Dokumenty w domu gen. Czesława Kiszczaka. IPN: przejęto rękopisy, maszynopisy i fotografie

- Materiały, w sumie sześć obszernych pakietów, zostały przewiezione do siedziby Instytutu Pamięci Narodowej - poinformował szef IPN Łukasz Kamiński.

2016-02-17, 20:00

Dokumenty w domu gen. Czesława Kiszczaka. IPN: przejęto rękopisy, maszynopisy i fotografie
Dom gen. Czesława Kiszczaka. Foto: PAP/Paweł Supernak

Posłuchaj

IPN bada dokumenty odnalezione w domu Czesława Kiszczaka. Relacja Witolda Banacha (IAR)
+
Dodaj do playlisty

We wtorek - jak wyjaśniła rzeczniczka Instytutu Pamięci Narodowej Agnieszka Sopińska-Jaremczak - do IPN przyszła wdowa po generale Czesławie Kiszczaku Maria Kiszczak.

Przedstawiła zapisaną obustronnie odręcznie kartkę "Informacja opracowania ze słów T.W. "Bolek" z odbytego spotkania w dniu 16 listopada 1974 roku" i powiedziała, że ma więcej tego typu dokumentów.

Według IPN wdowa po generale chciała sprzedać te materiały za 90 tys. zł.


x-news.pl, TVN24

O sprawie bezzwłocznie powiadomiono naczelnika Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.

REKLAMA

We wtorek prokurator Instytutu Pamięci Narodowej, w asyście funkcjonariuszy policji, "podjął w miejscu zamieszkania wdowy po Czesławie Kiszczaku czynności mające na celu zabezpieczenie dokumentów".

Czynności trwały od godz. 18 do godz. 22 i "przebiegły bez zakłóceń".

HISTORIA w portalu PolskieRadio.pl>>>

"Zabezpieczono sześć obszernych pakietów"

W środę prezes IPN Łukasz Kamiński przekazał, że wśród przejętych materiałów są rękopisy, maszynopisy i fotografie.

- Zabezpieczona przez prokuratora dokumentacja - w sumie sześć obszernych pakietów - została przewieziona do siedziby IPN - powiedział Kamiński.

- W środę grupa prokuratorów zaczęła formalne oględziny tych materiałów, z udziałem archiwistów z IPN - dodał.

Instytut nie ujawnia na razie, czego i kogo dotyczą odnalezione akta.

- Dopiero po oględzinach będzie można stwierdzić, czy są to oryginały. Wtedy będzie możliwy komunikat o zawartości przejętych dokumentów i kogo one dotyczą - wytłumaczył prok. Tomasz Kamiński. 


x-news.pl, TVN24

Kamiński zapowiedział, że "w możliwie krótkim czasie odnaleziona dokumentacja zostanie udostępniona na podstawie procedur określonych w ustawie o Instytucie Pamięci Narodowej".

REKLAMA

Czynności podjęto w ramach wszczętego w 2015 roku śledztwa w sprawie ukrycia przez osobę nieuprawnioną dokumentów podlegających przekazaniu Instytutowi Pamięci Narodowej.

Przepisy karne ustawy o IPN przewidują karę od 6 miesięcy do 8 lat więzienia dla tego, kto "będąc w posiadaniu dokumentów podlegających przekazaniu Instytutowi, uchyla się od ich przekazania, utrudnia przekazanie lub je udaremnia".

"Działania prokuratorów były bardzo profesjonalne"

W 2015 roku pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej próbował zweryfikować, czy Czesław Kiszczak przechowuje dokumenty podlegające przekazaniu do IPN. Czynności te przerwała śmierć generała w listopadzie 2015 roku.

Na pytanie, czemu przeszukania u Kiszczaka nie przeprowadzono jeszcze w ubiegłym roku, prokurator Kamiński odpowiedział, że taka ingerencja w prawa obywatelskie "musi mieć jakieś uprawdopodobnienie".

- Prokurator podjął działania najszybciej, jak mógł, w momencie uzyskania wiarygodnej informacji, że te dokumenty tam są - oświadczył. - Działania prokuratorów były bardzo profesjonalne - ocenił.

Dopytany, czy będą przeszukania w innych miejscach, gdzie Kiszczak mógł coś przechowywać, prokurator odparł, że decyzja leży w gestii prowadzącego śledztwo.

Dodał, że prokuratura nie uprzedza o czynnościach, które miałyby być dokonane. Uchylił się też od odpowiedzi na pytanie o ewentualną odpowiedzialność karną wdowy po Kiszczaku.


x-news.pl, TVN24

Lech Wałęsa: ale walczą

O bycie TW "Bolkiem" oskarżany był były prezydent Lech Wałęsa, który wiele razy temu zaprzeczał.

W 2000 roku Sąd Lustracyjny orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb PRL. Sąd uznał wówczas, że Służba Bezpieczeństwa fałszowała akta dotyczące byłego prezydenta i nie ma - oprócz wypisu z rejestru SB - jakiegokolwiek dowodu, który potwierdzałby fakt współpracy Wałęsy jako TW "Bolek".

W 2010 roku pion lustracyjny IPN uznał, że nie wystąpi o wznowienie procesu lustracyjnego Wałęsy, bo ocenił, że wydana przez Instytut słynna książka "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" autorstwa Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "nie przynosi nowych faktów".

Książka stawiała tezę, że Wałęsa był agentem SB w początkach lat 70., a jego proces lustracyjny był nierzetelny.

W styczniu 2016 roku Lech Wałęsa poprosił Instytut Pamięci Narodowej o zorganizowanie spotkania z osobami, które zarzucają mu agenturalną przeszłość, jednak na początku lutego nie zgodził się na proponowane przez Instytut warunki debaty. IPN uznał, że w tej sytuacji do debaty nie dojdzie.

Informację o prawdopodobnym istnieniu materiałów dotyczących TW "Bolka" Lech Wałęsa skomentował we wtorek późnym wieczorem na swoim blogu:


"Ale walczą, nawet trupem Kiszczaka. Mali Ludzie Zwycięzcy się nie sądzi, Nie jesteście w stanie Kłamstwami, pomówieniami, podróbkami zmienić prawdziwych faktów.

To ja budowałem i stałem od 1970 r. na czele głównego odcinka walki. To ja etapami prowadziłem bezpiecznie do pełnego zwycięstwa. Zwycięstwo przegrywając siebie oddałem demokracji. Czy tu był błąd, dziś wydaje się, że tak ale jutro życie przyzna mi rację.

Wielu z Was historia za te nikczemne czyny nazwie kołtunami"
.


IAR, PAP, kk

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej