Armenia: policja zatrzymuje protestujących w centrum Erywania

Armeńska policja przeprowadziła w poniedziałek operację odblokowywania prospektu Bagramjana w centrum Erywania. Zatrzymała część uczestników protestu przeciwko podwyżce opłat za energię elektryczną.

2015-07-06, 18:40

Armenia: policja zatrzymuje protestujących w centrum Erywania
. Foto: RUPTLY/x-news

Agencja Associated Press twierdzi, że ogółem zatrzymano 20 demonstrantów, którzy nie chcieli opuścić jezdni. Policja zabrała ich na komisariaty, ale zapowiedziała rychłe zwolnienia.

Wcześniej w poniedziałek policja informowała, że chce wznowić zakłócony od dwóch tygodni ruch samochodowy na prospekcie Bagramjana i dała demonstrantom czas na przerwanie akcji do godziny 12.30 (godz. 10.30 w Polsce). Policjanci usunęli też z jezdni ustawione przez protestujących kontenery na śmieci.

Władze zaznaczyły, że działania funkcjonariuszy nie mają na celu przerwania akcji protestu, jeśli będzie ona prowadzona poza prospektem Bagramjana.

Od 19 czerwca demonstranci protestują w Erywaniu przeciwko decyzji o podwyżce od 1 sierpnia cen energii elektrycznej o ponad 16 procent. Protestujących, którzy blokowali prospekt Bagramjana, policja rozpędzała już kilkakrotnie.

REKLAMA

Manifestacje są organizowane przez apolityczny ruch obywatelski "Nie grabieży". Demonstranci oskarżają rząd prezydenta Serża Sarkisjana, że podnosząc taryfy na energię elektryczną, doprowadza ich do ubóstwa. Decyzja o podwyżkach zapadła w połowie czerwca, kiedy Sieci Elektroenergetyczne Armenii wskazały na jej potrzebę, uzasadniając to spadkiem kursu armeńskiej waluty - drama. Armenia jest silnie uzależniona od gospodarki rosyjskiej, przeżywającej kryzys i odczuwającej skutki zachodnich sankcji. 

RUPTLY/x-news

Biznes w rosyjskich rękach

Rząd Armenii zobowiązał się do płacenia za obywateli wyższych cen za prąd do czasu przeprowadzenia kontroli w firmie "Sieci Energetyczne Armenii", będącej własnością rosyjskiego koncernu Inter RAO. Manifestanci zignorowali jednak tę ofertę.

REKLAMA

W ostatnich latach niemal cała, prywatyzowana gospodarka Armenii przeszła w ręce firm z Rosji, tradycyjnej i najważniejszej sojuszniczki Erywania.

Zamknięte z powodu konfliktu o Górski Karabach granice z Azerbejdżanem i jego sojuszniczką Turcją, a także niepewna sytuacja w Gruzji sprawiły, że Rosja pozostaje dla Armenii oknem na świat i gwarantem bezpieczeństwa. W 3-milionowej Armenii znajduje się jedyna na południowym Kaukazie rosyjska baza wojskowa, rosyjscy oligarchowie i koncerny przejęli większą część armeńskiej gospodarki, a piątą część budżetów armeńskich rodzin stanowią pieniądze przesyłane przez krewnych, którzy wyjechali za chlebem do Rosji.

Groźne pomruki z Moskwy

Rosja z niepokojem przygląda się antyrządowym protestom na obszarze poradzieckim. Kreml od dawna dostrzega w "kolorowych rewolucjach" dążenie Zachodu do ingerowania w sprawy państw uznawanych przez Moskwę za wyłączną strefę rosyjskich wpływów.

- Wiecie, w jaki sposób rozpoczęły się "kolorowe rewolucje" oraz ukraiński Majdan - mówił na początku lipca szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow na szczycie młodzieży państw BRICS w Moskwie.

REKLAMA

- Obecna sytuacja w Armenii stanowi dla wielu pokusę, aby pobudzać antyrządowe nastroje, mimo że protesty mają charakter jedynie ekonomiczny - dodał polityk.
Rosyjski minister twierdził, że państwa Zachodu zwracają szczególną uwagę na rolę młodzieży w kształtowaniu polityki państwowej, w tym poprzez udział w "pokojowych protestach".

PAP/iz

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej