Rosyjska "prowokacja" nad Bałtykiem. "To nie może pozostać bez odpowiedzi NATO"
Odpowiedzią na incydenty z udziałem rosyjskich samolotów jest obecność NATO na wschodniej flance - tak ostatnie zdarzenia z udziałem rosyjskich samolotów skomentował prezydencki minister Krzysztof Szczerski.
2016-04-17, 19:40
Posłuchaj
Minister Krzysztof Szczerski o incydentach z udziałem rosyjskich samolotów/IAR
Dodaj do playlisty
Według ministra, siła defensywnego odstraszania powinna być tak duża, aby nikt nie pomyślał o ataku na wschodnią flankę NATO. Szczerski podkrełsił, że prezydent Andrzej Duda, dąży do tego, aby po szczycie Sojuszu Północno - Atlantyckiego w Warszawie można było powiedzieć o obecności Paktu w Polsce.
"Polacy muszą się czuć bezpieczni"
Powiązany Artykuł
Prezydent w Bułgarii. Dla Polski ważne jest bezpieczeństwo regionu
Rzecznik MON incydenty z udziałem rosyjskich samolotów nad Bałtykiem uznał za prowokację. Krytykując te działania Bartłomiej Misiewicz stwierdził, że pokazują agresywny stosunek Rosji do Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Bartłomiej Misiewicz powiedział, że takie postępowanie nie może pozostać bez odpowiedzi NATO, bo "bierne przyglądanie się jest nagrodzeniem agresora". Jak mówił, nie chodzi tylko o akcje Rosjan na Bałtyku, ale również o ich postępowanie na wschodzie Europy.
Także rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej podkreślił, że odpowiedzią na działania Rosji może być zwiększenie obecności sił Sojuszu, w tym amerykańskich, w Europie Środkowej. - Cały czas, tak jak to robi minister Antoni Macierewicz, zabiegamy o stałą obecność wojsk NATO w Polsce i w środkowej Europie. Cieszymy się z potwierdzenia tego, tak jak to miało miejsce dwa miesiące temu w Brukseli. Cieszymy się z zapowiedzi prezydenta Stanów Zjednoczonych, że ciężka brygada zostanie rozlokowana w Polsce" - powiedział Bartłomiej Misiewicz.
REKLAMA
Dodał, że "Polacy muszą się czuć bezpieczni", a dodatkowe siły Sojuszu w tym rejonie świata znacznie podnoszą poziom bezpieczeństwa.
Szef MON Antoni Macierewicz nazwał incydenty "przejawem agresywnych zamiarów wobec NATO i Polski"/TVN24/x-news
Według dowództwa amerykańskich wojsk w Europie, w czwartek rosyjski myśliwiec przechwytujący Su-27 namierzył samolot amerykańskich sił powietrznych RC-135. Maszyna ta, skonstruowana na bazie transportowego Boeinga 707, przeznaczona jest do misji wywiadowczych.
Jak poinformował komandor Danny Hernandez, SU-27 zbliżył się na odległość 15 metrów od skrzydła amerykańskiego samolotu, po czym wykonał manewr beczki, rozpoczynając z lewej strony RC-135, przelatując nad nim i kończąc po prawej stronie.
Amerykanie podkreślają, że ich maszyna cały czas znajdowała się w międzynarodowej przestrzeni powietrznej, a manewr rosyjskiego myśliwca określają mianem nieprofesjonalnego i niebezpiecznego działania.
Stanowisko Rosjan
Tymczasem rzecznik rosyjskiego resortu obrony Igor Konaszenkow podkreślił w niedzielę, że myśliwiec Su-27 działał nad Morzem Bałtyckim zgodnie z obowiązującym prawem międzynarodowym. - Informacje zagranicznych mediów na temat domniemanego niebezpiecznego zbliżenia się rosyjskiego samolotu Su-27 do amerykańskiego samolotu rozpoznania RC-135 nad Morzem Bałtyckim są sprzeczne z rzeczywistością - powiedział Konaszenkow cytowany przez agencję TASS.
REKLAMA
Konaszenkow stwierdził, że siły obrony powietrznej wykryły 14 kwietnia nad Morzem Bałtyckim nieznany obiekt powietrzny, który zbliżał się z dużą prędkością do granicy kraju. W związku z tym wysłano samolot Su-27, aby dokonał identyfikacji.
(Film - Rosyjskie myśliwce przeleciały na amerykańskim okrętem na Bałtyku/ Źródło: STORYFUL/x-news)
Czwartkowy incydent miał miejsce dwa dni po tym, jak nieuzbrojone rosyjskie myśliwce bombardujące wykonały serię symulowanych ataków na amerykański niszczyciel USS "Donald Cook". Waszyngton, który uważa działania Rosjan za prowokacje, złożył kanałami woskowymi oficjalny protest w Moskwie.
IAR/PAP/iz
REKLAMA
REKLAMA