Państwo Islamskie rośnie w siłę. Interpol: przyciąga kolejne grupy ekstremistyczne
Szef Interpolu Juergen Stock powiedział, że coraz więcej grup ekstremistycznych z Afryki czy Azji Płd-Wsch. decyduje się na lojalność wobec Państwa Islamskiego (IS). Zmieniają się też metody podróżowania cudzoziemców chcących dołączyć do ekstremistów.
2015-05-30, 07:10
Sekretarz generalny Interpolu mówił o tym w Nowym Jorku na spotkaniu Rady Bezpieczeństwa ONZ. Dotyczyło ono postępów we wdrażaniu rezolucji Rady zobowiązującej państwa, by przeciwdziałały werbowaniu i przemieszczaniu się zagranicznych bojowników, próbujących dołączyć do takich grup jak IS czy Al-Kaida.
Powiązany Artykuł
Jak ocenił Stock, pojawiająca się tendencja - ciążenia grup ekstremistycznych ku Państwu Islamskiemu - sprawia, że narasta ryzyko przeniesienia obecnych konfliktów poza Syrię i Irak, gdzie działają dżihadyści z IS.
Przedstawiciel Interpolu wezwał wszystkie kraje, by w większym stopniu dzieliły się między sobą informacjami. Wskazał, że dane w bazie Interpolu pochodzą z mniej niż stu państw. - Dane wywiadowcze przekraczają granice, jednak w tempie znacznie wolniejszym niż zagraniczni bojownicy-terroryści - oświadczył.
REKLAMA
Według raportu ONZ ogłoszonego na początku kwietnia w szeregi dżihadystycznych organizacji działających m.in. w Syrii i Iraku wstąpiło ponad 25 tys. bojowników z zagranicy - łącznie ze stu państw.
Masowe groby w Tikricie
Kilka dni temu ekshumowano szczątki 470 osób ze zbiorowych grobów odkrytych w Tikricie w środkowym Iraku, gdzie organizacja dżihadystyczna Państwo Islamskie (IS) dokonała w 2014 r. masakry irackich żołnierzy.
- Ekshumowaliśmy zwłoki 470 męczenników z Camp Speicher (dawnej amerykańskiej bazy w prowincji Salah ad-Din) - powiedział na konferencji prasowej w Bagdadzie przedstawiciel resortu Adila Hammud. - Zwłoki ekshumowano z czterech miejsc, przy czym w jednym zbiorowym grobie znaleziono 400 ciał - sprecyzował na tej samej konferencji lekarz z głównej kostnicy w Bagdadzie.
Irackie władze zaczęły ekshumacje ze zbiorowych mogił w Tikricie i jego okolicach, jak tylko odbiły miasto z rąk bojowników radykalnego sunnickiego Państwa Islamskiego 31 marca. W operacji odbijania miasta brały udział głównie szyickie milicje.
REKLAMA
Zdjęcia z egzekucji
Powiązany Artykuł
W czerwcu ub.r. dziennik "New York Times" informował, że IS, wówczas nazywające się jeszcze Islamskie Państwo Iraku i Lewantu (ISIL), podało, że w Tikricie dokonało masakry 1 700 pojmanych żołnierzy irackiej armii i funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa.
ISIL zamieścił na swoim koncie na Twitterze oraz na stronach dżihadystycznych zdjęcia przedstawiające egzekucje. Widać na nich, jak bojownicy z czarnymi maskami na twarzach strzelają do młodych mężczyzn, stłoczonych w grupach i z rękoma związanymi na plecach. Zdjęcia opatrzono prowokacyjnymi podpisami w rodzaju "Brudni szyici zabijani setkami", "Likwidacja szyitów, którzy uciekli ze swoich baz wojskowych" czy "Tak kończą szyici (ówczesnego premiera Nuriego) al-Malikiego".
Ofensywa Bagdadu
W tym tygodniu władze Iraku oficjalnie ogłosiły początek operacji zbrojnej mającej na celu odbicie położonej na zachodzie kraju prowincji Anbar, która znalazła się w rękach dżihadystów z Państwa Islamskiego (IS).
REKLAMA
- Rząd iracki dał zielone światło do rozpoczęcia operacji militarnej z udziałem armii, ochotników oraz zbrojnych milicji paramilitarnych szyickich i sunnickich - powiedział cytowany przez telewizję państwową przedstawiciel władz w Bagdadzie. Początek akcji potwierdził na Facebooku iracki minister obrony Chalid al-Obeidi. Szczegółów operacji nie podano.
Waszyngton trzyma kciuki
Stany Zjednoczone pochwaliły rozpoczęcie ofensywy, ale wyraziły obawę, czy szyickie bojówki nie podsycą irackiego konfliktu etnicznego między szyitami a sunnitami. Kilka tygodni temu, gdy bojówki przegnały sunnickich islamistów z miasta Tikrit, zaczęły plądrować i palić miasto i mścić się na sunnickich mieszkańcach.
Państwo Islamskie od ubiegłego roku kontroluje dużą część Anbaru, a w ubiegłym tygodniu zdobyło stolicę prowincji, Ramadi. Bojownicy nie tylko przejęli kontrolę nad ważnym miastem położonym 115 km od Bagdadu, ale też wzbogacili się o znaczny arsenał broni, pozostawiony tam przez uciekających żołnierzy.
Upadek miasta był ciosem dla irackich sił rządowych, które wcześniej, przy wsparciu lotnictwa międzynarodowej koalicji dowodzonej przez USA, odnosiły sukcesy w walce z ekstremistami.
REKLAMA
Krytyka Bagdadu
Amerykański minister obrony Ashton Carter zarzucił irackim oddziałom brak woli walki i opuszczenie miasta, choć miały one liczebną przewagę nad siłami IS.
- Iracka armia pokazała, że nie chce walczyć. To jest problem. Możemy szkolić irackich żołnierzy, możemy ich zbroić, ale nie możemy dać im woli walki - powiedział szef Pentagonu. Zapewnił jednak, że USA nadal będą szkolić i zaopatrywać w broń iracką armię, by ta mogła walczyć z Państwem Islamskim.
WOJNA W IRAKU - serwis specjalny >>>
W reakcji na słowa Cartera premier Iraku Hajder al-Abadi powiedział, że amerykański minister obrony "karmiony jest fałszywymi informacjami". Zapowiedział, że irackie siły rządowe "w najbliższych dniach" odzyskają Ramadi.
REKLAMA
Kalifat w Syrii i Iraku
Powiązany Artykuł
W ostatnim okresie Państwo Islamskie zajmuje też kolejne tereny w sąsiedniej Syrii. Niedawno fanatycy przejęli kontrolę nad miastem Palmyra, gdzie znajdują się bezcenne ruiny z czasów rzymskiego imperium. UNESCO alarmuje, że zabytki znalazły się w poważnym niebezpieczeństwie. Zajęcie Palmyry oznacza też, że fanatycy kontrolują już połowę terytorium Syrii.
Od niemal roku fanatycy zajmują kolejne tereny w Iraku i w Syrii i ustanowili tam kalifat czyli państwo oparte na radykalnej wersji islamu. Na zajętych terenach dokonują brutalnych ezgekucji, a z ich rąk zginęły już setki miejscowych szyitów i sunnitów, ale także kilku zagranicznych dziennikarzy i pracowników organizacji humanitarnych.
pp/PAP/IAR
REKLAMA
REKLAMA