Francja: najwyższy stopień zagrożenia terrorystycznego po ataku w Lyonie
Prezydent Francji Francois Hollande ogłosił najwyższy stopień zagrożenia terrorystycznego w regionie Rhône-Alpes. W piątek rano doszło tam do zamachu w zakładach gazowych Air Products w Saint-Quentin-Fallavier w okolicach Lyonu.
2015-06-26, 20:20
Posłuchaj
Francja: radykalny islamista prawdopodobnym sprawcą zamachu. Korespondencja Tomasza Siemieńskiego (IAR)
Dodaj do playlisty
Prezydent Francji powiedział po spotkaniu sztabu kryzysowego w Pałacu Elizejskim, że przez najbliższe trzy dni w regionie Rhône-Alpes, poddawane będą ścisłej kontroli wszystkie dworce i zakłady przemysłowe. - Nie powinien mieć żadnych wątpliwości, że nasz kraj jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo - oświadczył Hollande.
Posłuchaj
Prezydent Francji Francois Hollande: Ogłaszamy najwyższy stopień zagrożenia terroryzmem w regionie Rhône-Alpes. W ciągu najbliższych trzech dni będziemy ściśle i konsekwentnie kontrolować różne miejsca, w tym dworce i zakłady przemysłowe. Apeluję do wszystkich o odpowiedzialną postawę. Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że nasz kraj jest w stanie 0:25
Dodaj do playlisty
Prawdopodobnym sprawcą zamachu na zakłady gazowe we Francji jest Yacine Sali, który był już wcześniej notowany przez policję jako radykalny islamista - miał powiązania ze skrajnym islamskim ruchem salafitóW 2006 roku policja umieściła go na liście osób podejrzanych o islamski radykalizm. Jednak od tego czasu nie stwierdzono żadnych wykroczeń. Yacine Sali nie był nigdy karany. Mężczyzna mieszka z rodziną - żoną i trojgiem dziec - na przedmieściach Lyonu w Saint-Priest. Urodził się we Francji.
REKLAMA
źródło: EU EBS/x-news
W ataku na zakłady gazowe w Saint-Quentin-Fallavier zginęła jedna osoba, a dwie zostały ranne. Ofiarę śmiertelną znalezion - z uciętą głową, na której znajdowały się napisy w języku arabskim. Znaleziono również islamistyczną flagę. Ofiara to szef przedsiębiorstwa z okolic Lyonu i zarazem pracodawca domniemanego sprawcy zamachu - poinformowały francuskie władze, na które powołuje się agencja Associated Press. Firma w której pracował Sali była stałym dostawcą zakładów gazowych i był on uprawniony do wjazdu na teren zakładu. Mężczyźni w firmowej furgonetce razem wjechali do fabryki, tam zamachowiec zabił swojego szefa, a jego głowę zatknął na ogrodzeniu.
Francuski prokurator ujawnił, że dwie kamery monitoringu częściowo zarejestrowały przebieg zamachu niedaleko Lyonu. O godzinie 9:36 dała się słyszeć eksplozja. Ale minutę wcześniej nagranie z kamery pokazuje, jak samochód nagle przyspieszył i ruszył z pełną prędkością w kierunku magazynu.
W tym magazynie, jak powiedział prokurator, znajdowały się liczne butle ze skroplonym powietrzem, acetonem i gazem. Przybyli na miejsce strażacy znaleźli sprawcę w magazynie, gdy ten otwierał butle z acetonem. Udało im się obezwładnić mężczyznę. - Obok samochodu zostało znalezione ciało ofiary bez głowy. Głowa ofiary była zahaczona o ogrodzenie, między dwoma sztandarami z wyznaniem wiary w języku arabskim - mówił prokurator Francois Molins
REKLAMA
źródło: CNN Newsource/x-news
Firma Air Products poinformowała, że po ataku doliczono się wszystkich pracowników. W oświadczeniu podano, że wszystkich pracowników ewakuowano z miejsca zdarzenia. Nie potwierdzono doniesień, by członkowie personelu byli wśród poszkodowanych.
REKLAMA
Na miejsce zamachu przyjechał minister spraw wewnętrznych Bernard Cazeneuve. Podziękował strażakowi, który "zneutralizował sprawcę zamachu" i umożliwił jego szybkie aresztowanie. Poinformował również, że w związku z zamachem zatrzymano kilka osób, w tym rodzinę zamachowca. Cytowana przez francuskie media żona mężczyzny nie dowierzała, aby mógł on się dopuścić takiego czynu. Twierdziła, że prowadzili zupełnie zwyczajne życie. Prokuratura uściśliła póżniej, że zatrzymane zostały trzy osoby - w tym siostra i żona zamachowca.
Wcześniej prezydent Francji na wieść o zamachu opuścił obrady unijnego szczytu w Brukseli. Wyraził solidarność z rodzinami ofiar i podkreślił, że szefowie państw i rządów obecni na dzisiejszym spotkaniu solidaryzują się z Francją. - Towarzyszą nam duże emocje. Ale emocje nie mogą być jedynym rozwiązaniem. Konieczne są działania. Musimy bronić naszych wartości i nie możemy dać się zastraszyć - powiedział Hollande.
Podkreślił, że nie można pozwolić na to, aby w wyniku takich aktów terrorystycznych tworzyły się między Francuzami "niepotrzebne podziały czy poczucie podejrzliwości". - Musimy podjąć działania, których oczekują od nas Francuzi: czyli bronić ich i odkryć prawdę o grupach odpowiedzialnych za tego typu akty - powiedział prezydent Hollande.
Zamachu dokonano prawie pół roku po krwawych islamistycznych atakach w Paryżu, w wyniku których zginęło 17 osób. Od 7 do 9 stycznia trzej dżihadyści przeprowadzili ataki na redakcję satyrycznego tygodnika "Charlie Hebdo", a także sklep koszerny i patrol policyjny.
REKLAMA
IAR/PAP/fc
REKLAMA