Nowy bilans ofiar zamachu w Ankarze. Żałoba i masowe protesty w Turcji

Co najmniej 95 osób zginęło w podwójnym ataku przeprowadzonym w sobotę przed dworcem kolejowym w Ankarze - poinformowała kancelaria premiera Turcji Ahmeta Davutoglu. Jak podano, 246 rannych osób przebywa w szpitalach, w tym 48 na intensywnej terapii. W Turcji trwa trzydniowa żałoba narodowa.

2015-10-11, 13:52

Nowy bilans ofiar zamachu w Ankarze. Żałoba i masowe protesty w Turcji

Posłuchaj

Duygu Guvenc, redaktor opozycyjnego dziennika „Cumhuriyet": nie ma konkretnych dowodów świadczących o tym, że za zamachem stoi Państwo Islamskie. Co więcej, sami islamiści nie przyznają się do zamachu. Jednocześnie Demokratyczna Partia Ludowa obwinia władze państwowe, w tym rządzącą Partię Sprawiedliwości i Rozwoju (IAR)
+
Dodaj do playlisty

W wydanym oświadczeniu biuro szefa rządu przekazało, że trwa śledztwo mające ustalić sprawców zamachu, a prokuratura pracuje nad ustaleniem tożsamości ofiar.
Poprzedni bilans ofiar, podany przez ministra zdrowia, mówił o 97 zabitych i 186 rannych. Także według prokurdyjskiej partii HDP zginęło 97 osób.
Na razie nikt nie przyznał się do zamachu, najkrwawszego we współczesnej historii Turcji. Jednak zdaniem Davutoglu mogli go przeprowadzić dżihadyści z Państwa Islamskiego (IS) albo kurdyjscy lub skrajnie lewicowi bojownicy. Jak powiedział, istnieją mocne przesłanki świadczące o tym, że ataku dokonali dwaj zamachowcy-samobójcy.

Zdaniem lidera HDP Selahettina Demirtasa odpowiedzialność za zamach ponosi rząd. Według niego to element rządowej kampanii ataków na jego ugrupowanie, kolejny po zbombardowaniu wiecu HDP w Diyarbakir przed wyborami parlamentarnymi w czerwcu samobójczym zamachu w Suruc w lipcu, rzekomo przeprowadzonym przez IS, w którym zginęło 33 prokurdyjskich działaczy. Zdaniem HDP władze próbują osłabić partię przed kolejnymi wyborami 1 listopada.

"Zamach może podsycić napięcie"

Cytowany przez agencję AP analityk Soner Cagaptay z think tanku Washington Institute ocenia, że atak może podsycić napięcia etniczne w Turcji. Według niego zamach może być dziełem "ugrupowań chcących skłonić separatystyczną Partię Pracujących Kurdystanu lub jej bardziej radykalne, młode elementy do kontynuowania walki z tureckimi władzami. Skorzystałoby na tym IS, które w oczach wielu Turków w obliczu wewnętrznego konfliktu mogłoby zejść na drugi plan - dodał.

Cihan News Agency/x-news

Prokurdyjska HDP, która wzywała do demonstracji w tureckiej stolicy, wyraziła żal z powodu "strasznej masakry" i oskarżyła o nią rząd, który jej zdaniem ma krew na rękach. "Mamy do czynienia z morderczym państwem, które zamieniło się w mafię" - powiedział lider HDP Selahattin Demirtas. "Jesteście największymi zwolennikami terroru" - dodał.
Demirtas porównał sobotni zamach do eksplozji w kurdyjskim Diyarbakir, podczas wiecu swej partii tuż przed czerwcowymi wyborami parlamentarnymi oraz do zamachu samobójczego w Suruc, przy granicy z Syrią. 20 lipca zginęły tam 33 osoby, w tym młodzi działacze lewicowi popierający sprawę kurdyjską. Zdaniem władz zamach w Suruc był najprawdopodobniej dziełem IS.

REKLAMA

"To nie musieli być islamiści"

- Za eksplozję w Ankarze nie muszą być wcale odpowiedzialni islamiści - uważa Duygu Guvenc, redaktor opozycyjnego dziennika „Cumhuriyet”. Dodaje w rozmowie z IAR, że przywódca tureckiej opozycyjnej Demokratycznej Partii Ludowej sugerował, że za zamachem stoi strona rządowa. - Nie ma konkretnych dowodów świadczących o tym, że za zamachem stoi Państwo Islamskie. Co więcej, sami islamiści nie przyznają się do zamachu. Jednocześnie Demokratyczna Partia Ludowa obwinia władze państwowe, w tym rządzącą Partię Sprawiedliwości i Rozwoju - powiedział.

Wielotysięczny protest w Stambule

Jak podała agencja AFP, ok. 10 tys. osób, przekonanych, że za zamachem stał rząd, przeszło w sobotę wieczorem ulicami Stambułu. "Znamy zabójców" - głosił transparent, który nieśli protestujący. Wykrzykiwali hasła przeciwko islamistyczno-konserwatywnemu prezydentowi Recepowi Tayyipowi Erdoganowi i Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), która od 2002 roku jest u władzy.

Powiązany Artykuł

ankara 1200.jpg
Dramatyczne nagranie z zamachu w Ankarze

REKLAMA


"Erdogan zabójca" i "Pokój zwycięży" - skandowano w europejskiej części Stambułu. Demonstrację ochraniało wielu policjantów. Podobne wiece zorganizowano w Diyarbakir, zamieszkanym głównie przez Kurdów. Doszło tam do incydentów, policja użyła gazu łzawiącego. Według agencji Dogan demonstracje odbyły się też w Izmirze na zachodzie, i w miastach Batman, Urfa i Van na południowym wschodzie Turcji.

Najkrwawszy zamach w historii Turcji

Sobotni zamach przed dworcem kolejowym w Ankarze był najpoważniejszym we współczesnej historii Turcji. Do eksplozji doszło przed początkiem pokojowej demonstracji działaczy prokurdyjskich i lewicowych. W 2003 r. w atakach na dwie synagogi, siedzibę banku HSBC w Stambule i brytyjski konsulat zginęły 62 osoby. Według władz tamte zamachy były typowe dla Al-Kaidy.
W związku z wybuchami Davutoglu na trzy dni zawiesił kampanię przedwyborczą i ogłosił trzydniową żałobę narodową.

IAR, PAP, bk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej