Kaliningrad pokazał czerwoną kartkę Władimirowi Putinowi

Mieszkańcy Bałtijska w obwodzie kaliningradzkim mają dość partii Władimira Putina. Jedna Rosja, wspierająca prezydenta i kierowana przez premiera Dmitrija Miedwiediewa, poniosła porażkę w wyborach rady tego portowego miasteczka

2015-05-27, 21:00

Kaliningrad pokazał czerwoną kartkę Władimirowi Putinowi
Kreml. Foto: Pixabay

Posłuchaj

Mieszkańcy Bałtijska zagłosowali przeciwko partii Putina - relacja z Moskwy Macieja Jastrzębskiego/IAR
+
Dodaj do playlisty

Jak informuje internetowa telewizja "Deszcz", po podliczeniu głosów okazało się, że rządząca w Rosji partia nie zdobyła ani jednego mandatu.

W opinii politologów, wynik głosowania powinien być ostrzeżeniem dla gospodarza Kremla, którego wciąż jeszcze popiera spora grupa Rosjan, ale jego kolegów ludzie mają już dość.

W 15-osobowej radzie Bałtijska zasiądzie 12 deputowanych z ruchu Nasze Ukochane Miasto, którego nieformalnym liderem jest, znany również w Polsce, biznesmen Wiktor Bogdan. Przedsiębiorca został zatrzymany przez polskie organy ścigania i czeka na decyzję sądu w sprawie ewentualnej ekstradycji. Moskwa oskarża go o wyłudzenie - w związku z nielegalnym handlem bursztynem - podatku VAT na kwotę przekraczającą 6,5 miliona dolarów.

Po jednym mandacie zdobyli kandydaci partii komunistycznej, Sprawiedliwej Rosji i Patrioci Rosji.

REKLAMA

"Nietypowy wynik"

Grigorij Mielkonjanc ze stowarzyszenia Gołos - niezależnej organizacji pozarządowej, która obserwowała wybory w Bałtijsku - ocenił, że Nasze Ukochane Miasto zawdzięcza sukces m.in. zaangażowaniu się w różne przedsięwzięcia, które dotąd były domeną Jednej Rosji, w tym pielęgnowaniu pamięci o poległych w II wojnie światowej i opiece nad żołnierskimi grobami.

Mielkonjanc odnotował, że obie strony - Jedna Rosja i NLG - wykorzystały pełny zestaw technik marketingu politycznego; były też przypadki przekupywania wyborców.

- Wynik jest nietypowy - niezwykle wysoka frekwencja i całkowita klęska Jednej Rosji, która okazała się niegotowa do udziału w prawdziwie konkurencyjnych wyborach" - oświadczył przedstawiciel Gołosu, cytowany przez dziennik "Wiedomosti".

Mielkonjanc oznajmił również, że obecnie w Jednej Rosji trwa "skanowanie" wszystkiego, co działo się w czasie wyborów w Bałtijsku, w poszukiwaniu podstaw do unieważnienia głosowania, co - jak podkreślił - pozwoliłoby władzom regionalnym zachować twarz.

REKLAMA

"To nie był przypadek"

Natomiast lider Patriotów Rosji w obwodzie kaliningradzkim Michaił Czesalin ocenił, że "głosowanie w Bałtijsku ujawniło rzeczywisty stosunek społeczeństwa do Jednej Rosji". - Jeśli Administracja Prezydenta FR choć trochę przygląda się temu, co dzieje się w regionie, to powinna zrozumieć, że nie był to przypadek - gdy kampania prowadzona jest na równych prawach, partia władzy przegrywa - oznajmił Czesalin.

"Wiedomosti" zauważyły, że kampanii wyborczej w Bałtijsku od początku towarzyszyły skandale - w procesie rejestracji kandydatów regionalna komisja wyborcza zdyskwalifikowała 78 ze 142 pretendentów, w tym reprezentujących partie obecne w Dumie Państwowej, niższej izbie rosyjskiego parlamentu. Sytuację na miejscu badał nawet wiceprzewodniczący Centralnej Komisji Wyborczej Rosji Leonid Iwlew, który określił wydarzenia związane z rejestracją kandydatów jako "bałtycki fenomen".

We wrześniu 2015 roku w obwodzie kaliningradzkim odbędą się wybory gubernatorskie. Eksperci prognozują, że dla Jednej Rosji i gubernatora Nikołaja Cukanowa - jeśli Kreml zdecyduje się postawić na niego - sytuacja będzie trudna.

Położony u wejścia do Zalewu Wiślanego i liczący 33 tys. mieszkańców Bałtijsk (d. Piława) to najbardziej na zachód wysunięte miasto Rosji. Jest największą bazą Marynarki Wojennej FR na Morzu Bałtyckim.

REKLAMA

IAR/iz

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej