Zbigniew Ziobro: nie wiem skąd larum w sprawie mojego pisma do Trybunału Konstytucyjnego
- Już wcześniej informowałem o mojej ocenie tego, co się dzieje przed Trybunałem Konstytucyjnym - tak swoje pismo procesowe do TK skomentował minister sprawiedliwości.
2016-04-06, 15:10
Posłuchaj
- Nie wiem, co takiego się wydarzyło, że moje pismo i moje - znane już - argumenty stały się podstawą do takiego larum i stawiania sprawy na ostrzu noża - powiedział prokurator generalny minister sprawiedliwości.
- Widocznie było takie zapotrzebowanie polityczne, by tak reagować na rękę wyciągniętą przez panią premier Beatę Szydło - stwierdził Zbigniew Ziobro.
- Gdy się nie stosuje do obowiązującego prawa, w tym konstytucji, to TK konstytucję łamie, w tym sensie jego orzeczenia nie mają mocy prawnej - oznajmił.
Jak ocenił, "być może wszystko bierze się z braku precyzji prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego, który nie pierwszy raz dał wyraz tego, że jest bardziej politykiem niż sędzią, który powinien tonować nastroje, opisując sytuację".
Dodał, że w całej sprawie prokuratura nie podjęła "żadnych działań z urzędu, jeśli chodzi o postępowanie przygotowawcze" w sprawie działania TK.
x-news.pl, TVN24
Sebastian Kaleta (rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości) x-news.pl, TVN24
Pismo Zbigniewa Ziobry do Trybunału Konstytucyjnego
Niedługo przed rozpoczęciem rozprawy dotyczącej przepisów Kodeksu wyborczego odnoszących się do uprawnień komisarzy wyborczych do Trybunału Konstytucyjnego wpłynęło pismo Zbigniewa Ziobry.
- Generalnie stanowi to pismo instrukcję obsługi spraw przez Trybunał Konstytucyjny i niepodporządkowanie się postanowieniom tej instrukcji grozi konsekwencjami prawnymi dla sędziów TK - przekazał Andrzej Rzepliński na początku rozprawy.
x-news.pl, TVN24
Ziobro napisał, że w związku z nadsyłanymi zawiadomieniami o rozpoznawaniu spraw przez Trybunał Konstytucyjny "w składach nieznanych ustawie (nowelizacji ustawy o TK z 22 grudnia 2015 roku) i z pominięciem ustawowych regulacji dotyczących wyznaczania terminów rozpraw i posiedzeń, na których powinny być rozpoznawane sprawy zawisłe w TK, zmuszony jest poinformować, że prokurator generalny nie może uczestniczyć w tego rodzaju działaniach Trybunału".
Wskazał, że ustawa o Trybunale Konstytucyjnym z czerwca 2015 roku w brzmieniu nadanym nowelizacją z 22 grudnia 2015 roku "nie została dotychczas zmieniona przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej innym aktem rangi ustawy, stanowi ciągle część obowiązującego porządku prawnego RP".
"Nie istnieje również orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, które dokonałoby skutecznej eliminacji tych norm z porządku prawnego. W tej sytuacji Trybunał Konstytucyjny ma prawny obowiązek procedowania w trybie określonym tym aktem" - napisał minister.
Pismo kończy się słowami: "Jakiekolwiek próby działania Trybunału Konstytucyjnego poza konstytucyjnym i ustawowym reżimem nie zyskają legitymizacji w postaci jakiegokolwiek uczestnictwa w nich prokuratora generalnego. Mogą jedynie stać się przedmiotem podjętej przez niego kontroli przestrzegania prawa".
Krzysztof Brejza (poseł PO), Ryszard Petru (przewodniczący Nowoczesnej), Beata Mazurek (rzecznik klubu PiS), Władysław Kosiniak-Kamysz (przewodniczący PSL) x-news.pl/TVN24
Opozycja o liście prokuratora generalnego
- Jesteśmy głęboko zaniepokojeni treścią tego listu, a tak naprawdę instrukcji - powiedział poseł PO Krzysztof Brejza. - Instrukcji, w której prokurator generalny, który jest politykiem, wysuwa argument siły - sankcje karne. To już jest groźba kierowana nie tylko wobec prezesa Trybunału Konstytucyjnego, ale wobec wszystkich sędziów sądu konstytucyjnego demokratycznego państwa prawa, jakim jest Polska - dodał.
