Rosja bombarduje w Syrii rebeliantów szkolonych przez CIA
Rosyjskie siły zbombardowały w Syrii obóz rebeliantów trenowanych przez CIA. Informację tę potwierdził amerykański senator John McCain. Według polityka, pokazuje to prawdziwy cel Moskwy, którym ma być wsparcie prezydenta Syrii Baszara al Asada.
2015-10-01, 20:20
Posłuchaj
W ciągu doby rosyjskie samoloty wykonały około 30 nalotów na pozycje terrorystów Państwa Islamskiego. Z Moskwy relacja Macieja Jastrzębskiego/IAR
Dodaj do playlisty
Szef rebelianckiej grupy Liwa Suqour al-Jabal, Hassan Haj Ali, poinformował Reutera, że na obóz w rejonie miasta Idlib spadło około 20 pocisków. Zostały zrzucone w dwóch nalotach. Lekko ranne są osoby stojące na straży.
W obozie znajdował się oddział stanowiący część Wolnej Armii Syryjskiej - umiarkowanego ugrupowania walczącego z reżimem Asada. CIA trenuje bojowników tej formacji w Katarze i Arabii Saudyjskiej. Potem oddziały przerzucane są do Syrii.
Fakt nalotu na obóz, z którym związek ma CIA potwierdził w rozmowie z CNN amerykański senator John McCain. Mówił o ataku na grupy "finansowane i szkolone" przez CIA.
Powiązany Artykuł
Eksperci o bombardowaniach Syrii: Moskwa chroni reżim Asada
Z kolei opozycyjne do rządu Asada ugrupowanie Brygada Syryjskich Turkmenów twierdzi, że w środę rosyjskie bomby spadły między innymi na Homs i Hamę zamieszkiwane przez społeczność Turkmenów. W ataku miało zginąć 40 cywilów.
REKLAMA
Turkmeni mają poparcie tureckiego rządu. Ich brygada jest sojusznikiem Syryjskiej Wolnej Armii. Teraz skarżą się, że są na celowniku prorządowych wojsk, Państwa Islamskiego a teraz Rosjan.
Według agencji TASS, wczoraj rosyjskie lotnictwo bombardowało pozycje terrorystów, w tym węzły łączności, centra dowodzenia oraz magazyny paliwa i sprzętu wojskowego - łącznie osiem celów. W operacji brały udział maszyny Su-24M i Su-25. Natomiast w nocy rosyjskie samoloty atakowały cztery pozycje, w tym zakład, w którym montowano bomby pułapki, znajdujący się niedaleko Homs, magazyn amunicji w pobliżu miejscowości Idlib i punkt dowodzenia na przedmieściach Hama.
CNN Newsource/x-news
Rosyjskie resorty obrony i spraw zagranicznych zapewniają, że nie bombardują celów cywilnych. Tłumaczą przy tym, że korzystają z wywiadu satelitarnego, dronów i danych przekazywanych przez syryjską armię.
REKLAMA
Prezydent Putin twierdzi, że doniesienia o śmierci cywilów, to wojna informacyjna. Putin poinformował też, że Rosjanie koordynują swoje działania z amerykańskim wywiadem i Pentagonem. Jednak zdaniem USA, dotychczasowe rosyjskie ataki zostały przeprowadzone na obszarach, gdzie prawdopodobnie nie ma sił IS.
Zaniepokojenie wątpliwościami w sprawie celów Rosji w Syrii wyraził sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Francja z kolei domaga się od Moskwy gwarancji i zapewnień, że celem są dżihadyści, a nie opozycja wobec reżimu w Damaszku.
Minister spraw zagranicznych Francji Laurent Fabius stwierdził, że uderzenia powinny być wymierzone wyłącznie w terrorystów, a nie w umiarkowaną opozycję. Mówił też o konieczności oszczędzenia ludności cywilnej oraz o tym, że należy sprawdzić, czy Rosjanie przestrzegają tej zasady.
REKLAMA
Posłuchaj
Francja domaga się od Rosji gwarancji i zapewnień, że celem rosyjskich nalotów w Syrii są dżihadyści, a nie opozycja wobec reżimu w Damaszku. Z Paryża relacja Marka Brzezińskiego/IAR 0:47
Dodaj do playlisty
Turcja i Arabia Saudyjska stanowcze
Arabia Saudyjska wyraziła "głębokie zaniepokojenie" rosyjskimi nalotami i zażądała ich wstrzymania. Według Rijadu kraje nie mogą twierdzić, że walczą z terroryzmem Państwa Islamskiego (IS), gdy wspierają "terroryzm syryjskiego reżimu".
Siły saudyjskie wchodzą w skład międzynarodowej koalicji pod wodzą USA, która prowadzi ataki z powietrza na cele IS w Syrii i Iraku.
Bez ogródek w sprawie działań Rosji wypowiedział się także prezydent Turcji. - Turcja nie pozwoli, aby terror zakorzenił się u jej granic, ani nie pozwoli na fakty dokonane - stwierdził Recep Tayyip Erdogan.
REKLAMA
Rozpoczęcie operacji wojskowej przez Rosję w Syrii stawia Ankarę w niewygodnej sytuacji, gdyż Turcja, która od dawna wzywa do usunięcia prezydenta Syrii, w wyniku rosyjskich nalotów może mieć do czynienia z pogłębiającym się kryzysem humanitarnym i militarnym bezpośrednio u swych granic.
Turcja opowiada się za takim rozwiązaniem politycznym syryjskiego konfliktu, które przede wszystkim odsunęłoby od władzy prezydenta Asada. Rosja jest zaś - obok Iranu - najważniejszym sojusznikiem reżimu Asada i w ostatnich tygodniach zwiększyła pomoc militarną i logistyczną dla sił wiernych prezydentowi Syrii.
Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział na sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych, że "ogromnym błędem byłoby niepodjęcie współpracy z siłami Asada". Według Putina, jest to "jedyna siła, która naprawdę walczy z bojownikami Państwa islamskiego w Syrii".
CNN Newsource/x-news
Zdaniem ekspertów wzrost zaangażowania Rosji w Syrii to element szerszej strategii i karta przetargowa w negocjacjach z Zachodem. Ma na celu sprowokowanie USA do większego zaangażowania na Bliskim Wschodzie i odwrócenie ich uwagi od poczynań Rosji w jej sąsiedztwie.
Inni analitycy podkreślają, że Moskwa liczy na to, że jej militarna obecność w Syrii umocni jej pozycję w negocjacjach dotyczących zarówno sytuacji na Bliskim Wschodzie, jak i na Ukrainie.
REKLAMA
WOJNA W SYRII - zobacz serwis specjalny >>>
IAR/iz
REKLAMA