niestabilna. Są wprawdzie dobre sygnały, na przykład to, że w środę w Mińsku rozpoczęła się kolejna narada trójstronnej grupy kontaktowej Ukraina-Rosja-OBWE, na co czekaliśmy od wielu tygodni. Z drugiej strony są też informacje o tym, że wciąż naruszane jest zawieszenie ognia.
Przekazałem ukraińskim liderom, że wspieramy Ukrainę nie tylko, co oczywiste, w kwestii obrony jej niepodległości, ale szczególnie w procesie reformowania jej instytucji, prawa. Ukraina musi być bowiem silniejsza ekonomicznie i instytucjonalnie, by stawić czoła trudnej sytuacji, która ma miejsce u jej wschodnich granic.
PAP: Czy Włochy są usatysfakcjonowane polską odpowiedzią na kryzys imigracyjny na Morzu Śródziemnym? Nasz kraj obiecał wysłać kilkunastu oficerów Straży Granicznej oraz jeden samolot, by wesprzeć Frontex. Czy to wystarczy, czy też Włochy oczekują raczej na obietnicę, że przyjmiemy do Polski imigrantów?
P.G.: Jeśli chodzi o imigrację, Włochy oczekują wsparcia, ale szczerze mówiąc, nie od Polski, a od UE. Nie możemy dawać jedynie +włoskiej odpowiedzi+ na problem, który jest ogólnoeuropejski.
Katastrofa statku w Cieśninie Sycylijskiej. ONZ potwierdza 800 ofiar śmiertelnych >>>
REKLAMA
Tysiące ludzi, którzy próbują dostać się do Włoch, i kolejne tysiące, które starają się dotrzeć do Grecji czy na Maltę to problem, który nie dotyczy tylko tych krajów, ale całej Europy. Do Włoch każdego dnia dociera na łodziach, ryzykując życie 4-5 tys. uchodźców. Rozwiązanie tego problemu nie może opierać się na dobrowolnych decyzjach poszczególnych krajów, by przyjąć uchodźców. Europa powinna sprawiedliwie podzielić obciążenia.
Trzeba być jednak realistą. Wiemy, że taka zmiana nie nastąpi łatwo i szybko. Czekając na to docelowe, idealne rozwiązanie, musimy pomagać poszczególnym krajom z południowego pogranicza UE. Zasada solidarności wymaga bowiem przynajmniej tego, by kraje Południa Europy mogły liczyć na pomoc całej UE, przede wszystkim ekonomiczną.
Obok działań doraźnych, spowodowanych nagłym kryzysem, konieczne są też rozwiązania długoterminowe, zarówno dotyczące stabilizacji obszarów dotkniętych wojną, gdzie problem imigracji ma swe źródło, jak również dotyczące kształtu polityki rozsiedlania uchodźców w różnych krajach UE, podziału obciążenia z tym związanego.
Trzeba działać równolegle, z jednej strony ratować uchodźców tonących na Morzu Śródziemnym, z drugiej strony sprawiedliwie dzielić się kosztami związanymi z imigracją i wspierać kraje południowego pogranicza Europy.
REKLAMA
Rozmawiała Marzena Kozłowska
pp/PAP
REKLAMA