Papież: Kościół z zamkniętymi drzwiami zdradza samego siebie
- Zamiast być mostem, staje się przeszkodą - powiedział Franciszek w dniu inauguracji synodu biskupów na temat rodziny.
2015-10-04, 14:59
Posłuchaj
W homilii wygłoszonej w bazylice św. Piotra Ojciec Święty przypominał uczestnikom synodu - biskupom z całego świata - swą wizję Kościoła jako "szpitala polowego", gdzie czeka się na przyjęcie każdej zranionej osoby i leczy się miłosierdziem. Wyjaśnił, że obrady skoncentrowane będą na trzech kwestiach: dramacie samotności, miłości między kobietą a mężczyzną i rodzinie.
Papież zauważył, że samotność dotyka osób starszych, opuszczonych przez swoich bliskich. Ale także wdowców i wdowy, ludzi porzuconych przez współmałżonków oraz osób, które czują się niezrozumiane i niewysłuchane. Wymienił też migrantów i uchodźców uciekających przed wojną i prześladowaniami, ludzi, którzy padli ofiarą kultury konsumpcjonizmu i mentalności odrzucania.
- Dziś przeżywamy paradoks zglobalizowanego świata, w którym widzimy tak wiele luksusowych domów i wieżowców, ale coraz mniej ciepła domu i rodziny. Wiele ambitnych projektów, ale mało czasu, aby żyć tym, co zostało osiągnięte. Wiele wyrafinowanych środków rozrywki, ale coraz głębszą pustkę w sercu - oświadczył Franciszek. Obecną sytuację podsumował słowami: "wiele przyjemności, ale mało miłości; dużo swobody, ale mało autonomii".
Papież dodał, że przybywa ludzi zamykających się w egoizmie, destrukcyjnej przemocy, niewoli przyjemności i "bożka pieniądza". Współczesna rodzina - w opinii Franciszka - jest często obrazem "samotności i słabości". - Coraz mniej poważnie traktuje się rozwijanie solidnej i owocnej relacji miłości: w chorobie i zdrowiu, bogactwie i ubóstwie, na dobre i na złe - powiedział.
Stwierdził, że "miłość trwała, wierna, rzetelna, stabilna, płodna jest coraz bardziej wyśmiewana i postrzegana, jakby była staromodną sukienką". Z zaniepokojeniem odnotował, że "mogłoby się zdawać, że społeczeństwa najbardziej zaawansowane to właśnie te, które mają najniższy odsetek urodzeń i najwyższy wskaźnik aborcji, rozwodów, samobójstw i zanieczyszczenia środowiska naturalnego i społecznego".
Zaznaczył, że marzeniem Boga jest "związek miłości między mężczyzną a kobietą". Słowa Ewangelii: "Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!" wskazał jako zachętę skierowaną do wierzących, by przezwyciężyć wszelkie formy indywidualizmu i legalizmu, które "ukrywają ciasny egoizm i strach przed przystaniem na autentyczne znaczenie małżeństwa i seksualności człowieka w Bożym planie".
"Kościół powinien być szpitalem polowym"
Według papieża "w tym dość trudnym kontekście społecznym i małżeńskim Kościół jest powołany do życia swoją misją w wierności, w prawdzie i miłości". Przypominał, że misją Kościoła jest obrona świętości życia oraz jedności i nierozerwalności węzła małżeńskiego.
Misja Kościoła - przypomniał - polega nie na tym, by wskazywać palcem czy osądzać, ale na "poszukiwaniu i leczeniu zranionych par olejem akceptacji i miłosierdzia". - Trzeba być szpitalem polowym, z drzwiami otwartymi na przyjęcie każdego, kto puka z prośbą o pomoc i wsparcie. Należy wyjść ze swego ogrodzenia ku innym z prawdziwą miłością, aby iść ze zranioną ludzkością - wezwał. Kościół "nie może zapominać o swej misji Miłosiernego Samarytanina zranionej ludzkości".
Przywołał słowa Jana Pawła II: "Błąd i zło trzeba zawsze potępiać i zwalczać, ale człowieka, który upada lub błądzi, trzeba zrozumieć i miłować". - Kościół musi tego człowieka poszukiwać, przyjąć go i jemu towarzyszyć - dodał Franciszek.
Ojciec Święty wyraził przekonanie, że na podstawie nauczania Jezusa opartego na prawdzie i miłosierdziu biskupi wskażą "najbardziej właściwe drogi" zaangażowania Kościoła na rzecz rodzin. - Niech Pan pomoże nam, abyśmy nie byli społeczeństwem-fortecą, ale społeczeństwem-rodziną, zdolnym przyjmować, na podstawie odpowiednich zasad - powiedział kładąc nacisk na wymóg otwartości.
PAP, IAR, kk
REKLAMA