Wyciek maila ws. szczytu NATO. Szef MSWiA: plany zostaną zmienione

Po wycieku maila ws. zabezpieczenia szczytu NATO prezydent Andrzej Duda spodziewa się znalezienia winnych w sprawie. Wyciągnięto już konsekwencje, plany zabezpieczenia będą zmienione - oświadczył szef MSWiA Mariusz Błaszczak.

2016-06-24, 16:48

Wyciek maila ws. szczytu NATO. Szef MSWiA: plany zostaną zmienione

- Nie było negatywnych konsekwencji tego zdarzenia - mówi szef MON Antoni Macierewicz.

Gazeta Wyborcza napisała w piątek, że Komenda Główna Policji w niezabezpieczonym mailu na kilkadziesiąt adresów rozesłała szczegółowe plany zabezpieczenia zbliżającego się szczytu NATO w Warszawie. Jedną z instytucji, do której dotarł mail, jest stołeczny ratusz.

O sprawę był pytany w piątek w Krakowie prezydent Andrzej Duda. - Nie znam treści tego maila, natomiast oczywiście jeżeli ktoś dokonał takiego działania, przekraczając w tym zakresie obowiązujące przepisy, to muszą być wyciągnięte wobec niego stosowne konsekwencje - powiedział prezydent.

Szef MSWiA: wyciągnięto konsekwencje

Błaszczak przebywający w piątek w Zegrzu zapewnił, że wyciągnięto wnioski z tego, co się wydarzyło. - Zostały wyciągnięte konsekwencje natury personalnej - powiedział ujawniając, że oficer odpowiedzialny za te działania - szef sztabu generalnego policji - podał się do dymisji. - Dokumenty zostaną zmienione, żeby zapewnić bezpieczeństwo - dodał Błaszczak.

REKLAMA

Pytany o sprawę minister obrony narodowej Antoni Macierewicz powiedział w Tomaszowie Mazowieckim, że nie było pozwolenia MON na wysłanie e-meila. - Taki niezabezpieczony e-mail wyszedł mimo wielokrotnego przestrzegania, powtarzania i sygnalizowania przez wojsko, że są reguły bezpieczeństwa niezbędne podczas prowadzenia takich przygotowań. Mogę powiedzieć, że nie było żadnych negatywnych konsekwencji tego zdarzenia. Takie nieszczęścia się zdarzają - dodał.

Błaszczak pytany o zagrożenia dla organizacji szczytu, minister powiedział, że "zagrożeniem było zbytnie zaufanie ze strony policji do urzędników miasta stołecznego Warszawy, czyli administracji pani Hanny Gronkiewicz-Waltz".

- Widać, że pani wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej i jej administracja są gotowi na wszystko, nawet zagrozić bezpieczeństwu Polski i Polaków byleby tylko osiągnąć cel polityczny. W tym artykule jest stwierdzone skąd te informacje pochodzą - powiedział minister.

Jak dodał, być może jest to zemsta za to, że policja podała rzeczywistą liczbą demonstrantów podczas manifestacji KOD-u. - Przypomnę, że administracja pani Gronkiewicz-Waltz podawała liczbę 240 tys. a w rzeczywistości było pięciokrotnie mniej - wskazał.

REKLAMA

"Sprawa będzie analizowana"

Pytany o sprawę rzecznik komendanta głównego policji podinsp. Mariusz Ciarka powiedział, że były to "dokumenty, które są jawne". - Były przesłane do konkretnych, nieprzypadkowych adresatów w tym również do konkretnej osoby w Urzędzie Miasta st. Warszawy. Jako policja musimy opierać się na współpracy także z urzędnikami, to nie jest przecież jedyne zabezpieczenie, takich zabezpieczeń jest więcej - dodał.

Zaznaczył, że sprawa będzie analizowana "aby wyciągnąć na przyszłość wnioski m.in. w zakresie wymiany informacji".

Policjanci nieoficjalnie wskazują, że takie informacje jak te dotyczące ograniczeń ruchu, wyłączanych z ruchu miejsc, objazdów, godzin wyłączeń są ujawniane, tak by mieszkańcy miasta zdawali sobie sprawę z utrudnień.

- Każdy, kto wie jak wyglądają zabezpieczenia tego typu wydarzeń, ma też świadomość, że budynki, odcinki dróg sprawdzone pirotechnicznie przekazywane są pod nadzór służb: np. policjantów, BOR. Nie jest tak, że do takiego budynku - po sprawdzeniu pirotechnicznym - może wejść niepowołana osoba lub, że trasa nie jest zabezpieczona np. przez patrole policyjne - mówi anonimowo jeden z policjantów.

REKLAMA

W załączniku, jak podała GW, były m.in. daty i godziny kontroli pirotechnicznych w miejscach przebywania i wystąpień najważniejszych gości szczytu; rozlokowanie sił policyjnych, wojska, BOR i żandarmerii; plany przejazdów pojazdów z VIP-ami oraz numery komórkowe dowódców operacji zabezpieczającej.

W artykule znalazła się informacja, że jedną z instytucji, do której dotarł mail, jest stołeczny ratusz.

PAP, to

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej