Wybory prezydenckie w Portugalii. Nie wydał nic na kampanię a i tak wygra?

67-letni Marcelo Rebelo de Sousa, prawnik, polityk i komentator telewizyjny, jest absolutnym faworytem. Jak wynika z większości sondaży - może on liczyć na ponad 50 proc. głosów.

2016-01-24, 08:06

Wybory prezydenckie w Portugalii. Nie wydał nic na kampanię a i tak wygra?

Posłuchaj

Portugalczycy wybierają prezydenta. Relacja Adriany Bąkowskiej (IAR)
+
Dodaj do playlisty

W wyborach prezydenckich startuje 10 osób. Marcelo Rebelo de Sousa, zwany "profesorem Marcelo", reprezentuje centroprawicową Partię Socjaldemokratyczną (PSD).

Z ramienia rządzących od grudnia socjalistów kandyduje dwoje polityków. Maria de Belem, do niedawna przewodnicząca Partii Socjalistycznej (PS), ma poparcie sekretarza generalnego partii, którym jest Antonio Jose Seguro. Jej rywal w barwach partyjnych, Antonio Sampaio de Novoa, jest popierany przez socjalistycznego premiera Antonio Costę.

Tych dwoje kandydatów PS podzieli się - z lekką przewagą dla Sampaio - ok. 35 proc. głosów, które wyborcy chcą - według sondaży - oddać łącznie na obie kandydatury. Niemożność porozumienia się co do jednego wspólnego kandydata osłabia i tak niewielkie szanse na to, że jakiś socjalista zostanie prezydentem.

Pozostała siódemka kandydatów może, według sondaży, uzyskać wspólnie 4-5 proc. głosów.

Absolutny faworyt

"Profesor Marcelo" najprawdopodobniej wygra wybory już w pierwszej turze. Co ciekawe nie wydał on ani jednego euro na swoją kampanię. Zrezygnował z plakatów i billboardów, skupił się na obecności w mediach i bezpośrednich rozmowach z wyborcami.

Na czwartkowym spotkaniu z dziennikarzami Marcelo Rebelo de Sousa zadeklarował, że będzie sprawował urząd prezydencki inaczej niż obecny, ustępujący po dwóch kadencjach konserwatywny prezydent Anibal Cavaco Silva z jego partii.

Oświadczył, iż gotów jest współpracować z rządem socjalistów, który zastąpił w grudniu krótkotrwały, mniejszościowy rząd prawicowej koalicji socjaldemokratów z chrześcijańskimi demokratami (PSD-CDS). - Konstytucja nakazuje, aby prezydent towarzyszył działaniom rządu poprzez wspieranie jego wysiłków i współpracę z nim - powiedział.

Podkreślił, że nie zamierza skorzystać z prawa zdymisjonowania gabinetu socjalistów i rozwiązania parlamentu, w którym większość ma lewica - Partia Socjalistyczna wspierana głosami Bloku Lewicy i Portugalskiej Partii Komunistycznej, choć te dwa ostatnie ugrupowania nie uczestniczą w rządzie.

Według "profesora", którego program w telewizji co niedziela ogląda ponad 1/3 Portugalczyków, szef państwa powinien być arbitrem. I jako taki "powinien używać gwizdka tylko wtedy, kiedy to konieczne i nie grozić nim zanim jeszcze rozgrywka się zaczęła".

REKLAMA

Tymczasem w jego partii silne są oczekiwania, że w przypadku zwycięstwa rozwiąże on parlament i rozpisze nowe wybory, które być może zmieniłyby układ sił w Portugalii.

PAP, IAR, kk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej