Do Sądu Najwyższego wpływają protesty dotyczące wyborów prezydenckich
Do czwartku do SN dotarło 9 protestów. 11 z nich złożono w niewłaściwym terminie, dlatego sąd zostawił je bez dalszego biegu. Pozostałe czekają na rozpoznanie.
2015-05-28, 19:30
Sąd pozostawił część spraw bez dalszego biegu, bo wpłynęły przed podaniem przez Państwową Komisję Wyborczą oficjalnych wyników wyborów. Protesty wyborcze można zgłaszać do czwartku, do północy
Jak poinformował Krzysztof Michałowski z zespołu prasowego SN, w przypadku dwóch protestów - które wpłynęły do środy - SN zwrócił się do Prokuratury Generalnej i Państwowej Komisji Wyborczej o zajęcie stanowiska w ich sprawie. Jest to procedura stosowana przy rozpoznawaniu protestów wyborczych. Zgodnie z nią, dopiero po wpłynięciu stanowisk PG i PKW protesty rozpatrzy Sąd Najwyższy.
Jeden z protestów czekających na rozpoznanie wniósł wyborca. Protest dotyczy tego, że sąd umorzył postępowanie w trybie wyborczym w sprawie zgłoszonej w trakcie kampanii wyborczej przez osobę, która chciała ubiegać się o urząd prezydenta. Osoba ta nie została jednak zarejestrowana jako kandydat na prezydenta przez PKW - dlatego też sąd apelacyjny postępowanie w trybie wyborczym umorzył.
Serial TV podejrzany
Według Michałowskiego, do czwartku do SN wpłynęły kolejne protesty. - Jeden z nich zgłosił wyborca, który skarży się na naruszenie ciszy wyborczej przez TVP. Chodzi o odcinek serialu "Ranczo", wyemitowany w dzień wyborów późnym wieczorem. Pojawia się w nim banner: "Głosuj na Dudę", ciągnięty przez samolot - poinformował. W serialu występuje fikcyjna postać Fabiana Dudy, który ubiega się u stanowisko wójta.
Inny protest dotyczy kopert z pakietów do głosowania korespondencyjnego - wyborca skarży się, że patrząc pod światło można odczytać, na kogo głosował. Zatem, jak twierdzi skarżący, doszło do naruszenia zasady tajności głosowania.
W kolejnym przypadku - powiedział Michałowski - autor protestu napisał, że pozbawiono go możliwości głosowania w drugiej turze. Wyborca twierdzi, że przed I turą wyborów dopisał się do listy poza miejscem zameldowania, jednak w drugiej turze chciał głosować właśnie tam, gdzie jest zameldowany. Tymczasem w komisji okazało się, że nadal jest tam wykreślony z listy wyborców.
Michałowski podkreśla, że protesty będą spływać do SN jeszcze przez pewien czas - dlatego, że część z nich będzie wysłana pocztą, zatem będzie się liczyć data stempla pocztowego.
Po rozpoznaniu protestów wyborczych i na podstawie sprawozdania z wyborów PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta. Jest na to 30 dni od ogłoszenia przez PKW wyników wyborów. Jeśli SN w składzie całej Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych stwierdzi nieważność wyborów, marszałek Sejmu ma pięć dni na zarządzenie nowych wyborów prezydenckich.
Wybory prezydenckie 2015 - czytaj więcej >>>
REKLAMA
PAP/iz
REKLAMA