REKLAMA
W ocenie polityka Platformy Obywatelskiej list Ziobry do TK jest "bardzo niebezpiecznym sygnałem" dla wszystkich polskich sądów. - Lada moment okaże się, że prokurator generalny tej "pisokratury" zacznie kierować instrukcje do sądów rejonowych, sądów okręgowych - stwierdził Brejza.
Posłuchaj
Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz ocenił, że to "dwa kroki do tyłu" - jeśli chodzi o kwestię rozwiązania sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego. - Po wyjeździe przedstawicieli Unii Europejskiej, opada ze strony PiS chęć do dialogu, a jest zaostrzanie stanowiska - podkreślił.
Zdaniem prezesa PSL, list Ziobry, to "ustawianie do kąta Trybunału Konstytucyjnego". - Wszyscy goście unijni i większość partii opozycyjnych apeluje o publikację wyroku Trybunału, a mamy kolejną falę ataku na TK. To nie doprowadzi do wyjścia z sytuacji - zauważył.
Oburzeni listem prokuratora generalnego są też politycy Nowoczesnej. - List Ziobry pokazuje, że przejawia on zapędy autorytarne. I mam pytanie: kto rządzi w Polsce - minister Ziobro czy Jarosław Kaczyński, czy pies macha ogonem, czy ogon macha psem? - zapytał lider Nowoczesnej Ryszard Petru.
Zwrócił uwagę, że kilka dni temu, po spotkaniu z liderami partyjnymi Kaczyński deklarował wolę dialogu w sprawie konfliktu wokół Trybunału Konstytucyjnego. - Zwykle jest tak, że jak armie ze sobą walczą, to na rozmowy pokojowe idzie się z dobrymi intencjami, a jeżeli kilka dni później jeden z generałów uderza, i to w TK, i grozi sędziom Trybunału, to można to odebrać jako wypowiedzenie wojny - ocenił Petru.
Rzecznik klubu Kukiz'15 Jakub Kulesza powiedział z kolei: "z jednej strony Trybunał Konstytucyjny zbiera się i orzeka niezgodnie z działającą ustawą, uchwaloną przez większość rządową, ale z drugiej strony rząd nie ma możliwości zabraniania Trybunałowi zbierania się i orzekania, czy te zebrania są legalne, czy nie, nie ma możliwości odmawiania publikacji orzeczeń TK".
REKLAMA
Posłuchaj
Wyrok w sprawie przepisu Kodeksu wyborczego
Przepis Kodeksu wyborczego, który nie przewiduje odwołania do sądu od orzeczenia Państwowej Komisji Wyborczej w sprawie podziału gminy na okręgi wyborcze, jest niekonstytucyjny - orzekł w środę niejednogłośnie Trybunał Konstytucyjny w składzie 11 sędziów.
Rozprawie, która według TK odbywała się w pełnym składzie, przewodniczył prezes Andrzej Rzepliński, sędzią sprawozdawcą był Mirosław Granat. Zdanie odrębne do wyroku zgłosił sędzia Piotr Pszczółkowski.
Na rozprawie stawili się przedstawiciele Naczelnego Sądu Administracyjnego, Państwowej Komisji Wyborczej oraz wójt gminy Czernichów (której dotyczyło pytanie NSA). Nie było natomiast przedstawicieli Sejmu, rządu i prokuratora generalnego.
W sprawie chodziło o przepisy Kodeksu wyborczego m.in. dające komisarzom wyborczym prawo do dokonywania podziału gminy na okręgi wyborcze, gdy nie zrobi tego w wyznaczonym terminie lub zgodnie z prawem właściwy organ samorządu.
Ponadto rozprawa dotyczyła przepisu nieprzewidującego drogi sądowej od postanowienia PKW w takiej sprawie.
Za niekonstytucyjną Trybunał Konstytucyjny uznał regulację głoszącą, że "od orzeczenia Państwowej Komisji Wyborczej nie przysługuje środek prawny". W pozostałym zakresie TK sprawę umorzył.
Do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem prawnym w tej sprawie zwrócił się Naczelny Sąd Administracyjny.
IAR, PAP, kk
REKLAMA