Podwójny atak bombowy w stolicy Libanu. Co najmniej 43 zabitych
Do zamachu w Bejrucie przyznały się grupy bojowe Państwa Islamskiego walczące w sąsiedniej Syrii.
2015-11-13, 10:56
Posłuchaj
Wielu zabitych w Bejrucie. Relacja Wojciecha Cegielskiego (IAR)
Dodaj do playlisty
Premier Libanu Tammam Salam potępił ten jeden najkrwawszych w historii Libanu zamachów, w którym zginęło co najmniej 43 osoby, a 200 zostało rannych, "jako nieznajdujący żadnego usprawiedliwienia". Zaapelował o jedność w obliczu "planów wzniecenia konfliktów w kraju". Wezwał też czołowych polityków, aby wznieśli się ponad podziały. "Stany Zjednoczone będą zdecydowanie stać ramię w ramię z rządem Libanu wspierając go w działaniach mających pociągnąć winnych za te ataki do odpowiedzialności" - głosi oświadczenie Narodowej Rady Bezpieczeństwa Białego Domu.
Przedstawiciele Hezbollahu zapowiedzieli kontynuację walki przeciw "terrorystom" po czwartkowym ataku. - Wojna między nami będzie długa – powiedział agencji Reutera członek tej organizacji.
Samobójcze ataki
Do zamachów doszło o godz. 18 miejscowego czasu w pobliżu piekarni w zatłoczonym centrum handlowym w dzielnicy Burdż al-Baradżna na południu Bejrutu. Jego sprawcami byli dwaj mężczyźni opasani ładunkami wybuchowymi. Do eksplozji doszło w odstępie kilku minut.
RUPTLY/x-news
REKLAMA
Według ministra Nohada Masznuka zamachowców było trzech. Jeden z nich został jednak unieszkodliwiony, zanim doszło do detonacji. Poniósł on śmierć na miejscu.
Agencje zwracają uwagę na fakt, że do ataków terrorystycznych doszło w południowej, zdominowanej przez ludność szyicką części Bejrutu. Obszar ten pozostaje pod kontrolą sympatyzujących z szyitami bojówek Hezbollahu, które walczą też po stronie sił reżimu prezydenta Baszara el-Asada w Syrii – przypomina AFP.
Wpływ Syrii
"Był to cios wymierzony w Hezbollah i środki bezpieczeństwa, jakie zastosowano w tej dzielnicy" – oceniła agencja Reutera. Po czwartkowych zamachach armia wzmocniła ochronę na przejściach kontrolnych wokół dzielnicy Burdż al-Baradżna.
Był to pierwszy atak w tej dzielnicy od czerwca 2014 roku, gdy doszło tam do wybuchu samochodu pułapki.
REKLAMA
Rozkręcanie spirali przemocy w Libanie należy wiązać z konfliktem w sąsiedniej Syrii. Oba kraje dzieli wspólna granica o długości 300 km – zaznacza agencja Reutera.
Od lipca 2013 roku do lutego 2014 roku na obszarach kontrolowanych przez szyitów miało miejsce dziesięć podobnych zamachów. Ich autorami były sunnickie bojówki zwalczające Hezbollah – podaje AFP.
pp/PAP/IAR
REKLAMA
REKLAMA