"Moment pełen wzruszeń". Rocznica przekazania insygniów II RP z Londynu do Warszawy
Pieczęcie, chorągiew i oryginał Konstytucji Kwietniowej - to składało się na insygnia, które równo ćwierć wieku temu trafiły z Londynu do Warszawy. Ostatni prezydent na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski przekazał je Lechowi Wałęsie, pierwszemu wybranemu w demokratycznych wyborach.
2015-12-22, 17:06
Posłuchaj
25. rocznica przekazania insygniów rządu emigracyjnego. Relacja Adama Dąbrowskiego (IAR)
Dodaj do playlisty
- Przybywam w otoczeniu towarzyszy broni walczących o ojczyznę naprawdę wolną i suwerenną, szczerze demokratyczną - mówił 22 grudnia 1989 r. prezydent Kaczorowski. Ten dzień uznawany jest za rzeczywisty koniec działania rządu, który stanowił pomost pomiędzy II i III Rzeczpospolitą i znak sprzeciwu wobec Polskiej Republiki Ludowej.
Początkowo rząd działał we Francji, potem, gdy i ona upadła w wyniku niemieckiej inwazji, przeniósł się na Wyspy Brytyjskie. Przewodziło mu siedemnastu premierów. Gabinet współpracował z sześcioma prezydentami. Stanowił przetrwalnik wolnej Polski, opracowując plany jej odbudowy i wspierając represjonowanych obywateli RP, a później - w stanie wojennym - pomagając m.in. działaczom Solidarności uciekającym z kraju.
- To nie były tylko funkcje symboliczne, choć one też miały niesłychaną wagę, bo rząd zachował przecież ciągłość władzy - podkreślał na antenie radiowej Jedynki Robert Kostro, dyrektor Muzeum Historii Polski.
Dla wdowy po ostatnim prezydencie na uchodźstwie - Karoliny Kaczorowskiej - najbardziej wzruszające były słowa powitania, jakie obejmujący urząd prezydent Wałęsa skierował pod adresem jej i jej męża. - Nigdy w życiu nie zapomnę tego zdania: "Po pięćdziesięciu latach prezydent wrócił do domu". To było, jakby ktoś dał mi najlepszy skarb na świecie - tłumaczyła prezydentowa.
REKLAMA
Jagoda, córka Ryszarda Kaczorowskiego, wspomina natomiast, że wszystkie cierpienia, cały trud i wysiłek wielu lat był wynagrodzony tym momentem, gdy dwóch prezydentów stanęło obok siebie.
Artur Rynkiewicz, ostatni minister rządu na uchodźstwie, były Sybirak, mówił IAR, że podczas uroczystości wielu jego towarzyszy nie potrafiło powstrzymać łez.
Anna Maria Anders, córka generała Andersa, wspominała z kolei, że początkowo nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje, przede wszystkim ze względu na tempo, w jakim zaszły zmiany w Polsce i na świecie. - Wszystko, co wydawało się nierealne, raptem okazało się możliwe - dodała.
Źródło: Polish Embassy UK/YouTube
REKLAMA
HISTORIA w portalu PolskieRadio.pl>>>
mr
REKLAMA