Bronisław Komorowski: byli prezydenci mają dużo większą swobodę
- Z satysfakcją obserwuję, że, mimo zapowiedzi rewolucji w zakresie polityki zagranicznej, nic takiego nie następuje. Rewolucja jest dobra w różnych kwestiach, ale na pewno nie w polityce zagranicznej – mówi były prezydent Bronisław Komorowski.
2015-08-19, 07:27
Posłuchaj
Bronisław Komorowski Podkreślił, że "każda wizyta pierwsza po wyborach ma wymiar symboliczny i jest jakimś sygnałem". - Ja pojechałem z wizytą do Paryża, do Berlina i do Brukseli (...). Rozumiem, że pan prezydent Duda wybrał sobie jako element symboliczny Tallin - ładne miasto, miłe miasto, niewątpliwie istotne z punktu widzenia sąsiedztwa w obszarze krajów nadbałtyckich, ważnych jako nasz partner w NATO i Unii Europejskiej. Ale myślę, że mimo wszystko warto by było uzupełnić to o akcent europejski zdecydowanie - dodał.
Jak mówił, "jest miejsce na mądrą kontynuację, na mądrą korektę, na pogłębienie paru istotnych spraw z punktu widzenia interesów państwa polskiego i chyba w tę stronę to zmierza. Bo najwyższą formą uznania jest zawsze naśladownictwo". - Traktuję to jako dbałość o normalność państwa, aczkolwiek nie warto było chyba w czasie kampanii wyborczej zapowiadać jakiejś zasadniczej zmiany, bo ta zmiana nie następuje i nie bardzo jest na nią miejsce - dodał Komorowski.
Bronisław Komorowski był też pytany o krytyczne oceny wrześniowego referendum i pomysły, by Polacy odpowiedzieli na dodatkowe pytania. - Referendum zostało zarządzone przeze mnie w porozumieniu z Senatem, biegnie kalendarz referendalny i można wymyślać "łamańce prawne", zmierzające do zakwestionowania tego kalendarza, ale to nieładnie - ocenił. - Po prostu wypada uznać, że kalendarz uruchomiony jest wystarczającym powodem dla wstrzymywania się do jakichkolwiek pomysłów na uzupełnienia, dopisywanie, zmienianie pytań (...) Należy odpowiedzieć na te trzy ważne pytania tak, by były one wskazówką, czego sobie życzą Polacy - dodał były prezydent. I podkreślił: "Jedni chcą referendum, inni nie chcą, inni chcą dopisać pytania; ja proponuję - zostańmy przy tych trzech".
Pytany, czy wspiera kandydatów PO w wyborach do parlamentu odparł, że "byli prezydenci mają dużo większą swobodę zachowywania się w tym zakresie. I nie ukrywam, że zamierzam z tej swobody skorzystać także w zakresie wspierania Jacka Protasa" - powiedział Komorowski. Protas, szef warmińsko-mazurskiej PO, obecnie wicemarszałek woj. warmińsko-mazurskiego, będzie startował z pierwszego miejsca listy PO w okręgu elbląskim; we wtorek żeglował razem z byłym prezydentem. - To urzędujący prezydent powinien się bardzo powstrzymywać przed jakimikolwiek pomysłami na uczestniczenie w kampaniach wyborczych, partyjnych, bo wtedy zarobi na miano partyjnego prezydenta - dodał.
REKLAMA
Bronisław Komorowski - pytany, jakimi kwestiami będzie zajmował się powoływany przez niego instytut - odpowiedział: "generalnie instytut będzie się zajmował kwestiami, które zamierzałem uczynić elementem istotnym z punktu widzenia strategii prezydentury w następnej kadencji, a takiej szansy nie będę miał".
- Kwestie takie jak konkurencyjność polskiej gospodarki, jak problem nowoczesnego patriotyzmu, jak polityka prorodzinna, polityka bezpieczeństwa, jak polityka pogłębionego udziału w integracji europejskiej, to są wyzwania dla Polski niezależnie (od tego), kto jest prezydentem - wyjaśnił i zapowiedział, że instytut rozpocznie pracę na jesieni, a obecnie jest on w trakcie rejestracji.
- Myślę, że okres wyborów parlamentarnych to nie najlepszy okres dla tego rodzaju inicjatywy, bo wszystkie przedsięwzięcia będą zawsze odbierane jako element kampanii wyborczej, czego chciałbym uniknąć. (...) Rzeczywiste uruchomienie przypadnie na okres po wyborach parlamentarnych - dodał.
Bronisław Komorowski spotkał się z dziennikarzami w Giżycku (warmińsko-mazurskie). Były prezydent żegluje po Wielkich Jeziorach Mazurskich. Przypomniał, że od lat bardzo ceni sobie wypoczynek pod żaglami. - Mazury są czymś absolutnie niezwykłym, nie tylko w skali Polski, ale też Europy. No i tu serce ciągnie - mówił. Były prezydent powiedział, że dla niego urlop to "albo Buda Ruska, albo Mazury", a "w tym przypadku było i jedno, i drugie".
REKLAMA
IAR,PAP,kh
REKLAMA