Ukraina. Nostalgia za niedokończoną wojną. Ajdar wrócił na front

– Niech tylko dadzą nam rozkaz, a w dwa dni zajmiemy Horliwkę – odgraża się "Doktor Zło", medyk z Ajdaru. To jedyny były batalion ochotniczy, który wciąż zajmuje pozycje na pierwszej linii frontu.

2015-12-24, 09:00

Ukraina. Nostalgia za niedokończoną wojną. Ajdar wrócił na front
Abdul z Afganistanu. Na Ukrainie mieszka od 1991 roku, teraz walczy w Donbasie. Foto: Paweł Pieniążek/Polskie Radio

Medycy w tym batalionie lubią takie pseudonimy jak "Doktor Zło". Wcześniej jeden z nich nazywał się "Hannibal". Ostre słowa i straszny pseudonim kontrastują z osobą schowaną pod kaskiem, kamizelką kuloodporną i za karabinem. Wesoły mężczyzna w średnim wieku opowiada, że przed wojną zajmował się ekspertyzami medycznymi. Mieszka we Lwowie. Od samego początku jest w Ajdarze.

– Tych, którzy są tu od dawna, zostało z 20 procent. Część zginęła, inni odeszli – mówi Wołodymyr. On też jest tu od początku. Sam jest ze Starobielska w obwodzie ługańskim. Wołodymyr wraz ze swoim batalionem odbili miasto jeszcze na w pierwszej połowie 2014 roku. To Ajdar w początkowej fazie wojny był odpowiedzialny lub współodpowiedzialny za szturmy w tej części Donbasu – od Swatowa po oblężenie Ługańska. Byli źle uzbrojeni, ale bardzo zmotywowani.

– Początkowo nawet nie wszyscy mieli z czego strzelać, dlatego część miała jedynie pałki i noże. Wiele naszych karabinów jest zdobycznych – twierdzi "Doktor Śmierć". Straty jednak były duże. Czasami informowano nawet o dwudziestu zabitych. – Ajdar był jak karaluchy: ilu byś nie zabił, to i tak ich nie zatrzymasz – gorzko żartował „Historyk”, który niedawno zakończył służbę w batalionie.

REKLAMA

Żołnierz z Ajdaru na posterunku/Paweł Pieniążek-Polskie Radio Żołnierz z Ajdaru na posterunku/Paweł Pieniążek-Polskie Radio

Życie na wojaczce

Pozostałe 80 procent to przeważnie młodzi, którzy niedawno zostali wyszkoleni i wysłani na front. Widać wielu dwudziestokilkulatków. Jako że Ajdar jako jedyny z byłych oddziałów paramilitarnych wszedł w skład Ministerstwa Obrony, a nie Spraw Wewnętrznych, to teraz jest częścią regularnej armii. Zgodnie z rozkazem dwa miesiące temu zajęli pozycje w pobliżu miejscowości Nowhorodske w obwodzie donieckim. Tuż obok kontrolowanej przez separatystów Horliwki.

Nowi żołnierze zostali zmobilizowani, a nie zapisali się do batalionu z własnej woli. – To też są ochotnicy – zapewnia Maksym. Jak wyjaśnia, przedstawiciele Ajdaru jeździli po komisjach poborowych i rozmawiali z kandydatami, aby znaleźć tych, którzy są odpowiednio zmotywowani i nadadzą się do jednostki.

Wojsko zapewnia wsparcie – sprzęt i ekwipunek. Ajdar ma na wyposażeniu czołgi, broń przeciwpancerną i moździerze. W batalionie jednak patrzą na to z przymrużeniem oka, bo jedyny samochód jaki dostali to stary ził. – On jest starszy niż ja i ty razem wzięci – rzuca jeden z żołnierzy, gdy przyglądam się ciężarówce.

"Doktor Zło" narzeka, że mimo prawie dwóch lat konfliktu, apteczki medyczne wciąż wyposażane są dzięki wolontariuszom. Dostawy nie są regularne, więc nie zawsze jest w nich wszystko co niezbędne.

REKLAMA

Żołnierze okopują się na pozycjach/Paweł Pieniążek-Polskie Radio Żołnierze okopują się na pozycjach/Paweł Pieniążek-Polskie Radio

Kontrowersyjna historia

Wejście w skład armii pociągnęło za sobą także większe podporządkowanie i dyscyplinę. Ten proces wciąż trwa, ale widać różnicę.

Jeszcze pod koniec zeszłego roku Ajdar wyglądał jak kozacka sicz, gdzie każdy robił to, co chciał. W Szczastiu w obwodzie ługańskim mieszkali w daczach odebranych tym, którzy przeszli na stronę separatystów. Często było tak, że każdy dom był oddzielną jednostką, która nie zbyt dobrze znały się wzajemnie. O dowódcach batalionów, którzy często się zmieniali, wyrażano się niemal wyłącznie niecenzuralnymi słowami. W Ajdarze każdy był panem i władcą. Względną dyscyplinę udawało się osiągnąć w trakcie operacji bojowych, ale też nie zawsze. One z kolei nie zawsze były uzgadniane ze Sztabem Generalnym.

Brak dyscypliny, kontroli i poczucie bezkarności pociągnęły za sobą także negatywne konsekwencje. Przedstawiciele batalionu są oskarżani o wiele nadużyć jak na przykład kradzieże, znęcanie się czy porwania. O czym jeszcze w zeszłym roku informowało między innymi Amnesty International.

REKLAMA

Wojna bez wojny

Gdy ukraińska armia przestała prowadzić operacje ofensywne, a separatyści zostali uzbrojeni w ciężką artylerię i czołgi, bataliony takie jak Ajdar straciły swój wpływ. Obie strony do dzisiaj prowadzą wojnę pozycyjną, które wymaga siedzenia w okopach, a nie pełnych adrenaliny szturmów. Mówię Abdulowi z Afganistanu, który od 1991 roku mieszka na Ukrainie i teraz walczy w Donbasie, że to musi być trudne dla osób, które brały udział w konflikcie w zeszłym roku. Kiwa głową jakby zasmucony, gdy brniemy przez błoto.

Szczególnie, że otoczenie jest dosyć depresyjne. Ukraińskie bogactwo, czarnoziemy, są zmorą na froncie. Lepka ziemia przywiera do wszystkiego. Do butów może przylec nawet kilkucentymetrowa warstwa ciężkiej ziemi. Nogi w niej grzęzną. Błoto robi się też w okopach, w których siedzą żołnierze i czekają aż coś się wydarzy. Dzieje się wiele, ale to nic w porównaniu z zeszłym rokiem. – Na chaotyczny, niecelny ogień nawet nie odpowiadamy – mówi Wołodymyr. Jak twierdzi, Ajdarowcy odpowiadają tylko, gdy są zagrożeni.

Tutaj podobnie jak w innych miejscach na froncie do starć dochodzi przeważnie wieczorami, choć nie zawsze. Najczęstszymi wrogami są snajperzy, którzy codziennie otwierają ogień. Jednak nie tylko. Podobnie jak w innych miejscach na froncie niemal codziennie wykorzystywane są różnego kalibru moździerze. Także 120 milimetrowe, których zgodnie z porozumieniami z Mińska powinno nie być na froncie.

REKLAMA

Jedna z bojowych maszyn piechoty batalionu Ajdar/Paweł Pieniążek-Polskie Radio Jedna z bojowych maszyn piechoty batalionu Ajdar/Paweł Pieniążek-Polskie Radio

Dajcie tylko rozkaz

Ajdarowców denerwuje to, że separatyści naruszają porozumienia z Mińska, a oni nie mogą nic z tym zrobić. Mogą tylko czekać. – Oni nie przestrzegają żadnych porozumień – powtarza kilka razy Abdul, jakby wydanie rozkazu zależało ode mnie.

W Ajdarze rozwiązanie problemu codziennych ostrzałów jest jedno – zajęcie Horliwki. Trudno ocenić, czy wojskowi naprawdę uwierzyli, że jednym batalionem z kilkoma czołgami byliby w stanie zająć jedno z głównych miast kontrolowanych przez separatystów. Nie zmienia to jednak faktu, że Ajdar czeka tylko na okazję. Jeśli ją dostanie, zrobi wszystko, aby jej nie zmarnować.

Paweł Pieniążek/Polskie Radio

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej