Ukraina: strzelanina w Mukaczewie, są ofiary śmiertelne
W strzelaninie na Zakarpaciu na Ukrainie zginęły 3 osoby, a 7 zostało rannych. W Mukaczewie doszło do konfliktu bojówkarzy Prawego Sektora i ochroniarzy jednego z deputowanych Rady Najwyższej, byłego członka Partii Regionów Wiktora Janukowycza, Mychajła Lanio.
2015-07-11, 20:05
Posłuchaj
Według doradcy ministra spraw wewnętrznych Antona Heraszczenki, wydarzenia na Zakarpaciu to typowa kryminalna walka o strefy wpływu przypominająca konflikty, do których doszło w latach '90. Strzelanina rozpoczęła się w czasie spotkania dwóch grup uzbrojonych osób w miejscowej kawiarni. Gdy na miejsce przybyła milicja, została ostrzelana z broni strzeleckiej oraz z granatników. Zginęło trzech napastników, w tym prawdopodobnie dwóch z Prawego Sektora. Trzech milicjantów i czworo cywilów zostało rannych. Zniszczone zostały dwa radiowozy.
Część atakujących ukryła się w lesie, została otoczona. Na miejsce ma przybyć Gwardia Narodowa i oddziały specjalne. Trwają negocjacje.
Prawy Sektor, znany z nacjonalistycznych poglądów, oświadczył, że jego bojownicy zostali zaatakowani przez "setki oszalałych z bezkarności bandytów" kontrolowanych przez miejscowego deputowanego do parlamentu Mychajła Łania. W przeszłości był on członkiem Partii Regionów zbiegłego z kraju prezydenta Wiktora Janukowycza.
Prawy Sektor oznajmił, że w grupie bandytów byli milicjanci i poinformował, że jego bojownikom udało się wyjść z okrążenia i rozproszyć po okolicznych lasach. Prawy Sektor zapowiedział jednocześnie, że nie spocznie, dopóki deputowany Łanio, którego nazwano "gwałcicielem i handlarzem narkotykami", nie zostanie aresztowany.
KRYZYS UKRAIŃSKI: SERWIS SPECJALNY >>>
Organizacja ostrzegła, że się nie podda i zaapelowała do wojska, by nie uczestniczyło w operacji przeciwko niej. Członków Prawego Sektora w Mukaczewie ścigają obecnie oddziały Gwardii Narodowej. W operacji uczestniczy także Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), która zaapelowała do uczestników konfliktu o złożenie broni.
Lokalne media informują tymczasem, że to nie Prawy Sektor został zaatakowany, lecz on sam najechał na kompleks sportowy w Mukaczewie, który należy do deputowanego Łania.
Szef ukraińskiego MSW Arsen Awakow informował wcześniej, że napastnicy używający granatników zranili czterech cywilów i trzech milicjantów. Media na Zakarpaciu donoszą, że w Mukaczewie płonie stacja benzynowa i traktują całe zdarzenie jako walkę o wpływy biznesowe.
Awakow poinformował, że bandyci zostali otoczeni i postawiono im ultimatum, by się poddali. W przeciwnym razie zostanie wobec nich użyta siła.
- W obwodzie zakarpackim trwa specjalna operacja mająca na celu zatrzymanie i rozbrojenie bandy, która w sobotę dokonała napaści na obiekt cywilny w Mukaczewie. Z użyciem granatników bandyci zniszczyli dwa samochody milicyjne, zranili czterech cywilów i trzech funkcjonariuszy - napisał Awakow na Facebooku.
Na sytuację w Mukaczewie zareagował prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. - Poleciłem organom porządkowym rozbrojenie i zatrzymanie przestępców, którzy wywołali strzelaninę i zabili osoby cywilne w Mukaczewie. Państwo powinno dać stanowczy odpór wszelkim przejawom bandytyzmu - czytamy na Facebooku szefa państwa.
Zagrożenie terroryzmem wzrasta
W piątek prezydent Ukrainy Petro Poroszenko powiedział, że rośnie w tym kraju stopień zagrożenia terrorystycznego. - Rozprzestrzenia się ono daleko poza granice operacji prowadzonej przeciwko prorosyjskim bojownikom w obwodach wschodnich - oświadczył Poroszenko.
REKLAMA
Prezydent podkreślił, że chodzi o zagrożenie aktami dywersji i zamachami terrorystycznymi na terenach kontrolowanych przez ukraińskie władze. Jak wyjaśnił, przestępcy korzystają z tego, że część sił MSW została przerzucona na wschód, a na Ukrainie łatwiej kupić broń i środki wybuchowe w związku z konfliktem w Zagłębiu Donieckim. Petro Poroszenko przyznał, że efektem tego jest wzrost liczby ciężkich przestępstw niosących zagrożenie dla życia i zdrowia ofiar.
IAR, PAP, bk
REKLAMA