John Kerry: konflikt irańsko-saudyjski nie zagraża rozmowom ws. Syrii
Kryzys irańsko-saudyjski jest dużym kłopotem dla administracji prezydenta Baracka Obamy, który prowadzi politykę zbliżenia z Teheranem, czemu z niechęcią i podejrzliwością przyglądają się władze w Rijadzie
2016-01-08, 11:38
Posłuchaj
Zaplanowane na 25 stycznia w Genewie rozmowy ws. zakończenia wojny domowej w Syrii nie są zagrożone z powodu obecnego konfliktu między Iranem a Arabią Saudyjską - poinformował w Waszyngtonie szef amerykańskiej dyplomacji John Kerry. - Oba kraje zapewniły, że konflikt między nimi nie będzie miał wpływu na negocjacje - powiedział Kerry.
Wcześniej szef irackiej dyplomacji ocenił, że eskalacja konfliktu między Arabią Saudyjską i Iranem może mieć "daleko sięgające reperkusje".
- Mamy solidne stosunki z Islamską Republiką (Iranu) i utrzymujemy także relacje z naszymi arabskimi braćmi i dlatego nie możemy milczeć podczas takiego kryzysu - podkreślił Ibrahim ad-Dżafari.
Podczas swojego wystąpienia minister spraw zagranicznych Iranu oskarżył Arabię Saudyjską o podsycanie napięć w regionie. Zapewnił jednocześnie, że działania Teheranu są nastawione na łagodzenie sporu.- Tworzenie napięć nie jest oznaką siły, ale słabości - podkreślił Zarif.
REKLAMA
Czytaj więcej
Powiązany Artykuł
Wojna o wpływy. Konflikt Saudów i Iranu [ANALIZA]
Kryzys w relacjach Iranu i Arabii Saudyjskiej zatacza coraz szersze kręgi - w środę Katar wezwał swego ambasadora na konsultacje, Jordania pouczyła ambasadora Iranu, a Dżibuti - jako czwarte jak dotąd państwo - zerwało z Teheranem stosunki dyplomatyczne.
Przedstawiciel katarskiego MSZ Chalid Ibrahim Abdulrahman al-Hamar, cytowany przez państwową agencję prasową QNA, przekazał, że jego resort w środę "wezwał katarskiego ambasadora w Iranie na konsultacje w związku z atakiem na ambasadę Arabii Saudyjskiej w Teheranie".
Z kolei władze Jordanii wezwały do siebie ambasadora Iranu, by potępić atak na saudyjską placówkę dyplomatyczną oraz stanowczo skrytykować "ingerowanie Iranu w wewnętrzne sprawy państw arabskich". Jak podkreśliła jordańska agencja Petra, irański wysłannik został poinstruowany, by niezwłocznie przekazać tę wiadomość swojemu rządowi.
REKLAMA
Dżibuti - jako czwarte państwo po Arabii Saudyjskiej, Sudanie i Bahrajnie - postanowiło zerwać wszelkie stosunki dyplomatyczne z Iranem w geście solidarności z Rijadem, o czym poinformował w środę minister spraw zagranicznych tego kraju Mahamoud Ali Youssouf.
W liczącym zaledwie 824 tys. mieszkańców Dżibuti znajduje się jedyna baza amerykańskich wojsk na kontynencie afrykańskim.
Również w środę prezydent Iranu Hasan Rowhani zaapelował do szefa irańskiego wymiaru sprawiedliwości o jak najszybsze ukaranie osób odpowiedzialnych za atak na saudyjską ambasadę.
"Karząc napastników i osoby odpowiedzialne za zorganizowanie tego oczywistego przestępstwa, powinniśmy raz na zawsze położyć kres tego rodzaju obrazie dla godności i bezpieczeństwa narodowego Iranu" - podkreślił Rowhani w liście cytowanym przez agencję IRNA.
REKLAMA
Apel irańskiego prezydenta najwyraźniej ma służyć załagodzeniu napięć powstałych między Iranem a pozostałymi krajami Zatoki Perskiej oraz dalszemu normalizowaniu relacji tego państwa z resztą świata - ocenia Reuters.
Rowhaniemu zależy na zakończeniu izolacji Iranu na arenie międzynarodowej, czego pierwszym krokiem było porozumienie w sprawie irańskiego programu atomowego z lipca ub. roku. Jednak obecny kryzys dyplomatyczny może storpedować te plany i stać się największym wyzwaniem jego prezydentury - zaznacza agencja.
Reuters przypomina, że w przeszłości kilkakrotnie dochodziło w Iranie do napaści na placówki dyplomatyczne - w 1979 r. na ambasadę USA, w 1987 r. na ambasadę Kuwejtu, rok później - Arabii Saudyjskiej, w 2006 r. - Danii i w 2011 r. - Wielkiej Brytanii (brytyjska placówka wznowiła działanie w sierpniu ub.r.). Większość tych incydentów doprowadziła do zerwania stosunków dyplomatycznych z Iranem.
REKLAMA
Źródło: RUPTLY/x-news
W niedzielę Arabia Saudyjska ogłosiła zerwanie stosunków dyplomatycznych z Iranem na skutek sobotnich ataków na saudyjską ambasadę w Teheranie i konsulat w Meszhedzie. Napaści dokonały grupy ludzi protestujących przeciw przeprowadzonej przez Rijad egzekucji 47 osób, w tym szyickiego duchownego Nimra al-Nimra.
W ślad za Arabią Saudyjską stosunki dyplomatyczne z Iranem zerwali sojusznicy Rijadu - Sudan i Bahrajn, Zjednoczone Emiraty Arabskie odwołały ambasadora i obniżyły rangę stosunków z Teheranem, a Kuwejt wezwał swego irańskiego ambasadora na konsultacje. Rijad zawiesił ponadto ruch lotniczy z Iranem, zakazał obywatelom podróżowania do tego kraju oraz zerwał z nim stosunki gospodarcze.
Saudyjskie władze oskarżały al-Nimra o podżeganie do przemocy przeciw policji. Zwolennicy duchownego twierdzą jednak, że był pokojowym opozycjonistą, który domagał się większych praw dla zamieszkującej królestwo mniejszości szyickiej.
REKLAMA
Zdaniem prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana przeprowadzone w Arabii Saudyjskiej egzekucji to wewnętrzna sprawa tego kraju. Przemawiając do przedstawicieli lokalnych władz tureckich, Erdogan zauważył, że stracenie jednej osoby w Arabii Saudyjskiej spowodowało niewspółmierną reakcję, jeśli weźmie się pod uwagę, jak wiele istnień pochłonęła dotąd wojna domowa w Syrii.
pp/PAP/IAR
REKLAMA