Turcja: eksplozja przy dworcu autobusowym. Są ofiary
Atak w mieście Diyarbakir na południowym-wschodzie Turcji. Zginęło co najmniej 7 osób i rannych zostało 27 osób. Atak nastąpił w przeddzień wizyty premiera w mieście.
2016-03-31, 21:20
Do eksplozji doszło, gdy w pobliżu dworca przejeżdżał minibus przewożący funkcjonariuszy policyjnych oddziałów specjalnych. Dworzec autobusowy mieści się kilka kilometrów od centrum Diyarbakir. Według lokalnych władz eksplodował samochód pułapka, a ładunki wybuchowe zdetonowano zdalnie.
źródło: youtube/Sendika Org
Ten zamach "po raz kolejny pokazuje wstrętne oblicze terroryzmu" - oświadczył Erdogan w przemówieniu wygłoszonym w amerykańskim think tanku Brookings Institute. Szef tureckiego państwa przebywa w Waszyngtonie, gdzie w czwartek rozpoczyna się szczyt na temat bezpieczeństwa nuklearnego.
REKLAMA
"Nasze siły bezpieczeństwa są zdeterminowane, by położyć kres" terroryzmowi - zapewnił Erdogan. Dodał, że bojownicy, którzy dokonali czwartkowego zamachu, są "osaczeni".
Diyarbakir to największe miasto na kurdyjskim południowym wschodzie Turcji. W regionie jest niespokojnie od lipca ub.r., gdy załamał się rozejm między rządem a bojownikami Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Jedną z części miasta najbardziej dotkniętych starciami jest historyczna dzielnica Sur, otoczona przez mury wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
REKLAMA
W piątek Diyarbakir ma odwiedzić premier Turcji Ahmet Davutoglu, który rzadko bywa w tej części kraju. Ma się spotkać z mieszkańcami i ocenić na miejscu straty wywołane przez walki.
Rząd ogłosił ambitny plan odbudowy południowego wschodu Turcji. - Jesteśmy tu, by odbudować Diyarbakir i sprawić, by było ono piękne, a oni chcą je zniszczyć. Nie wycofamy się w strachu - powiedział minister ds. rozwoju Cevdet Yilmaz, który już w czwartek przybył do miasta.
Tureckie siły bezpieczeństwa są w najwyższym stopniu gotowości z powodu zamachów, do których dochodzi w kraju od lata ub.r. Ataki są przypisywane dżihadystom lub też wiążą się ze wznowieniem konfliktu kurdyjskiego.
Islamistyczno-konserwatywny prezydent Erdogan wielokrotnie mówił, że jest zdeterminowany, by zniszczyć PKK; jej bazy na północy Iraku są regularnie bombardowane przez tureckie lotnictwo.
PKK jest uznawana przez UE i USA za organizację terrorystyczną. Bojownicy organizacji chwycili za broń w 1984 roku i szacuje się, że od tego czasu w konflikcie kurdyjsko-tureckim zginęło ok. 40 tys. osób, głównie rebelianci.
IAR/PAP/fc
REKLAMA