Duda kontra Kopacz. Faktyczny konflikt prezydenta z premier czy wyborcza strategia?
Chłodne relacje na linii premier-prezydent. Ewa Kopacz i Andrzej Duda razem uczestniczyli w obchodach 76. rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte. Podczas uroczystości oboje siedzieli w pierwszym rzędzie, ale oddzieleni prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem. Po uroczystościach prezydent i premier nie uścisnęli sobie dłoni.
2015-09-01, 17:40
Konflikt premier-prezydent jest kreowany na potrzeby kampanii wyborczej zarówno przez PO, jak i PiS - oceniają eksperci. Przewidują, że antagonizm ten nie zniknie po wyborach, bo dla obu partii jest korzystny. Utrzymuje bowiem ich monopol na scenie politycznej.
Redaktor naczelny kwartalnika "Fronda Lux" Mateusz Matyszkowicz ocenił, że premier Kopacz "próbuje się pozycjonować w kontrze do prezydenta Dudy", aby w ten sposób zmobilizować uśpiony elektorat PO, który pozwolił tej partii dwukrotnie wygrać wybory parlamentarne.
- Platforma będzie dążyła do tego, by odcinać się od Andrzeja Dudy, któremu przypisała rolę, którą wcześniej pełnił Jarosław Kaczyński, czyli rolę symbolu PiS u władzy - powiedział Matyszkowicz.
W jego opinii, Platforma próbuje też powtórzyć strategię, którą stosowała wobec Lecha Kaczyńskiego, opartą o przekaz - "rząd pracuje a prezydent przeszkadza". - Stąd te wszystkie apele o zwołanie na przykład Rady Gabinetowej - ocenił. Według niego tego typu apele stawiają w trudnej sytuacji Andrzeja Dudę, który wygrał wybory prezydenckie, podkreślając swoje możliwości budowania porozumienia. - Ta strategia PO może być obliczona na sprowokowanie Andrzeja Dudy, by spadła z niego maska polityka koncyliacyjnego i dążącego do zgody - ocenił ekspert.
REKLAMA
Jak dodał, w tej sytuacji duże wyzwanie stoi przed PiS. - Jeżeli PiS okazałoby się zdolne do wykonania gestu w stronę współpracy z PO w jakimś ważnym dla Polaków obszarze, to byłoby to znakomite zagranie odbierające Platformie jej obecną broń, którą jest pokazywanie PiS jako partii skrajnej, kłótliwej, pieniackiej, dążącej do zagarnięcia całej władzy w Polsce - ocenił.
źródło: TVN24/x-news
Pytany, czy takim gestem ze strony Andrzeja Dudy nie mogłoby być zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego w sprawie Ukrainy, o co apelowała Kopacz, Matyszkowicz zaznaczył, że dla prezydenta nie ma tu dobrego rozwiązania. Może zwołać RBN, co może jednak wywołać wrażenie, że nie kreuje on polityki a tylko reaguje na kroki innych; jeśli z kolei będzie konsekwentnie odmawiał, będzie to kontrastowało z wizerunkiem polityka koncyliacyjnego, który chce kreować.
Według Matyszkowicza, choć obecnie budowanie konfrontacji na linii premier - prezydent ma funkcję wyborczą, to wcale nie oznacza to, że po wyborach ten antagonizm zniknie. - Po wyborach prawdopodobnie PO będzie partią opozycyjną i też będzie próbować rozgrywać swój stary scenariusz z lat 2005-2007, czyli opozycji kontestującej - powiedział Matyszkowicz.
Zdaniem eksperta w budowaniu antagonizmu na linii premier-prezydent widać interes zarówno PO jak i PiS, polegający na utrzymywaniu sytuacji, w której na scenie politycznej liczą się tylko te dwie partie. - Spór premiera z prezydentem jest w stanie zagospodarować niemal całą debatę publiczną - zaznaczył.
REKLAMA
- Chodzi o próbę postawienia swoich wyborców przed wyborem zerojedynkowym; doprowadzenie do sytuacji, kiedy nie mamy wyborców wahających się. Dopóki taki model debaty publicznej będzie w Polsce istniał, a nic nie zapowiada jego kresu, to z takim antagonizmem będziemy mieli do czynienia - dodał.
Prezes Instytutu Spraw Publicznych dr Jacek Kucharczyk uważa natomiast, że złe relacje między premier Kopacz a prezydentem Dudą to "wybór i decyzja Andrzeja Dudy". Jak powiedział, Andrzej Duda choć deklarował wcześniej, że będzie budował wspólnotę i będzie "prezydentem wszystkich Polaków", pozostaje prezydentem partyjnym.
Według Kucharczyka prezydent ustawia się w pozycji konfrontacyjnej wobec rządu Ewy Kopacz, "co można jedynie odczytywać jako bezpośrednie zaangażowanie w kampanię wyborczą po stronie PiS". - Andrzej Duda jako swoje zadanie uznaje pomóc PiS wygrać wybory parlamentarne i to jest dla niego ważniejsze niż budowa prezydentury, która byłaby ponadpartyjna - ocenił ekspert.
Jak dodał, "to co prezydent Duda powiedział w Berlinie, o Polsce jako niesprawiedliwym kraju, pokazuje, że nawet w taki zadaniu jak budowanie spójnego obrazu Polski za granicą, prezydent nie jest w stanie wznieść się ponad partyjną retorykę".
REKLAMA
Ekspert uważa, że stan relacji między premier a prezydentem wynika nie tylko z toczącej się kampanii wyborczej, ale opiera się o trwalszy spór między PO i PiS. Kucharczyk przewiduje, że gdyby przyszły rząd był jednak oparty o PO, w koalicji z innymi partiami, to na pewno będziemy mieli kontynuację polityki konfrontacyjnej.
PAP/fc
REKLAMA