Ekspert: co drugi mieszkaniec Polski doświadczy w swoim życiu choroby alergicznej

- Liczba osób cierpiących na alergie nieustannie wzrasta, a w miastach jest cztery razy więcej alergików niż na wsi - powiedział alergolog prof. Piotr Kuna.

2016-04-09, 11:58

Ekspert: co drugi mieszkaniec Polski doświadczy w swoim życiu choroby alergicznej
Dolegliwości związane z zapaleniem zatok nasilają się w godzinach porannych lub przy pochylaniu. . Foto: Glow Images/East News

Posłuchaj

Światowy Tydzień Alergii. Relacja Joanny Stankiewicz (IAR)
+
Dodaj do playlisty

W niedzielę zakończy się organizowany po raz szósty Światowy Tydzień Alergii.

Jedną z najczęstszych postaci alergii jest alergia na pyłki. W Polsce najczęściej uczulają trawy i chwasty (m.in. bylica, babka, szczaw, komosa, pokrzywa, ambrozja) oraz drzewa (olcha, leszczyna, brzoza).

Zdaniem prof. Piotra Kuny liczba osób cierpiących na alergie wzrasta na całym świecie, a szczególnie w krajach rozwijających się.

Związane jest to m.in. ze zmianą stylu życia, przenoszeniem się ludzi ze środowisk wiejskich do miejskich, z mniejszym kontaktem ze środowiskiem naturalnym, jak również ze zmianą diety.

Przypomniał, że alergia obejmuje wszystkie narządy człowieka, które stykają się bezpośrednio ze środowiskiem zewnętrznym: drogi oddechowe, oczy, uszy, nos, oskrzela, krtań, skórę, ale także przewód pokarmowy i narządy płciowe.

Obecnie - jak podkreślił - dominują alergie wziewne, które stanowią 80 proc. wszystkich alergii. Zachorowania na dwie najpopularniejsze choroby: astmę oskrzelową i alergiczny nieżyt nosa, ustabilizowały się.

Natomiast gwałtownie rośnie w tej chwili liczba zachorowań na alergie pokarmowe, szczególnie u dzieci, która jest skutkiem używania środków chemicznych dla zwiększenia trwałości żywności.

- To jest alergia na jajko, na mleko, na pszenicę, na cytrusy, na coraz większą liczbę warzyw i owoców. To przybiera w tej chwili bardzo niepokojące rozmiary. Ta alergia może się ujawnić w każdym wieku i niestety daje często objawy niespodziewane, gwałtowne, prowadzące nawet do śmierci - wskazał ekspert.

Zdaniem prof. Kuny wpływ na zwiększającą się liczbę chorób alergicznych ma coraz gorsza jakość powietrza. Jak ocenił, najbardziej szkodliwe dla zdrowia jest spalanie śmieci i palenie w domach niskiej jakości paliwem, przede wszystkim złej jakości węglem oraz spaliny silników diesla.

"Im więcej betonu, tym więcej alergii"

Ekspert powiedział, że obecnie w miastach jest cztery razy więcej alergików niż na wsi. - Im więcej betonu, czy asfaltu, tym więcej alergii - oznajmił.

REKLAMA

Jak wytłumaczył, pyłek, który jest alergenem, gdy spadnie na ziemię na wsi, to zostanie zneutralizowany. W mieście, kiedy spadnie na asfalt, nie ma gdzie zniknąć.

- Wiatry, które napływają do miast z pól, nanoszą pyłki i w miastach stężenie pyłków jest często 10 razy wyższe niż na wsi - wyjaśnił.

W ocenie eksperta nie ma żadnej możliwości pierwotnej prewencji alergii i astmy.

- Lekarz nie może powiedzieć - proszę robić to i to, to pan nie zachoruje na alergię. Jest jedna rzecz - jechać na wieś i jak najszybciej zacząć pić świeże mleko prosto od krowy bez gotowania. To są dwie udowodnione metody - podkreślił.

Ogromną rolę bowiem - jego zdaniem - w kształtowaniu prawidłowej odporności organizmu odgrywa to, jakie bakterie nas zasiedlają.

- Im bliżej żyjemy natury, środowiska naturalnego, jemy prostsze, nieprzetworzone pokarmy, tym mamy mniejszą szansę stać się alergikiem - oświadczył.

- Ale kiedy już mamy alergię, to należy przede wszystkim zrozumieć, na czym ta choroba polega, unikać alergenów na ile jest to możliwe, czyli nie stykać się z tym, co nam szkodzi i regularnie, systematycznie brać leki - dodał prof. Kuna.

- Rada na wiosnę - bierzmy leki, idźmy do lasu i cieszmy się życiem - zakończył.

***

W USA z powodu alergii na pyłki cierpi 50 mln osób. W Afryce alergię na pyłki ma 29,5 proc. populacji; w Azji - 23,9 proc.; na Bliskim Wschodzie - 20,1 proc., w Indiach - 15,8 proc., w Ameryce Południowej - 23,7 proc.; w Ameryce Północnej - 33,3 proc.; w północnej i wschodniej Europie - 12,3 proc., w Oceanii - 39,8 proc. oraz 21,2 proc. w zachodniej Europie.

PAP, IAR, kk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej