Klęska suszy w Republice Południowej Afryki. Nadchodzą ciężkie czasy

W styczniu w Johannesburgu zanotowano rekordowe 38 st. Celsjusza. Rekord upałów został pobity również w leżącej po sąsiedzku stołecznej Pretorii - 42,5 st. Celsjusza.

2016-01-24, 10:35

Klęska suszy w Republice Południowej Afryki. Nadchodzą ciężkie czasy
Nad Południową Afryką, kontynentalnym mocarstwem, wisi widmo recesji. Foto: Glow Images/East News

Skwar i brak deszczów sprawiły, że władze Johannesburga i innych wielkich miast wprowadziły reglamentację wody i wezwały zamożniejszych mieszkańców, by powstrzymali się przed podlewaniem trawników i wymienianiem wody w basenach.

Podczas gdy upał powoduje w miastach dokuczliwe niewygody, na wsi oznacza katastrofę. Poziom wody w sztucznych zalewach stworzonych na potrzeby elektrowni wodnych i irygacji spadł o 2/3, wyschły rzeki i strumienie, a słońce spaliło na popiół pastwiska i pola uprawne.

W sześciu z dziewięciu prowincji kraju władze ogłosiły stan klęski żywiołowej. Najgorsza sytuacja panuje w zachodnich prowincjach, będących rolniczym zagłębiem kraju, a także najludniejszej prowincji KwaZulu-Natal na wschodzie.

Klęska suszy sprawiła, że RPA, największy producent i eksporter żywności i zbóż w Afryce, już w tym roku będzie musiała na własne potrzeby sprowadzić 5-6 mln ton kukurydzy. Z powodu suszy tegoroczne zbiory spadły o 1/3.

Co gorsza, utrzymująca się susza - meteorolodzy zapowiadają, że utrzyma się do jesieni, zaczynającej się na południowej półkuli w kwietniu-maju - sprawia, że ani nie obsiano, ani nie obsadzono pól i w przyszłym roku zbiory mogą być jeszcze gorsze.

Susza wypaliła plantacje kukurydzy i owoców cytrusowych (RPA jest ich drugim na świecie eksporterem), ale także pastwiska.

Niedostatek paszy i wody dla zwierząt hodowlanych jest tak wielki, że władze wezwały hodowców do wybijania lub sprzedaży stad. Większa podaż bydła i owiec na rynku spowodowała, że ich ceny spadły prawie o połowę, co jeszcze bardziej uderzyło po kieszeni farmerów.

Rząd dostarczał paszę pomniejszym farmerom (znaczną część wśród nich stanowią czarni). Dopiero w styczniu minister rolnictwa Senzeni Zokwana zapowiedział, że rząd pomoże także wielkim farmom przemysłowym, których właścicielami są głównie biali i które stanowią podstawę południowoafrykańskiego rolnictwa.

Zdaniem wielu farmerów na pomoc jest już za późno.

Susza uderza też we władzę

Tańsza - przez jakiś czas - wołowina czy baranina nie zrekompensuje mieszkańcom RPA nieuniknionego wzrostu cen żywności, który dotknie zwłaszcza czarną biedotę, która coraz głośniej zaczyna narzekać, że obalenie w 1994 roku apartheidu i przejęcie władzy w RPA przez Afrykański Kongres Narodowy (ANC) w niczym - poza wolnością polityczną - nie poprawiło jej losu.

Ubodzy czarni z wielkomiejskich przedmieść i wiosek pozostają najważniejszą bazą polityczną ANC, którego notowania z każdymi kolejnymi wyborami maleją (choć wciąż zdobywa ok. 2/3 głosów).

ANC lepiej sobie radzi w wyborach krajowych, kiedy może się powoływać na dawne zasługi w walce z apartheidem i Nelsona Mandelę. Znacznie gorzej mu idzie w wyborach samorządowych, kiedy rozliczany jest z nieudolnych rządów, korupcji i pychy.

Najbliższe wybory samorządowe odbędą się jesienią (południowoafrykańską wiosną), a klęska suszy, kłopoty farmerów i drożyzna w sklepach to tylko niektóre problemy, za które winę zniecierpliwieni wyborcy mogą zechcieć zrzucić na ANC.

Coraz bardziej niepokojący jest stan całej południowoafrykańskiej gospodarki, od lat ostatkiem sił broniącej się przed recesją. Ekonomiści przewidują, że w 2016 roku RPA nie uda się jej uniknąć. Minister finansów Pravin Gordhan zapowiada jednak 1,5-proc. wzrost.

Grudniowy awans Gordhana na ministra finansów ustrzegł RPA przed chaosem, spowodowanym przez kadrową burzę wywołaną przez prezydenta Jacoba Zumę. W grudniu niespodziewanie zwolnił on szanowanego ministra finansów Nhlanhlę Nene i zastąpił go nikomu nieznanym Davidem van Rooyenem.

REKLAMA

Zagraniczni inwestorzy uznali to za nominację polityczną, zwiększającą władzę Zumy, uważanego za polityka niekompetentnego i podatnego na korupcję. Południowoafrykańska waluta - rand - poleciała w dół, osiągając rekordowo niski poziom. Za jednego dolara trzeba było zapłacić aż 18 randów.

Przestraszony Zuma odwołał swojego faworyta i na trzeciego w ciągu tygodnia ministra finansów wyznaczył Gordhana.

Pesymistyczne nastroje pogarsza perspektywa, że panujący od 2009 roku Zuma będzie rządził do 2019 roku i raczej nie ugnie się przed coraz częstszymi żądaniami (także jego własnych towarzyszy z ANC), by dobrowolnie podał się do dymisji.

Poza suszą i fatalnymi rządami Zumy południowoafrykańską gospodarkę dobija światowy kryzys gospodarczy, a zwłaszcza kłopoty Chin, jednego z najważniejszych partnerów RPA.

PAP, kk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej