Kreml: nie rozumiemy reakcji UE na naszą "czarną listę"

Kreml nie rozumie reakcji Unii Europejskiej na sporządzoną przez Rosję listę polityków z krajów UE, objętych zakazem wjazdu na terytorium Federacji Rosyjskiej - oświadczył w poniedziałek sekretarz prasowy prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow

2015-06-01, 15:34

Kreml: nie rozumiemy reakcji UE na naszą "czarną listę"

- Mamy problemy ze zrozumieniem takiej reakcji. Trudno ją zrozumieć w obecnej sytuacji. Chciałoby się zapytać: a kim są sędziowie? - oznajmił Pieskow, dodając, że nie należy zapominać, "co poprzedziło tę sytuację".
Unia Europejska ostro skrytykowała Moskwę za jej czarną listę. Biuro prasowe szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini oświadczyło w sobotę, że uważa rosyjską listę za "całkowicie arbitralną i nieuzasadnioną". Zwróciło też uwagę, że nie ma informacji o podstawach prawnych, kryteriach i procedurze tworzenia tej listy.
Z kolei minister spraw zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier zażądał od Rosji wyjaśnień w sprawie listy i oficjalnego ujawnienia znajdujących się na niej nazwisk.
Odpowiadając na te zarzuty, szef dyplomacji Rosji Siergiej Ławrow w poniedziałek oskarżył Unię Europejską o "naruszenie norm etycznych". - Przekazaliśmy tę listę na prośbę UE w trybie konfidencjonalnym. Lista natychmiast stała się obiektem przecieku do mediów. Unia Europejska, która zwykle nie komentuje medialnych przecieków, tym razem z radością je komentowała - powiedział minister na konferencji prasowej w Moskwie.
Ławrow oznajmił też, iż kontrsankcje Rosji "dotyczą osób, które wyjątkowo aktywnie poparły przewrót państwowy w Kijowie, w wyniku którego Rosjanie na Ukrainie są prześladowani i dyskryminowani".

KRYZYS UKRAIŃSKI: serwis specjalny >>>
Wcześniej w poniedziałek MSZ wyraziło "głębokie rozczarowanie" z powodu opublikowania przez zachodnie media czarnej listy polityków z krajów Unii Europejskiej objętych zakazem wjazdu do Rosji.
Cytowany przez agencję TASS wiceminister spraw zagranicznych Aleksiej Mieszkow oświadczył, że "lista została przesłana stałemu przedstawicielstwu UE w Moskwie w trybie konfidencjonalnym, aby mogło ono przekazać osobom figurującym na niej odpowiednie informacje". Mieszkow zaznaczył, że strona rosyjska uczyniła to po wielokrotnych prośbach władz UE.
- Działania naszych partnerów wywołują w Moskwie głębokie rozczarowanie. Przyzwoitość, oczywiście, nie jest kategorią polityczną, jednak kiedy ludzie przekraczają wszelkie granice, nie może to nie wywołać rozczarowania, gdyż jak można ufać takim partnerom - powiedział.
Wiceszef dyplomacji Rosji podkreślił, że lista objętych sankcjami wizowymi nadal jest poufna. Oznajmił również, że "w jej przekazaniu stronie unijnej nie ma żadnego politycznego kontekstu". - Wszystko, co wydarzyło się potem, obciąża całkowicie sumienie naszych europejskich partnerów - powiedział.

"To odpowiedź na sankcje UE"

Mieszkow oświadczył też, że rosyjska czarna lista została opracowana w odpowiedzi na unijną listę sankcyjną. - Nasza lista jest bardzo wyważona. W wypadku każdej z kandydatur podjęta została decyzja z konkretnym uzasadnieniem, dlaczego dana osoba została na nią wpisana - zaznaczył.
Fińska telewizja publiczna YLE opublikowała w piątek listę nazwisk osobistości z państw Unii Europejskiej objętych rosyjskimi sankcjami wizowymi. Widnieje na niej 89 osób z 17 spośród 28 krajów UE, w tym 18 Polaków.

Czytaj dalej
unia europejska 663 3.jpg
Polacy "ukarani" przez Rosję za europejskie sankcje

Na liście znaleźli się m.in. były przewodniczący Parlamentu Europejskiego, a wcześniej premier Jerzy Buzek, marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, była minister spraw zagranicznych Anna Fotyga, były wiceszef MSZ Paweł Kowal, europoseł Jacek Saryusz-Wolski, a także szefowie: Agencji Wywiadu generał Maciej Hunia, Biura Bezpieczeństwa Narodowego generał Stanisław Koziej i Służby Wywiadu Wojskowego generał Radosław Kujawa.

"Polska prowadzi na liście"

Dziennik "Kommiersant" zauważył w poniedziałek, że "najsilniejszej presji sankcyjnej Moskwa poddała te kraje Unii Europejskiej, które zajmują najtwardsze stanowisko wobec Rosji i opowiadają się za przedłużeniem sankcji podczas wyznaczonego na 26 czerwca szczytu UE". "Pod względem liczby figurujących na niej przedstawicieli z dużą przewagą prowadzi Polska" - odnotowuje moskiewski dziennik.
"Kommiersant" zwrócił uwagę, że "na liście nie ma reprezentantów Cypru, Węgier, Grecji, Irlandii, Austrii i innych państw, czyniących pojednawcze gesty w stosunku do Moskwy i dających do zrozumienia, że chcą jak najszybciej wznowić współpracę z Rosją".
Z kolei "Wiedomosti", powołując się na źródło w rosyjskim MSZ, podało, że "osoby z listy wyróżniły się nieprzyjaznymi akcjami przeciwko Rosji". - Czemu się dziwią, jeśli sami wpisali na swoją czarną listę połowę Dumy Państwowej, rządu i administracji prezydenta? - przytacza swojego rozmówcę rosyjska gazeta.
"Wiedomosti" cytują też źródło zbliżone do Ministerstwa Obrony, które wyjaśniło, że szefowie wywiadów wojskowych Danii, Szwecji i Polski zostali wpisani na listę "nie z powodu wrogich działań przeciwko Rosji na Ukrainie, lecz z powodu straszenia w prasie "rosyjskim zagrożeniem".

"Nie chcemy czarnych list"

- Rosja nie jest zwolenniczką „czarnych list” wizowych - twierdzi rosyjski senator Igor Morozow z komisji spraw zagranicznych Rady Federacji.
Rosyjskie MSZ wyjaśnia, że zakaz wjazdu dla niektórych obywateli Unii Europejskiej, to nie gest polityczny, a jedynie retorsje za unijne sankcje wobec obywateli Federacji. Igor Morozow tłumaczy, że „czarna lista” powstała w Moskwie po to, żeby zatrzymać antyrosyjską falę płynącą z Brukseli. W jego przekonaniu sankcje wizowe nie powinny dotykać parlamentarzystów, dyplomatów i urzędników państwowych.

REKLAMA

PAP, IAR, bk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej