Serbia: wybory parlamentarne w cieniu powrotu nacjonalistów
Niedzielne przyspieszone wybory w Serbii odbywają się, gdy wzrasta znaczenie ultranacjonalistów, którzy po kilku latach mogą wrócić do parlamentu. Wygra zapewne partia proeuropejskiego premiera Aleksandara Vuczicia, ale w kraju narasta rozczarowanie.
2016-04-22, 12:31
Zbliżające się głosowanie to trzecie wybory w ciągu czterech lat; poprzednie odbyły się w 2014 roku. Do głosowania jest uprawnionych ok. 7 mln wyborców. Jednocześnie odbędą się wybory lokalne.
Rządząca Serbska Partia Postępowa (SNS) premiera Vuczicia przekonywała, że wcześniejsze wybory rozpisano, aby uzyskać odnowiony mandat wyborców do realizowania reform i sfinalizowania rozmów akcesyjnych z Unią Europejską. Sondaże przedwyborcze wskazują, że ugrupowanie Vuczicia utrzyma się u władzy - powinno uzyskać około połowy głosów. Jednak umacniający się nacjonaliści, którzy wejdą zapewne do parlamentu, będą bezpardonowo atakować jego prounijny kurs i wszelkie ustępstwa poczynione przez władze w Belgradzie w ramach rozpoczętych w grudniu negocjacji z Unią Europejską.
Sam szef rządu nazwał niedzielne wybory referendum, mającym rozstrzygnąć, czy Serbia chce być "nowoczesnym europejskim państwem do 2020 roku".
Sondaże wskazują, że zarówno Serbska Partia Radykalna (SRS) lidera skrajnych nacjonalistów Vojislava Szeszelja - orędownika idei Wielkiej Serbii, jak i skrajnie prawicowe ugrupowanie Dveri, manifestujące prorosyjskie, antynatowskie i antyunijne poglądy, przekroczą 5-procentowy próg wyborczy i wejdą do parlamentu. Razem mogą liczyć na 25-30 miejsc w 250-osobowej Skupsztinie. Dla Szeszelja nadchodzące wybory mają być "referendum między Federacją Rosyjską a Unią Europejską".
REKLAMA
Popularność Szeszelja wzrosła spektakularnie wraz z jego uniewinnieniem od zarzutów zbrodni wojennych przez trybunał ONZ w Hadze pod koniec marca. SRS, która nie zdołała zdobyć mandatów w wyborach w 2012 i 2014 roku, może teraz stać się trzecią partią parlamentarną.
FILM: Tysiące Czarnogórców wzięło udział w manifestacji przeciwko NATO na głównym placu Podgoricy. Protest zorganizowano w 17. rocznicę nalotów Sojuszu Północnoatlantyckiego na Jugosławię. Nad demonstrującymi powiewały serbskie flagi. Odpalono również race.
RUPTLY
Według komentatorów jego celem jest zapewnienie sobie wystarczającej grupy deputowanych - jednej trzeciej - aby zablokować każdą próbę zmiany konstytucji, gdyby w toku toczących się negocjacji z UE Belgrad znalazł się pod presją w sprawie usunięcia zapisu o Kosowie jako części Serbii. Choć Belgrad nie uznaje Kosowa, Serbia i Prisztina podpisały przy pośrednictwie UE porozumienie o normalizacji stosunków, które umożliwiło Serbii podjęcie starań o członkostwo.
REKLAMA
Premier Vuczić, który w przeszłości był politycznym sojusznikiem Szeszelja, po czym przeobraził się w prounijnego reformatora, ostrzegał niedawno przed powrotem do nacjonalistycznej przeszłości. "Nigdy nie pójdę na najmniejszy kompromis z tymi, którzy ciągną Serbię w przeszłość" - oświadczył. "Ta polityka izolowałaby nas od wszystkich nie tylko na Bałkanach, ale też w całej Europie" - przestrzegał.
FILM: Około 10 tys. Serbów zgromadziło się na Placu Republiki w Belgradzie, by wyrazić poparcie dla Radovana Karadżicia oraz upamiętnić 17. rocznicę nalotów NATO na Jugosławię. Protestujący nieśli podobizny Karadżicia oraz serbskie i rosyjskie flagi. W tłumie odpalono race.
RUPTLY
Komentatorzy zwracają uwagę, że w niedzielnym głosowaniu powtórzyć, a nawet nasilić może się zjawisko oddawania nieważnych głosów w proteście przeciwko brakowi realnego wyboru. W 2012 roku najprawdopodobniej ponad 4 proc. wyborców zdecydowało się na taki ruch - na apel wpływowych intelektualistów. Niedawne badanie ośrodka ProPositiv sugeruje, że tym razem może postąpić tak ponad 5 proc. wyborców. Jak przekonują politolodzy, wskazuje to na głęboki kryzys klasy politycznej i frustrację wyborców, a także stawia pod znakiem zapytania legitymację przyszłych władz.
REKLAMA
pp/PAP
REKLAMA