Nieludzkie traktowanie w Polsce. RPO podsumowała rok
Stosowania tortur nie stwierdzono, ale mamy do czynienia z przypadkami nieludzkiego traktowania w ośrodkach, w których ludzie w różnych formach są pozbawiani wolności - poinformowano na corocznej konferencji Rzecznika Praw Obywatelskich.
2015-06-30, 18:10
RPO podsumowała zeszłoroczne funkcjonowanie Krajowego Mechanizmu Prewencji (KMP) - pionu urzędu Rzecznika, który zajmuje się kontrolowaniem, jak przestrzegane są prawa człowieka m.in. w placówkach, w których z różnych przyczyn następuje pozbawienie wolności: od aresztów i zakładów karnych, przez zakłady psychiatryczne, ośrodki dla nieletnich, policyjne izby zatrzymań, izby wytrzeźwień, ośrodki dla uchodźców, ośrodki pomocy społecznej itp.
W podsumowaniu zeszłorocznych kontroli w ramach KMP nie stwierdzono stosowania tortur "w szpitalach psychiatrycznych i w domach pomocy społecznej, ale - jak czytamy w raporcie - dochodzi tam nierzadko do nieludzkiego traktowania". "Chodzi o stosowanie środków przymusu bezpośredniego, np. pasów - czasem trwa to zbyt długo, mimo że pacjent jest już spokojny. Nie zwalniano go nawet za potrzebą fizjologiczną. Pacjenci są przywiązywani do łóżek i wózków, aby się nie ruszali" - mówiono, prezentując raport. RPO Irena Lipowicz zauważyła, że prywatyzacja usług publicznych opieki nad osobami starszymi, nie zawsze idzie w parze z ochroną praw człowieka.
Krytyka nie ominęła izb wytrzeźwień. - Ludzie tam umieszczeni są niekiedy nawet narażeni na utratę życia, osoby w ciężkim stanie nietrzeźwym nie dostają należytej opieki. Irena Lipowicz chętnie zmieniłaby model postępowania z osobami nietrzeźwymi. Takie osoby najczęściej trafiają na policję, a tam nie ma odpowiedniej opieki lekarskiej.
REKLAMA
Posłuchaj
Jeśli chodzi o więziennictwo, zdaniem Lipowicz, najcięższym naruszeniem praw człowieka jest odbieranie nieletnim matkom dzieci do lat 3. W Polsce odnotowuje się około 60 przypadków, gdy matkami zostają dziewczyny osadzone za przestępstwa w ośrodkach dla nieletnich.
- To niezrozumiałe, że dorosła przestępczyni może się opiekować swym dzieckiem do lat 3, a nieletnia nie. I proszę mi nie mówić, że się nie da" - wzywała ustawodawców. Uczestnicy konferencji podnosili też, że sytuacja, w której nieletnia wychowanka ośrodka rodzi dziecko, staje się dla władz ośrodka pretekstem do wypuszczania jej na wolność.
REKLAMA
Posłuchaj
Jej zdaniem konieczne jest poszerzenie systemu elektronicznego dozoru nad skazanymi, bo orzekane przez sądy kary w zawieszeniu "utraciły społeczną funkcję odstraszającą". - Skazani na SDE (System Elektronicznego Dozoru) mówią: teraz ja sam muszę sobie zbudować więzienie. Wieczorem na grilla do sąsiada już nie pójdę - zauważyła.
"Naszą hańbą" RPO nazwała ponad 200 osadzonych niepełnosprawnych umysłowo, których się nie leczy na satysfakcjonującym poziomie. "Nie rozumiem bierności administracji w takich przypadkach. Szybki projekt ustawy da się jeszcze przeprowadzić. Wszystkie takie inicjatywy mają moje poparcie" - deklarowała.
Wskazywała też, że w Polsce załamał się system pracy więźniów. - Musimy poszukać drogi na powrót do ich zatrudnienia. Może jakaś klauzula społeczna możliwa do zastosowania przez samorząd terytorialnej? To takie rozwiązanie, które pozwala - zamiast kryterium ceny - za najważniejsze przyjąć kryterium społeczne, np. korzystne dla spółdzielni bezrobotnych albo właśnie dla osadzonych - mówiła. - Wymagałoby to podpisania porozumień z władzami samorządów - dodała RPO.
Lipowicz zwróciła też uwagę, że jeśli chodzi o KMP, to działalnością kontrolną zajmuje się w jej urzędzie zaledwie 12 osób. Według niej jest dysproporcja w wydatkach budżetu państwa pomiędzy środkami przeznaczanymi na kontrolę przestrzegania praw człowieka obecnie a skierowanymi np. na wyjaśnianie "zbrodni przeszłości". "Przy całym - jak dodała - szacunku dla tych kwestii". "W porównaniu z kosztami wizytacji i kontroli to (jest) 250 mln na IPN i 38 mln na RPO" - powiedziała.
W opinii Lipowicz, współpraca RPO ze Służbą Więzienną układa się bardzo dobrze, choć kontrole są niezapowiedziane. "Ale ile może zrobić 12 osób? Powinniśmy mieć 37-39 osób. Przemawia przeze mnie poczucie goryczy, bo liczyłam na kompromis z parlamentem, że uda się zwiększyć liczbę osób zatrudnionych u rzecznika, jednak nie udało się tego dokonać" - powiedziała.
REKLAMA
IAR/PAP/fc
REKLAMA